Czy budowa mostu między Opaleniem a Kwidzynem dojdzie w końcu do skutku? W Ministerstwie Infrastruktury poinformowano nas, że prace rozpoczną się w przyszłym roku. Samorządowcy, przedsiębiorcy i mieszkańcy z obu stron Wisły mają nadzieję, że wreszcie tak się stanie, bo podobnych zapewnień w ciągu ostatnich kilkunastu lat słyszeli już wiele.
Kociewie i Powiśle na stałe połączenie czekają od 60 lat – od czasu, kiedy w 1947 r. zdemontowano prowizoryczny drewniany most. Mieszkańcom pozostaje do wyboru - prom albo objazd przez Tczew lub Grudziądz. W tym drugim przypadku odcinek 8 km, który dzieli Opalenie i Kwidzyn, wydłuża się 10-krotnie!
Kiedy łopaty pójdą w ruch?
Długo oczekiwana inwestycja uznawana jest za jedną z najważniejszych w woj. pomorskim.
- Na niedawnym spotkaniu ministra Cezarego Grabarczyka z grupą senatorów zapytałem, jak obecnie wygląda sprawa mostu między Opaleniem a Kwidzynem, który od tak dawna obiecywany powinien wreszcie zacząć powstawać – mówi senator Andrzej Grzyb. - Uzyskałem publiczną odpowiedź, że ta inwestycja zostanie zapisana w budżecie państwa na 2009 r., a budowa mostu rozpocznie się w połowie przyszłego roku. Jeśli razem z pozostałymi pomorskimi parlamentarzystami będziemy o to zabiegać, to słowa ministra Grabarczyka się spełnią.
Tę informację potwierdza Ministerstwo Infrastruktury. Obecny harmonogram prac zakłada, że do końca tego roku zostanie wydana decyzja o środowiskowych uwarunkowaniach zgody na
realizację przedsięwzięcia, a w pierwszym półroczu przyszłego roku pozwolenie na budowę mostu. Przetarg na wyłonienie wykonawcy (wraz z podpisaniem umowy) miałby zostać przeprowadzony w trzecim kwartale 2009 r., a sama budowa potrwałaby od 2009 do 2011 r.
- Jeszcze w tym miesiącu zbierze się w Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad w Warszawie Komisja Oceny Przedsięwzięć Inwestycyjnych, która opracuje dalszy harmonogram przygotowań – dodaje Mikołaj Karpiński, rzecznik prasowy Ministerstwa Infrastruktury. - Jest to dla nas bardzo ważna inwestycja, która na pewno zostanie zrealizowana.
Projekt już jest
Wstępny projekt mostu jest już gotowy. Według planów inwestora - Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad - zakłada on budowę dróg dojazdowych w ramach drogi krajowej nr 90, estakad nad terenem zalewowym oraz mostu głównego nad nurtem Wisły. Łączna długość przeprawy wyniesie 1870 m. Projektant – firma Transprojekt Gdański, przygotował dwie koncepcje mostu – most kablobetonowy lub jako łuk stalowy z podwieszonym pomostem.
Kwidzyńscy samorządowcy, którzy opiniowali wygląd mostu, opowiadają się za skromniejszym, a więc tańszym wariantem, podkreślając, że najważniejsze jest to, aby most wreszcie powstał. Koszt inwestycji wraz z drogami dojazdowymi szacowany jest wstępnie na ok. 700 mln zł (choć nieoficjalnie mówi się też o kwocie blisko miliarda zł), ale dokładna suma będzie znana dopiero po wyłonieniu wykonawcy. Budowa miałaby zostać dofinansowana ze środków unijnych.
Na most czekają zwłaszcza kwidzynianie, którzy dzięki niemu uzyskają połączenie nie tylko z krajową „jedynką” (między Jeleniem a Rakowcem w gminie Gniew), ale przede wszystkim z autostradą A-1 przez węzeł w Kopytkowie, której drugi odcinek ma zostać otwarty już w październiku. Aby przekroczyć Wisłę mieszkańcy powiatu kwidzyńskiego muszą kierować się do Grudziądza, lub lokalnymi drogami do Malborka i dalej do Tczewa. Promy w Gniewie i Opaleniu działają jedynie okresowo – od wiosny do wczesnej jesieni – a na dodatek są uzależnione od stanu wody w rzece. Poza tym jednorazowo prom zabiera zaledwie trzy, góra cztery samochody.
