Kilka miesięcy temu myśl o ekstraklasie kobiet była jak marzenie, nawet realne, ale... za kilka lat. Przed startem rozgrywek grupę A I ligi, w której gra Sambor Latocha Tczew, uznano za bardzo mocną.
Sambor Kopciuszkiem
Znalazły się w niej aż trzy drużyny grające w ubiegłym sezonie w ekstraklasie (z Warszawy, Gdańska i Słupska), do tego mająca aspiracje awansu Pogoń Szczecin. Sambor w tym towarzystwie to „Kopciuszek”, występujący zaledwie drugi sezon w I lidze. Działacze klubowi i duet trenerów Robert Karnowski - Eugeniusz Kwiatkowski zapowiadali latem ambitny, wydawało się, cel - znaleźć się w czołowej czwórce. Nie chcąc rzucać słów na wiatr, do sezonu przygotowali zespół bardzo solidnie.
Ogromna przewaga
Wynik z pierwszej rundy przeszedł najśmielsze oczekiwania. Zaskoczeni są także trenerzy i zawodniczki. Tczewska drużyna to rewelacja rozgrywek - po 10 kolejkach ma na koncie komplet zwycięstw i ogromną przewagę nad rywalkami, które grają nierówno. Kapitał przewagi, jaki wywalczyły w połowie sezonu samborzanki, już teraz zniechęca przeciwników do walki o najwyższy cel. Tym bardziej, że zespół Roberta Karnowskiego nie schodzi poniżej pewnego wysokiego poziomu.
Nie jesteśmy gotowi
Kto w Tczewie jest świadomy ewentualnego sukcesu? Czy jesteśmy przygotowani organizacyjnie na awans Sambora Latochy, na utrzymanie i funkcjonowanie zespołu w ekstraklasie?
Za poziomem sportowym drużyny Karnowskiego nikt nie nadąża. Wiele osób dostrzeże niebawem problem podstawowy i najważniejszy - zapewnienie zespołowi budżetu. Trzeba też zauważyć wiele innych barier stojących na przeszkodzie, by w Tczewie funkcjonował profesjonalny zespół sportowy. Obok braku pieniędzy mamy w Tczewie deficyt działaczy, słabych (na razie) kibiców i halę do remontu, bowiem ta jedyna nadająca się do rozgrywania meczów z udziałem publiczności (przy II LO) poprzez fatalne nawierzchnię i oświetlenie przynosi miastu wstyd.
Defensywa i szeroka kadra
Zawodniczki nie kalkulują, czy warto grać dobrze, czy ich praca i zaangażowanie mają sens. Za każdym razem wychodzą na boisko, by wygrać. Na boisku nie zdają sobie sprawy, że grają o coś, co może przynieść radość, ale i... kłopoty.
Samborzanki miały znakomity start. Wygrały - kluczowe - cztery pierwsze mecze. W Tczewie pokonały mocne drużyny z Warszawy i ze Słupska. Te zwycięstwa sprawiły, że nabrały pewności siebie. Używając sportowego żargonu - zespół „zatrybił”.
Ich znakiem firmowym okazała się defensywa, czyli konsekwentna, twarda, oparta na świetnej współpracy zawodniczek gra obronna. Jeśli do tego dołożymy świetnie spisujące się bramkarki, mamy podstawę sukcesu. Nie byłoby go, gdyby samborzanki nie radziły sobie w ataku. Gra ofensywna Sambora jest różnorodna. W ligowym rankingu strzelczyń w czołówce nie znajdziemy żadnej tczewianki, za to potrafią zdobywać bramki niemal wszystkie zawodniczki, grające na różnych pozycjach. A także rezerwowe; w niejednym meczu zawodniczki wchodzące z ławki przesądzały o wyniku.
Kadrę tworzą w 90 proc. wychowanki Sambora. Od kilku lat klub w młodzieżowej żeńskiej piłce ręcznej odnosi znaczące sukcesy. Ponadto w tym sezonie zaproszono do gry w Tczewie dwie zawodniczki z Gdyni, które okazały się tzw. transferowym „strzałem w dziesiątkę”.
Mentalność zwycięzcy
Sambor Latocha, nawet gdy ma słabszy dzień i gra gorzej, mniej skutecznie, to i tak wygrywa. Zawodniczki dokonują cudów, bo czują, że są mocne. Niedawno wygrały na wyjeździe w Warszawie z bardzo zmobilizowanym zespołem grającym w ubiegłym sezonie w ekstraklasie. Kolejny przykład - w ostatnim meczu z PCM Kościerzyna tczewianki na 5 minut przed końcem przegrywały pięcioma bramkami i grały w osłabieniu. Odrobiły jednak stratę i w ostatnich sekundach przechyliły szalę zwycięstwa na swoją stronę. Tczewskie zawodniczki wypracowały mentalność, którą ciężko będzie rywalkom przełamać. Ogromna w tym zasługa duetu trenerów - zaprawionego w bojach szczypiornisty, ambitnego i potrafiącego mobilizować Roberta Karnowskiego oraz wprowadzającego do zespołu spokój i opanowanie Eugeniusza Kwiatkowskiego, szkoleniowca który w 2005 r. wywalczył z juniorkami starszymi Sambora mistrzostwo Polski.
