poniedziałek, 2 grudnia 2024 23:33
Reklama
Reklama

Wybaczam donosicielom

TCZEW.- Na pewno nie ujawnię osób, które na mnie donosiły. Na pewno będą to nazwiska, które mnie zaskoczą, ale nie można żyć w ciągłej nienawiści – takie były czasy, że stało się po dwóch stronach barykady - mówi Jacek Prętki. Człowiek jest po to, by służyć drugiemu...
Wybaczam donosicielom
Jacek Prętki odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski

- Krzyż odbieram w imieniu tych, o których wielka historia zapomniała – mówi Jacek Prętki, odznaczony przez prezydenta RP Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski. Zaangażowany w działalność podziemnej „Solidarności” w latach 80. zarzeka się, że nie jest żadnym bohaterem. – Byli więksi ode mnie – zapewnia.

Jacek Prętki jedno z najwyższych odznaczeń państwowych otrzymał za „wybitne zasługi dla rozwoju kolejnictwa, za upowszechnianie wiedzy o historii Polski oraz kultywowanie tradycji narodowych”.
- Od 1989 r. organizujemy w Szymankowie uroczystości patriotyczno-religijne, poświęcone wybuchowi II wojny światowej – wyjaśnia jeden z powodów przyznania odznaczenia. – Kolejarze i celnicy byli jej pierwszymi ofiarami. Ich poświęcenie uniemożliwiło hitlerowcom opanowanie mostów na Wiśle. Oddali swoje życie za Polskę.

Dziadek u Hallera, tata u Andersa
Od dzieciństwa pan Jacek był „karmiony” prawdziwą historią Polski – bez komunistycznych przeinaczeń i celowego tuszowania niewygodnych faktów – w której tworzeniu miała swój udział także rodzina naszego rozmówcy. Żywa była pamięć o dziadku – Stanisławie Prętkim, który służył w Błękitnej Armii gen. Józefa Hallera. Do młodego Jacka silnie przemawiał także przykład taty Józefa, który walczył w Korpusie Komando gen. Władysława Andersa we Włoszech – ciężko ranny pod Galigianą został przetransportowany do szpitala w szkockim Glasgow. Do kraju wrócił po trzech latach od zakończenia wojny i tylko przypadek sprawił, że nie został uwięziony lub zesłany na Sybir - tak jak wielu jego towarzyszy broni, którzy w zmaganiach z III Rzeszą walczyli po „niewłaściwej” stronie.
- Wiedziałem czym jest Katyń i co się wydarzyło 17 września – mówi pan Jacek. - Rodzice opowiadali mi też o losach Roberta Kamińskiego - brata babci, który idąc do pracy został zatrzymany przez żołnierzy radzieckich w 1945 r., już po wyzwoleniu. Został wywieziony w głąb ZSRR. Szukany przez Czerwony Krzyż nigdy się nie odnalazł. Rodzice wychowywali mnie w patriotyzmie do Polski prawdziwie niepodległej – Związek Radziecki, i jego pachołkowie, był dla mnie w tamtych czasach po prostu okupantem.

Esbecy czasu nie tracą
W 1980 r., gdy rozpoczynał się tzw. karnawał „Solidarności” Jacek Prętki był uczniem klasy elektrycznej w Zespole Szkół Zawodowych w Malborku.
- Miałem wspaniałego wychowawcę p. Rejmusa, który opowiadał nam o tych wydarzeniach w historii Polski, których próżno było szukać w podręcznikach historii. W stanie wojennym p. Rejmus, z obawy przed aresztowaniem, musiał opuścić kraj i wyjechać do Francji.
Po ukończeniu szkoły zostaje pracownikiem Lokomotywowni Zajączkowo Tczewskie, w zakładzie, gdzie pracowali również rodzice pana Jacka. Wiadomość o wprowadzeniu stanu wojennego zastaje go w pociągu do Starogardu Gdańskiego. Razem z kolegą, na gorąco, krytykują posunięcie gen. Jaruzelskiego.
- Jako młody chłopak zastanawiałem się: „Jak to, w Polsce wojna? Przecież nic złego nie zrobiliśmy… Znowu Polak występuje przeciw Polakowi?”. Na starogardzkim dworcu czekali już na nas esbecy, których najwidoczniej powiadomił o naszej rozmowie konduktor. Trafiliśmy na komisariat, gdzie wypytywano nas o nasze poglądy. Miałem szczęście, że nazywałem się tak samo jak oficer, który nas przesłuchiwał. Wywiózł nas za Starogard. Mieliśmy pół godziny na dojechanie do Tczewa przed godziną milicyjną. Podwiozło nas jakieś małżeństwo. To był mój pierwszy kontakt z rzeczywistością stanu wojennego.

