- Z poczynionych do tej pory ustaleń wynika, że ta działalność trwała kilka lat – wyjaśnia nam Kajetan Gościak, prokurator rejonowy w Tczewie. - Łączna suma wyprowadzonych pieniędzy przekracza znacznie kwotę miliona złotych. Dowody, które dotąd zdobyliśmy, pozwoliły nam na postawienie wczoraj, 25 listopada, jednej z pracownic szkoły ponad 400 zarzutów przywłaszczenia mienia w różnej wysokości. Za każdy z nich z osobna grozi kara od 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności. Maksymalna kara łączna, którą może orzec sąd, to 15 lat pozbawienia wolności plus kary majątkowe o charakterze kompensacyjnym. Prokurator zadecydował o zastosowaniu środków zapobiegawczych: poręczenie majątkowe w wysokości 10 tys złotych, dozór policyjny oraz zakaz opuszczania kraju. Nie było przesłanek kodeksowych do tymczasowego aresztowania. Materiał dowodowy w sprawie, na który kobieta mogłaby mieć wpływ, jest zabezpieczony, więc nie ma obawy matactwa. Nic nie wskazuje też na to, że chciałaby uciec. Wręcz przeciwnie – jej postawa wskazuje, że chce współpracować z wymiarem sprawiedliwości.
Kobieta przyznała się do popełnienia postawionych zarzutów i złożyła wyjaśnienia. Ich treści dla dobra prowadzonego postępowania prokuratura na razie nie ujawnia. Nie wiadomo więc, co stało się z kwotą ponad miliona złotych. W jaki sposób udawało się kobiecie przez kilka lat ukrywać ten proceder?
- To właśnie staramy się ustalić – dodaje prokurator Gościak. - Badamy wątki prawidłowości sprawowanego nadzoru nad finansami szkoły. Musimy jeszcze sprawdzić m. in. zakresy obowiązków różnych osób, czy materiały źródłowe z banków, po czym rozważymy, czy postępowanie ograniczymy do tej jednej osoby. Postępowanie na pewno nie zakończy się w tym roku. Odkąd jestem prokuratorem rejonowym tak dużej sprawy nie pamiętam.
Więcej na ten temat w najbliższym wydaniu „Gazecie Tczewskiej”.
Napisz komentarz
Komentarze