Reasumując - nie pozycja w tabeli i duża przewaga punktów najbardziej przemawiają za awansem Sambora. O tym, że niebawem będzie w Tczewie ekstraklasa przekonuje konsekwencja w utrzymywaniu wysokiego poziomu gry samborzanek.
Nie jesteśmy gotowi
Kto w Tczewie jest świadomy ewentualnego sukcesu? Czy jesteśmy przygotowani organizacyjnie na awans Sambora Latochy, na utrzymanie i funkcjonowanie zespołu w ekstraklasie? Odpowiedź na te pytania nie wymaga głębokiej analizy: nie jesteśmy gotowi na ekstraklasę...
Za poziomem sportowym zespołu Karnowskiego nikt nie nadąża. Wiele osób dostrzeże niebawem problem podstawowy i najważniejszy - zapewnienie zespołowi odpowiedniego budżetu. Trzeba też zauważyć wiele innych barier, stojących na przeszkodzie, by w Tczewie funkcjonował profesjonalny zespół sportowy.
Wołanie o pomoc
Klub potrzebuje oddanych działaczy, ludzi gotowych pracować, angażować się i jeszcze takich, którzy poradzą sobie z zarządzaniem klubem ekstraklasy. W strukturze MKS Sambor brakuje osób, które opanowałyby poważne zadania związane z podniesieniem poziomu organizacyjnego i finansowego na wyższy - odpowiadający wymogom ekstraklasy. W Samborze brakuje nawet zwyczajnych pomocników. To żenujące, że trenerzy zdejmują i składają po meczu bannery reklamowe. Lepiej nie wiedzieć, co jeszcze muszą robić szkoleniowcy, bo nie ma komu.
- Zdaję sobie sprawę, że ekstraklasa to wysokie progi - mówi prezes Sambora Eugeniusz Markowicz. - Potrzebny nam trzy-cztery razy wyższy budżet niż obecnie, ale też osoby, które będą mogły klubem na tym poziomie zarządzać, dbać o zespół, jego sprawy finansowe, organizacyjne i wizerunkowe.
- Tu będzie mnóstwo obowiązków, które powinien robić ktoś kompetentny i w pełnym wymiarze czasowym, ale będzie też otrzymywał za to pieniądze - uważa prezes, którego można stawiać za wzór pod względem zaangażowania.
Jaki budżet?
- To oczywiste, że zawodniczki myślą o awansie do ekstraklasy, chociaż cel jaki sobie zakładaliśmy przed sezonem był inny - relacjonuje trener Robert Karnowski. - One teraz wiedzą, o co walczą, podchodzą od obowiązków sumiennie, chociaż to trudne. Łączą pracę, studia, naukę ze sportem. Od tego sezonu otrzymują za to stypendia, ale gra w ekstraklasie to jeszcze coś innego. Częstsze treningi, jeszcze większe poświęcenie kosztem nauki, pracy, kontaktu z bliskimi... To trzeba docenić i zauważyć, że to będzie ich poważna i to bardzo wymagająca praca.
Wiadomo, że w ekstraklasie budżet musiałby być dużo większy niż obecny. Na rundę jesienną udało się zgromadzić fundusze w granicach 120-150 tys. zł.
- To oczywiście nie są realne pieniądze, które mieliśmy na koncie klubu, ale koszt funkcjonowania zespołu - tłumaczy Eugeniusz Markowicz. - Nasi najwięksi sponsorzy to Urząd Miasta oraz firma przewozowa Latocha. Wiadomo, że tej kwocie są koszty transportu, których dzięki sponsorowi nie ponosiliśmy. Budżet klubu ekstraklasy, ale „nie potentata” to 900 tys. zł na rundę. Jakbyśmy mieli zapewnioną połowę tej sumy, można byłoby myśleć nad spróbowaniem utrzymania zespołu w ekstraklasie. Robimy co możemy, ale zapewnienie tak wysokiego budżetu to... bardzo trudna sprawa.
Prezesowi klubu nie wypadało powiedzieć, że to... zadanie przerastające możliwości działaczy międzyszkolnego tczewskiego klubu, czyli głównie jak on - nauczycieli wychowania fizycznego.
Miasto pomoże?
Zapytaliśmy wiceprezydenta Tczewa Zenona Drewę czy zespół Sambor Latocha może liczyć na pomoc Urzędu Miasta i jakie mogłoby być wsparcie magistratu po ewentualnym awansie do ekstraklasy.