Cztery miesiące w „małolatce”
Drugi kontakt z codziennością „wojny polsko - jaruzelskiej” był niestety bardziej wymowny. Przez cały okres trwania stanu wojennego - 3 maja, 31 sierpnia i 11 listopada – odbywały się nielegalne manifestacje.
- Pamiętam majową manifestację w Tczewie w 1982 r., kiedy idąc w stronę dworca Aleją  Zwycięstwa, ludzie pozdrawiali nas z balkonów. Zomowcy w odpowiedzi strzelali w stronę bloków z petard i gazów łzawiących.
31 sierpnia 1983 r., w trzecią rocznicę podpisania Porozumień Sierpniowych, Jacek Prętki razem z Kazimierzem Nadolnym pojechali do Gdańska, by pod Trzema Krzyżami złożyć kwiaty. Pod pomnik już nie dotarli – zomowcy zgarnęli ich do „suki”, pytając do jakiej organizacji należą.
- Odpowiedzieliśmy zgodnie z prawdą, że należeliśmy do zdelegalizowanej wtedy „Solidarności”. Zaproponowano nam, że nas wypuszczą, jak przyłożymy sobie wzajemnie po 20 razy pałką. Oczywiście odmówiliśmy.
Przewieziono ich na 48 godzin do aresztu na ul. Białej, potem do prokuratora, który postawił obu tczewianom zarzut należenia do nielegalnej organizacji NSZZ „Solidarność” i… czynnego znieważenia funkcjonariuszy na służbie. Obrony osadzonych w areszcie na ul. Kurkowej podjęli się mecenasi Jerzy Karziewicz oraz Kazimierz Kamiński.
- Wspólnie z Kazikiem do niczego się nie przyznawaliśmy, bo nic nie mogli nam udowodnić, więc chcieli zrobić z nas zwykłych kryminalistów. W końcu postawiono mi kuriozalny zarzut przekupstwa funkcjonariuszy. Nawet sam prokurator był zawstydzony tym, co zeznawali zomowcy, którzy nawet nie potrafili podać powodu wręczenia rzekomej łapówki, ani jej kwoty.
Pan Jacek, nie mając skończonych 21 lat, trafił do celi zwanej „małolatką”, gdzie przebywali skazani, którzy od dzieciństwa mieli kontakt z przestępczością. Przesiedział w niej cztery miesiące. W międzyczasie został wyrzucony z pracy.
- 22 grudnia odbyła się rozprawa, podczas której zostałem uniewinniony. Dzień później, opuszczając areszt, widziałem czekającą pod bramą Anna Walentynowicz, która codziennie wspierała tych, którzy stamtąd wychodzili. Dzięki pomocy adwokatów zostałem przywrócony do pracy. Nigdy nie otrzymałem odszkodowania za niesłuszne aresztowanie.

Armia wzywa…
Po takich przeżyciach nic dziwnego, że pan Jacek zaczął angażować się w działalność podziemnej „Solidarności”: rozdawał ulotki i nielegalne gazety; uczestniczył w manifestacjach.
- Osób, które wtedy walczyło z komuną było wielu, ale nie sposób nie wymienić śp. Zdzisława Jaśkowiaka i Jerzego Wojdę – podkreśla.
W 1985 r. pan Jacek bierze ślub, rok później rodzi się jego córka, ale wkrótce upomina się o niego wojsko.
- Dr Lucja Wydrowska, ks. Grzegorz Grabowski i dr Cabaj-Lipko, wspaniali ludzie, chcieli uchronić mnie przed pójściem w „kamasze”. Na szczęście w WKU pracował ojciec kolegi i zamiast trafić na dwa lata do jakiejś zapadłej jednostki gdzieś w Suwalskim, zostałem przydzielony do Kaszubskiej Brygady Wojsk Ochrony Pogranicza w Gdańsku Nowym Porcie. To cud, że nikt do momentu przysięgi nie sprawdził mojej kartoteki, bo w tej formacji nie powinienem służyć.
- W tamtych czasach, kiedy rodziny naszych kolegów – więzionych i wyrzucanych z pracy - znalazły się w trudnej sytuacji materialnej, można było poczuć prawdziwą solidarność. Wszyscy sobie pomagali jak mogli. Dzisiaj tego brakuje, jakby ludzie zapomnieli, że człowiek jest po to, by służyć drugiemu człowiekowi.

