Zorganizowana w tym tygodniu w Warszawie konferencja naukowa z udziałem społeczników z całego kraju pokazała skalę zjawiska i ludzkiej wrażliwości na ten temat.
- Nikt o tym nie myśli robiąc zakupy, bawiąc się z dziećmi na placu zabaw, chodząc po lesie czy kupując działkę rekreacyjną – mówi Agnieszka Jędrzejczyk, zespół medialny BRPO. - Tymczasem na (nie)zapomnianych cmentarzach buduje się drogi, budynki użyteczności publicznej, place zabaw, pastwiska… Spychacze usuwają nagrobki, by zrobić miejsce pod budowę marketu, 200-letni cmentarz znika (...), a zabytkowe płyty nagrobne wykorzystano nawet do budowy cmentarnego śmietnika.
Problem prawny i etyczny
O opuszczonych cmentarzach rozmawiano w Warszawie 23 października podczas konferencji (Nie)zapomniane cmentarze zainicjowanej przez Rzecznika Praw Obywatelskich i Chrześcijańską Akademię Teologiczną. Przedstawiciele kościołów i związków wyznaniowych, władz publicznych, w tym Lasów Państwowych, Narodowego Instytutu Dziedzictwa, a także Stowarzyszenia Historyków Wojskowości oraz studenci uczelni.
- Problem cmentarza zaczyna się wtedy, kiedy ludzie pochowani na naszych cmentarzach nie mają już bliskich, którzy by się grobami opiekowali. I wtedy pozostali stają przed problemem - prawnym, ale też etycznym i filozoficzny – mówi rektor Akademii dr hab. Bogusław Milerski.
Praktyczny aspekt problemu zauważa także Rzecznik Praw Obywatelskich. - Nieczynne cmentarze są we władaniu różnych właścicieli, nie zawsze dbających o ochronę pamięci zmarłych. Zdarza się niestety, że tereny cmentarzy sprzedawane są na działki rekreacyjne i inwestycyjne. Stare, zabytkowe pomniki są usuwane, aby zrobić miejsce dla nowych pochówków – mówił rzecznik praw obywatelskich dr hab. Adam Bodnar.
- Tczew był miastem wielokulturowym, a w granicach miasta na terenie za Parkiem Kopernika znajdował się cmentarz żydowski, kolejny usytuowany był za dzisiejszym os. Czyżykowo pod miastem – przypomina Łukasz Brządkowski, z Dawnego Tczewa, radny miejski. - Na tzw. cmentarzu starym przy u. 30-go Stycznia latem zorganizowaliśmy akcję w ramach, której wykonywaliśmy zdjęcia zabytkowych tczewskich grobów, które są doskonałym świadectwami historii miasta. Wszystko po to, by nie można było 100-letniego grobu ot tak usunąć i postawić nowego. Oba cmentarze na Starym Mieście mają mnóstwo zapomnianych kilkudziesięcioletnich, stuletnich grobów. Myślę, że miasto mogłoby zdecydować się i zostawić te kilkanaście najstarszych, najładniejszych na świadectwo historii. Warto to zrobić, bo cmentarze o których mowa założono w 1871 i 1891 r.
Dodajmy, że cenniejsze groby mogłyby znaleźć się na gminnej liście zabytków. Dawny Tczew chciałby także, by powstało w Parku Kopernika lapidarium nieistniejących cmentarzy w tym cmentarza ewangelickiego. W tym miejscu można by zapalać każdego roku symboliczne znicze pamięci.
Niszczenie miejsc pamięci w kraju
Wracając do tematu nieistniejących cmentarzy poruszonych na warszawskiej konferencji, podczas spotkania podano wiele przykładów nagannego naszym zdaniem potraktowania miejsc pochówku.
W Maszewie w województwie zachodniopomorskim teren cmentarza został sprzedany pod market. Jest to miejsce spoczynku członków gminy żydowskiej unicestwionej przez hitlerowców jeszcze przed II wojną.
Wiele podobnych przypadków ma miejsce w południowo-wschodniej Polsce, z której w ramach Akcji Wisła wysiedlono rdzennych mieszkańców. Brakuje ludzi, którzy dbaliby o nekropolie. W konsekwencji grunty są niejednokrotnie sprzedawane.
- Z prawosławnego cmentarza na warszawskiej Woli przez lata ginęły nagrobki, aż trzeba je było zamykać …w klatkach. Dziś ten cmentarz graniczy z jezdnią. Ale tak naprawdę tory tramwajowe biegną nad grobami. Rury kanalizacyjne położono praktycznie między ludzkimi kośćmi. Z uratowanych nagrobków można stworzyć lapidarium, choć tak trudno kościołowi mniejszościowemu pozyskać na to pieniądze – opowiadał na konferencji ks. mitrat Adam Misiejuk, przedstawiciel metropolity Sawy, zwierzchnika Kościoła Prawosławnego w Polsce.
Pod Łodzią, w Brzezinach, rozpada się cmentarz ewangelicki, na którym spoczywają przybysze z Niemiec, którzy w XIX wieku tworzyli podwaliny łódzkiego przemysłu. Cmentarz pochodzi z 1852 roku, jest też kwatera wojenna z I wojny światowej. Zajmuje się nim lokalna grupa wolontariuszy, którzy starają się też sprzątać inne cmentarze w bliższej i dalszej okolicy.
Dziś głównie dzięki wolontariuszom udaje się uratować zrujnowany cmentarz w ramach czynu społecznego. W Biłgoraju na Lubelszczyźnie organizacja pozarządowa dba o zachowaną część cmentarza żydowskiego i tworzy lapidarium z odratowanych części macew. Mimo to, część starego cmentarza przeznaczona jest pod inwestycje.
Sytuacja prawna (nie)zapomnianych cmentarzy
Sprawy cmentarzy wojennych reguluje ustawa z 1933 r., cmentarzy komunalnych i pochówku – z 1959 r. Powstały w innych czasach, nie zawierają nawet definicji cmentarza – stąd potworki językowe jak „teren pocmentarny”, „były cmentarz”, „cmentarz poniemiecki” – na określenie miejsca, gdzie są pogrzebani ludzie. Prace nad nową ustawą trwają już cztery lata, a końca nie widać.
Napisz komentarz
Komentarze