- Obserwujemy poczynania piłkarek ręcznych i liczymy się z sukcesem zespołu Sambora - podkreśla wiceprezydent. - Ogromnie cieszy mnie świetna gra naszych dziewczyn, kibicuję im jak tylko mogę (prezydent faktycznie jest niemal na każdym meczu samborzanek - dop. KR). Od sierpnia do grudnia przekazaliśmy Samborowi na piłkę ręczną seniorską ponad 90 tys. zł. Część bezpośrednio w stypendiach, część w ramach wspierania promocji Tczewa. Jeśli awans stanie się faktem, to samorząd będzie musiał się podjąć zabezpieczenia istotnych wymagań, także finansowych, związanych z występami zespołu w ekstraklasie. Jak awansujemy, to mam nadzieję, nie po to, by za rok pożegnać się z ekstraklasą. Zapewniam, że ewentualny sukces piłkarek ręcznych nie spowoduje cięć finansowych innych podmiotów sportowych - innych drużyn, dyscyplin.
Tak więc do budżetu zespołu ekstraklasy 30 proc. miasto może dołoży, o ile... nie zmieni się w magistracie „opcja”. O pozostałą część budżetu trzeba walczyć.
Hala do poprawki
Brak działaczy i pieniędzy to nie jedyny problem Sambora. Jest jeszcze słaba infrastruktura, a zwłaszcza hala, w której samborzanki rozgrywają swoje mecze. Nie od dziś wiadomo, że nawierzchnia w hali II LO w Tczewie ze sportem nie powinna mieć nic wspólnego. To wyniszczający stawy i mięśnie beton z domieszką kauczuku, który powoduje, że niemal każda akcja naraża zawodniczkę na poważną kontuzję. Temat znany nie od dziś, ale... nawet bliski awans do ekstraklasy nie spowodował, by coś z tym zrobiono. Dodajmy, że w hali brakuje porządnego nagłośnienia (to skandal jak na I ligę) i konieczna jest zmiana oświetlenia - obecne jest fatalne, nie tylko dlatego, że ponad 30 proc. żarówek jest przepalona. Hala formalnie zarządzana jest przez Starostwo Powiatowe.
- Chcieliśmy w tym roku wymienić nawierzchnię w hali, ale tę pozycję zdjęto z budżetu na 2010 r. - wyjaśnia starosta tczewski Witold Sosnowski. - Zarząd, radni powiatu stwierdzili, że ważniejsze jest wybudowanie przy tej szkole kompleksu boisk, na który uczniowie czekają od początku powstania tej placówki. Temat hali uważam jednak za otwarty. Potrzebne byłoby wsparcie miasta, bo z hali poza „szkolnymi” godzinami korzystają tczewskie zespoły, kluby, młodzież, odbywają się tu wszystkie większe imprezy sportowe. Potrzebna jest początkowa inicjatywa, impuls klubu i chęć samorządu miasta - wtedy określimy potrzeby, koszty i porozmawiamy jak to rozłożyć.
Zostało kilka miesięcy
Impuls z klubu już poszedł. Prezes Eugeniusz Markowicz na początek stycznia zapowiada spotkanie „na szczycie” w sprawie hali. Radny miejski Tomasz Tobiański (także dyrektor Powiatowego Ośrodka Sportu i nauczyciel wf w II LO), który zna temat powiedział, że złoży wniosek w sprawie nawierzchni, oświetlenia i nagłośnienia hali do Rady Miasta, aby ta zobowiązała prezydenta do działania.
- Samorząd miejski powinien koniecznie wesprzeć modernizację hali, bo wiadomo, że choć ta należy do starostwa, to jest wizytówką naszego miasta i to przede wszystkim tczewianie z niej korzystają.
Do znalezienia pieniędzy na remont i jego zaplanowanie zostało kilka miesięcy. Na przygotowanie się do ekstraklasy także. Uzasadnione są obawy, że klub i zespół Karnowskiego zostanie zostawiony „samemu sobie”. Może Sambor Latocha nie awansuje, ale jeśli to nastąpi, trzeba działać szybko. W czerwcu może będzie pora na radość, ale może ona zmieszać się ze smutnym pytaniem „Co dalej?”.
To nie przypadek!
Dobre wyniki szczypiornistek Sambora w tym sezonie I ligi są zaskakujące, ale nieprzypadkowe. Od kilku lat tczewski klub odnosi duże sukcesy w kategoriach młodziczek i juniorek, z wywalczeniem mistrzostwa Polski włącznie.
• 2005 r. - złoty medal MP juniorek starszych
• 2006 r. - brązowy medal MP młodziczek
• 2008 r. - brązowy medal MP juniorek starszych
• 2009 r. - brązowy medal MP juniorek starszych
Reklama
Wykorzystać szansę! Piłkarki ręczne z Tczewa pukają do ekstraklasy
TCZEW. Bliski i bardzo prawdopodobny jest awans tczewskiego zespołu piłek ręcznych do ekstraklasy. Byłby to największy sportowy sukces w grach zespołowych w historii naszego miasta!
- 31.12.2009 00:00 (aktualizacja 17.08.2023 14:56)
Napisz komentarz
Komentarze