Mimo radości z remontu są także obawy. Rodzina zaprasza nas do domu, ale na wstępie proszą: żadnych nazwisk i zdjęć, ewentualnie dzieci i to tylko najmniejszych. Powód? Boją się reakcji otoczenia na artykuł. Ostatnio w internecie wpadli na komentarze pod tekstem o pomocy dla innej rodziny z Tczewa. Byli załamani. Jak od „dzieciorobów” oberwało się rodzinie z czworgiem dzieci, to co o nich będą mówić? „W tym kraju jak ktoś ma więcej niż troje potomstwa, to przecież musi być patologia” – komentują. Od razu zapewniają. U nas alkoholu nie ma i nie będzie.
Pod podłogą kilkucentymetrowy grzyb
Już za drzwiami gości wita wesoła gromadka dzieci. W ostatnim czasie takich powitań było tu całkiem sporo. Darczyńcy lubią wybadać, do kogo trafią przekazane rzeczy. Kilku z nich przed remontem osobiście pojawiło się w mieszkaniu Marty i Kamila. Gdy zobaczyli skalę potrzeb, trudno było odmówić.
- Brakowało wszystkiego – mówi Marta, która od dwóch lat zajmuje się wyłącznie dziećmi. Na pomoc rodziny nie mogą liczyć. Jedynym żywicielem rodziny jest ojciec. - Wszystkie pieniądze, jakie mamy idą na wyżywianie, ubiór i wszystko to co potrzebne dzieciom. Nigdy nie starczało nam na taki prawdziwy remont, a ten od dawna był koniecznością.
W obecnym mieszkaniu są od siedmiu lat. Mieli okazję wyjechać za granicę, ale nie wyszło. Zabrakło odwagi. Później z każdym rokiem było jeszcze trudniej. Kiedy w rodzinie przybywało potomków, środków na własne potrzeby było jak na lekarstwo. Jednocześnie warunki w mieszkaniu pogorszyły się do tego stopnia, że stanęli w obliczu odebrania dzieci.
- Najgorzej było 1,5 roku temu. Gdy w bloku pękła rura, zalało nam całe mieszkanie – mówi Marta. - Dwa tygodnie brodziliśmy w wodzie powyżej kostek. Pamiętam jak wymieniane były panele. Pod podłogą wyrósł kilkucentymetrowy grzyb. Od tego czasu zaczęły się poważne problemy zdrowotne jednego z synów.
Darczyńcy otworzyli serca
Szczęśliwy traf chciał, że rodzinę namierzyła powstała w listopadzie Fundacja Dzieci i Rodzin Ubogich z Tczewa.
- Pamiętam, że ktoś zgłosił mi sprawię wielodzietnej rodziny z Tczewa, której przydałaby się natychmiastowa pomoc – mówi Aleksandra Muchowska, prezes Fundacji. - Powiedziano mi, że bardzo dbają o dzieci, ale brakuje im środków na bieżące sprawy. Przyszłam na wywiad. Już następnego dnia w domu Marty i Kamila pojawiła się szkoła z Rusocina z żywnością i słodyczami.
Jednocześnie Aleksandra Muchowska zaczęła się zastanawiać, co zrobić, by wielodzietnej rodzinie pomóc nie tylko na tydzień, dwa. Wtedy pojawił się pomysł, by wyremontować mieszkanie. Po kilku tygodniach do Marty i Kamila zaczęło zjeżdżać pierwsze wyposażenie. Największym zaskoczeniem były dwie olbrzymie szafy podarowane przez sklep Meblex. Obie stoją już w mieszkaniu. Gest nie do przecenienia. Radość obdarowanych ogromna. Marta i Kamil szacują wartość szaf na 4-5 tys. zł. Dzięki nim łatwiej będzie uporządkować rzeczy wszystkich dzieci, które do tej pory upychane są gdzie się da. Dodatkowo firma wykona specjalny pulpit do nauki. Od kolejnych darczyńców dostali duże łóżko i mniejsze dla dziewczynek. Na dowóz czekają rozkładane fotele. Wysłużoną podłogę zastąpią niedługo zupełnie nowe panele, a w łazience na ścianach i podłodze pojawią się nowe płytki. Ktoś inny wykonał za darmo wentylację w mieszkaniu. Wszystkie materiały potrzebne do remontu trudno nawet wymienić.
Dziękują za wsparcie
26 – metrowy pokój, w którym do tej pory gnieździły się wszystkie maluchy został podzielony na kilka części. Kilka metrów przeznaczono na garderobę, gdzie znajdzie się miejsce na ubrania, kurtki, wózki, odkurzacz itp. Pozostałą powierzchnię podzielono na trzy osobne pokoje.
- Dzieci odrabiają lekcje, gdzie popadnie. Po godz. 17.00, kiedy wszyscy wracają ze szkoły zaczyna się masakra – śmieje się Marta. - Wtedy część zamyka się w łazience, aby nauczyć się na sprawdzian. Niestety zdarzało się, że przynosili jedynki. Teraz będzie prawdziwy pokój do nauki. Będą mogły zamknąć za sobą drzwi, będą miały cisze. To będzie ich własna przestrzeń z biurkiem, krzesełkiem i szafką na książki.
Osobny pokój przeznaczono także dla dziewczynek. Prace trwają w najlepsze. Minie jeszcze wiele tygodni, zanim siłami własnych mięśni Kamil doprowadzi mieszkanie do stanu, o którym rodzina marzyła od dawna. Jednak już dziś trudno im wyrazić wdzięczność za wszystko co ich do tej pory spotkało. Najwięcej ciepłych słów płynie pod adresem Fundacji, bez której nie byłoby tych wszystkich darów.
- Chcielibyśmy bardzo podziękować Fundacji, wszystkim firmom, które nam pomogły oraz darczyńcom, którzy przekazali te wszystkie rzeczy. Jesteśmy im bardzo wdzięczni – mówią do spółki Marta i Kamil.
Napisz komentarz
Komentarze