Korzyści dla obu stron
Samorządowcy z obu stron rzeki czekają na konkrety, zwłaszcza od czasu zapowiadanego na maj spotkania z Cezarym Grabarczykiem, do którego ostatecznie nie doszło z powodu problemów technicznych ministerialnego samolotu. Zresztą historia rozczarowań związanych z budową mostu jest znacznie dłuższa. Każda nowa ekipa rządowa zapowiadała rozpoczęcie inwestycji i… na zapowiedziach się kończyło. W 2002 r. pod Opaleniem wmurowano nawet kamień węgielny, ale był to chyba ostatni moment, kiedy na przyszłym placu budowy użyto łopaty. Urząd Marszałkowski planował także budowę tymczasowego mostu drewnianego, ale pomysł nie został zaakceptowany.
- Ta sprawa rzeczywiście się przeciąga – komentuje burmistrz Gniewa Bogdan Badziong. – Zapowiadane spotkanie z ministrem Grabarczykiem miało jednoznacznie wyjaśnić wszystkie wątpliwości. Od tego czasu nie mam żadnych konkretnych informacji co dalej z mostem. Oczywiście dobrze by było, gdyby budowa rozpoczęła się w połowie przyszłego roku, ale jestem zaniepokojony tym, że znowu zrobiło się wokół tej inwestycji cicho.
Burmistrz Gniewa podkreśla, że inwestycja jest ważna nie tylko dla społeczności powiatu kwidzyńskiego, ale i dla mieszkańców gminy Gniew:
- Południe powiatu tczewskiego miałoby znakomite połączenie z Kwidzynem, a więc dostępność do tamtejszych szkół, służby zdrowia, rynku oraz miejsc pracy. Stała przeprawa z pewnością ożywi także ruch turystyczny w naszej gminie, a i droga na Warmię i Mazury znacznie się skróci. Opalenie oraz miejscowości wokół niego staną się praktycznie przedmieściami dla Kwidzyna – ceny działek na pewno pójdą w górę, z korzyścią dla mieszkańców.
Tereny pod drogę dojazdową do mostu zostały już wykupione i czekają na budowlańców.
- Włożyliśmy w to swoje pieniądze i wciąż czekamy – mówi Bogdan Badziong. – Decyzja o rozpoczęciu budowy wymaga silnego wsparcia i woli politycznej, przebicia się z jej planami w samej Warszawie.
Tak blisko i tak daleko
Podczas gdy w zaciszu urzędniczych gabinetów o moście dyskutuje się jak na razie bez wymiernego efektu, mieszkańcom Opalenia pozostaje czekać.
- Kolejne pokolenie czeka na ten most tyle lat, zawsze z tą nadzieją, że może na drugi rok... – opowiada sołtys wsi Andrzej Cejer. - Most to jest podstawa, najważniejsza dla nas sprawa.
Dlaczego wokół niego więcej się mówi, niż robi?
- Nie chcę się wypowiadać na temat polityki, bo nie jestem politykiem i nie należę do żadnej z partii – mówi pan Andrzej. – Ale jest to sprawa polityczna. Był kamień węgielny, wielkie uroczystości, a jak przyszły wybory i zmiana opcji naraz wszystko ucichło.
Dla mieszkańców Opalenia jedyna droga do Kwidzyna, nie licząc promu, to droga przez Grudziądz. Przez Wisłę dystans między miejscowościami wynosi zaledwie 8 km, kilkanaście minut jazdy samochodem – objazd przez Grudziądz wydłuża trasę do ponad 80 km. Andrzej Cejer po drugiej stronie rzeki jest częstym gościem – na rynku w Kwidzynie sprzedaje uprawiane przez siebie warzywa i kwiaty. Tak samo robiła jego mama, która na drugi brzeg przeprawiała się łódką.
- Jak sprzedajemy na rynku w Kwidzynie i mówimy, że jesteśmy z Opalenia, to kupujący mówią: - A to z bliska. Zawsze odpowiadamy, że jednak z bardzo daleka. Most przyda się wszystkim, nie tylko kwidzynianom. Tam są wielkie zakłady, a u nas we wsi ma ruszyć budowa elektrowni. Ziemię już wykupili, teraz trwają badania terenu. Działki w okolicy stają się coraz atrakcyjniejsze. Wykupują je ludzie także z drugiej strony rzeki. Ostatnio zdrożały nawet kilkukrotnie, do 80 tys. zł za hektar.