Najważniejszy jest pracownik
Gdy tylko „Solidarność” została ponownie zalegalizowana, Jacek Prętki został jej szeregowym członkiem, by z biegiem czasu stać działaczem związkowym. W tej kadencji pełni funkcję wiceprzewodniczącego Komisji Zakładowej Zakładu Taboru PKP w Gdyni;  jednocześnie jest członkiem Prezydium Sekcji Krajowej Kolejarzy w Warszawie, gdzie pełni funkcję skarbnika.
- W działalności związkowej najważniejszy jest dla mnie pracownik - tłumaczy Jacek Prętki. – Związek jest po to, by go chronić, zapewniać pracę, godne wynagrodzenie, stać na posterunku prawa pracy i BHP. W wielu firmach związki są marginalizowane, dlatego nie powinny być roszczeniowe, tylko wspólnie z pracodawcą dbać o rozwój spółki. Gdyby nie związkowcy sytuacja dzisiaj byłaby dramatyczna, bo każdy przedsiębiorca wykorzystywał by siłę roboczą, wiedząc, że nie ma nad sobą „bata”.

Jacek Prętki przymierza się do obejrzenia własnej teczki w Instytucie Pamięci Narodowej.
- Na pewno nie ujawnię osób, które na mnie donosiły. Na pewno będą to nazwiska, które mnie zaskoczą, ale nie można żyć w ciągłej nienawiści – takie były czasy, że stało się po dwóch stronach barykady. Wybaczam im.
- Krzyż od prezydenta RP odbieram w imieniu wielu anonimowych i bezimiennych bohaterów, o których zapomniała historia, a którzy stali w pierwszych szeregach podczas naszej walki o wolną, niepodległą i demokratyczną Ojczyznę.

Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

wojtek 18.04.2009 00:34
kawał skurwysyna

1111111111 18.07.2008 01:12
super facet!!!! takich więcej oddanych danej sprawie

Doktor oj boli 26.05.2008 10:38
Jak go widzę to jestem za aborcją...

beata 23.05.2008 22:38
A ja wybaczam Tobie, tyle miesiecy zmarnowanych dla Polski, kiedy potrzebowala mocnej ekonomi, Ty ja karmiles ideologia,

O. 23.05.2008 18:52
Bolek juz wkrótce ma być ujawniony przez samego... Bolka! Czy ten Bolek na pana Pretkiego tez donosił? Wałęsa zapewne jest za i przeciw. Mogłby już dać sobie spokój i przejść do katalogu "przedziwnych historii PRL"

Tczewski Jarmark Bożonarodzeniowy powraca na początku grudnia! Tczewski Jarmark Bożonarodzeniowy powraca na początku grudnia! Jarmark Bożonarodzeniowy już 7 i 8 grudnia na Starym Mieście w Tczewie. Smakołyki, rękodzieło, strefa gastro. A oprócz zakupów: spotkanie ze Świętym Mikołajem, animacje, muzyka na żywo i … karuzela.Program:7.12 / sobotaod 10.00 – handel (rękodzieło, swojskie jadło, mała gastronomia)*11.00 -20.00 – karuzela11.00 -16.00 – strefa świątecznych animacji13.30 – spotkanie ze Świętym Mikołajem16.00 -18.30 – strefa muzyczna8.12 / niedzielaod 10.00 – handel (rękodzieło, swojskie jadło, mała gastronomia)*11.00 -19.00 – karuzela11.00 -16.00 – strefa świątecznych animacji13.30 – spotkanie ze Świętym Mikołajem, wręczenie nagród w konkursach: plastycznym, fotograficznym „Wakacje z aparatem” oraz w konkursie na najpiękniejsze stoisko jarmarku15.00 -17.30 – strefa muzyczna* handel może trwać maks. do godz. 20.00 w sobotę, a w niedzielę do 19.00, ale niektóre stoiska będą czynne krócejMiejsce: plac Hallera, ul. Mickiewicza, ul. Krótka, ul. Jarosława Dąbrowskiego (deptak), ul. Wyszyńskiego (deptak), ul. Łazienna (fragment)Organizator: Fabryka Sztuk w TczewiePartnerzy: Zakład Usług Komunalnych w Tczewie, Straż Miejska w Tczewie, Centrum Kultury i Sztuki w Tczewie, Jasna Klubokawiarnia, Fundacja To i Co.Komunikaty:od 2 grudnia – prace montażowe (ustawianie  chat) na pl. Hallera, ul. Mickiewicza, Krótkiej, Wyszyńskiego, Dąbrowskiego – prosimy o nieparkowanie aut7 i 8 grudnia – już od godz. 7.00 w sobotę, a w niedzielę od 8.00 – rejestracja wystawców – prosimy o nieparkowanie aut7 i 8 grudnia – zmiana organizacji ruchu całkowite wyłączenie dwóch jezdni na pl. Hallera vis a vis kamienic nr 1-6 oraz 20-24 Data rozpoczęcia wydarzenia: 07.12.2024 10:00 – Data zakończenia wydarzenia: 08.12.2024 19:00
Reklama
Reklama