Pontonowe, drewniane i stalowe
Nowy most, gdy powstanie, będzie już siódmym w historii. Pierwszy, pontonowy, powstał w latach 1677-1678. Kolejne pontonowe przeprawy istniały w 1762 r. i 1808 r. (ta ostatnia powstała na rozkaz Napoleona). Stały most kolejowo-drogowy wybudowano w 1909 r., wraz z zakończeniem budowy linii kolejowej Smętowo – Opalenie – Kwidzyn – Prabuty. 20 lat później most został przeniesiony do Torunia i Konina. Powodem była zmiana granic po zakończeniu I wojny światowej (patrz: apla). W 1944 r. Niemcy zbudowali prowizoryczny most z drewna, który po wojnie był jedynym czynnym mostem kolejowym w dolnym biegu Wisły. Obok niego zaczęto budować stały most o konstrukcji stalowej, który wysadzono przed oddaniem do użytku, z powodu zbliżającej się Armii Czerwonej. Jego pozostałości zostały wywiezione przez Rosjan. Most drewniany przetrwał do 1947 r.
Z nadzieją na zmiany
Od tego czasu przeprawę na drugi brzeg Wisły zapewnia prom, który od czerwca nie kursuje regularnie.
- Parę dni temu było tak mało wody w rzece, że lina promu leżała praktycznie na piasku – mówi Andrzej Cejer. - Dwa lata temu, to był chyba jedyny rok kiedy kursował od wiosny do jesieni.
Jedziemy w kierunku przeprawy promowej. Po drodze mijamy samochody przyjeżdżające od strony Wisły. Jeden z nich na niemieckich rejestracjach.
- Chyba prom znowu nie kursuje – przewiduje pan Andrzej.
Rzeczywiście – prom stoi na „kwidzyńskim” brzegu Wisły, w Korzeniewie. Powodem nie jest niski poziom wody, ale tym razem, wyjątkowo, za wysoki. Rzeka aż wylewa się na drogę dojazdową.
- Na prom zmieszczą się trzy samochody osobowe i może jeszcze maluch – wyjaśnia sołtys Opalenia. - W sezonie na przepłynięcie trzeba czekać w kolejkach po 2-3 godziny. Jak jest duża woda to prom przypływa co 15 minut.
Co zrobić z promem opaleńskim i z tym, który kursuje w Gniewie, gdy powstanie nowy most? Może przeznaczyć je na cele turystyczne? Z przeprawy promowej kierujemy się w miejsce, gdzie 6 lat temu wmurowano kamień węgielny pod budowę nowego obiektu. To kilka kilometrów w dół Wisły od miejsca, gdzie przed wojną stał stary most, po którym pozostały stojące w nurcie rzeki pozostałości filarów. Kamienia węgielnego próżno szukać – zarósł trawą! Droga krajowa nr 90, która połączy most z „jedynką”, to na dzień dzisiejszy zwykła droga gruntowa, a właściwie ulica imienia Jana Pawła II.
- Droga znacząca to i patron musi być znaczący – tłumaczy pan Andrzej. - Teraz to trochę dziwnie wygląda, że Ojciec Święty jest patronem takiej zwykłej drogi, ale to się zmieni. Nadania tego imienia chciała cała wieś, z nadzieją na zmiany.
Most opaleński zobaczysz w… Toruniu
Most drogowo-kolejowy (o 10 przęsłach) między Opaleniem a Kwidzynem został zbudowany przez Niemców w latach 1905-1909, w ciągu trasy strategicznej linii kolejowej, którą Niemcy zamierzali rozbudować do rozmiarów magistrali. Linia ta miała wspierać logistycznie istniejące już połączenie (Berlin – Piła – Chojnice – Tczew – Królewiec) i służyć przede wszystkim do szybkiego przerzutu wojsk i materiału wojennego na Wschód. Upadek Cesarstwa zniweczył plany pruskiej ekspansji. Olbrzymi most w Opaleniu (ponad kilometr długości) w 1920 r. znalazł się na terenie Polski. Okazał się niepotrzebny, gdyż prowadził w teren odcięty po 800 m granicą od reszty Polski. Z powodu dużych potrzeb inwestycyjnych II Rzeczypospolitej postanowiono go wykorzystać. W latach 1927-1929 został zdemontowany i na nowo wykorzystany w 1934 r. w dwóch miejscach: w Toruniu jako most drogowy oraz w Koninie na Warcie.
Reklama
Projekt mostu czeka, minister ciągle obiecuje
POWIŚLE - KOCIEWIE. Minister infrastruktury obiecuje: budowa mostu między Opaleniem a Kwidzynem ruszy w 2009 r. Podobnych zapewnień w ciągu ostatnich kilkunastu lat słyszeli już wiele. Most przez Wisłę nie ma szczęścia do polityków.
- 21.08.2008 00:23 (aktualizacja 19.08.2023 17:19)
Napisz komentarz
Komentarze