W Centrum Wystawienniczo-Regionalnym Dolnej Wisły, wystąpili bohaterowie tamtych i późniejszych wydarzeń: Olga Krzyżanowska, Bogdan Lis, Jacek Taylor, Janusz Lewandowski oraz Jan Kulas. Po 20 latach od osiągniętego wspólnymi siłami zwycięstwa, do wspólnych wspomnień zaprosił ich młody historyk, Adam Cherek:
- Idąc do urn i popierając kandydatów „Solidarności”, Polacy wystąpili przeciwko uzurpatorom, odmieniając tym samym bieg historii - podkreślił na wstępie konferencji. - Pomimo, że nie były to jeszcze w pełni demokratyczne wybory, okres kampanii i jej wynik zjednoczył Polaków wokół wspólnego celu. W sercach znowu zapaliła się nadzieja, która została zamieniona w czyn. Dlatego warto cofnąć się pamięcią do tamtych czasów i zastanowić się wspólnie, czym faktycznie jest data 4 czerwca 1989 r. i co powinna symbolizować?
„Jestem z Solidarności”
Zorganizowanej przez Komitet Organizacyjny konferencji przewodziła Olga Krzyżanowska, wicemarszałek Sejmu X kadencji.
- Ludzie nie głosowali na konkretną osobę, ludzie głosowali na „Solidarność” - przypomniała. - Prawdopodobnie każdy kandydat, który wystąpiłby na wiecu i powiedział „jestem z Solidarności, musimy zmienić Polskę, żyć w wolnym kraju” itd., również miałby szansę na zwycięstwo.
Była posłanka wyraziła jednocześnie swój podziw i szacunek dla tych, którzy zaangażowali się w przygotowanie kampanii. Armia ideologów, mimo braku pieniędzy, a dzięki swojemu entuzjazmowi i wierze w wolną Polskę, znalazła sposób, aby wypromować swoich kandydatów. Do historii przeszły afisze z Lechem Wałęsą:
- Z rozbawieniem wspominam moment, w którym kandydaci robili sobie zdjęcia z panem Wałęsą, a ja nie mogłam, ponieważ miałam spuchniętą twarz - śmiała się Olga Krzyżanowska.
Współtwórcy demokracji
Biuro pani wicemarszałek pomagał prowadzić Jan Kulas, obecny poseł. W imieniu Komitetu Organizacyjnego pokłonił się zaproszonym gościom: Romanowi Bojanowskiemu, Czesławowi Czyżewskiemu, Marianowi Sarnowskiemu, Wojciechowi Szramowskiemu, Mieczysławowi Śliwce, Ferdynandowi Motasowi...
- Dziękuję wam za współtworzenie nowego ładu, demokracji - zwrócił się do nich.
Jan Kulas nie zapomniał o bohaterach już nieżyjących:
- Zdzisław Jaśkowiak (jeden z liderów „Solidarności”), Jerzy Wojda (jeden z najodważniejszych ludzi „Solidarności”, działał jako kolporter w okresie stanu wojennego), Janusz Miśkiewicz… - wymieniał dodając, że lista wciąż nie jest pełna. - Będziemy się starali ją uzupełnić.
Jesteśmy pamiątką po 89 r.
Podczas spotkania wyświetlony został film dokumentujący festyn wyborczy, który odbył się 27 maja 1989 r. na ówczesnym pl. Wolności (obecnie pl. Hallera - przyp. aut.)
- Był to jeden z największych wieców wyborczych - przypomniał poseł Kulas. - Jego bohaterami byli: Lech Wałęsa (który, jak przyznał, jest w Tczewie tylko przejazdem), a także bohaterowie kampanii: Olga Krzyżanowska, Bogdan Lis, a także Lech Kaczyński, który przybędzie do Tczewa dziś wieczorem.
Oglądając materiał filmowy, Olga Krzyżanowska zdała sobie sprawę z „dramatycznego braku materiałów”, pamiątek z tamtego okresu.
- To my jesteśmy tą pamiątką po 89 r. - zauważył Jacek Taylor, poseł na Sejm I kadencji. - To MY mamy obowiązek spisać wspomnienia.
Klucz do sukcesu
Jacek Taylor, choć doceniał zaangażowanie w kampanię wyborczą tysięcy osób, rozczarowała go frekwencja:
- Do wyborów poszło w pierwszej turze 62,3% obywateli uprawnionych do głosowania, w drugiej jeszcze mniej - przypomniał. - Choć statystykę zaburzyli zapewne „świeży” imigranci, to mimo wszystko bardzo wiele osób nie przemogło niechęci do czynnego zaangażowania się w przyszłość kraju.
Były poseł opowiedział o taktyce „jeden kandydat na jedno miejsce”, która polegała na…
- …desygnowaniu tylko tylu kandydatów, o ile miejsc w Parlamencie się ubiegaliśmy - wyjaśnił. - Miejsc, o które mogliśmy się ubiegać, było 261: 100 na Senat, 161 na Sejm. Okazało się, że obsadziliśmy wszystkie (z wyjątkiem mandatu senatora Henryka Stokłosy z Piły, który przeprowadził kosztowną, nowoczesną kampanię z kiełbaskami, co okazało się skuteczne).
Jacek Taylor podkreślił, że to przyjęta strategia była kluczem do sukcesu:
- Czerwoni mieli po kilku kandydatów na jedno miejsce, w zw. z czym głosy się rozstrzeliły - wyjaśnił.
To wszystko było nasze!
Uczestnicy konferencji podzielili się wrażeniami z pierwszych dni swojego współudziału w budowie demokracji. Po 45 latach komunistycznej wszechwładzy - jak zauważył Jacek Taylor - podczas obrad Sejmu w końcu „naprawdę było na co popatrzeć i czego posłuchać”.
- To wszystko było takie inne! To wszystko było nasze! - podkreślał . - Pewne odłamy „Solidarność” nie chciały wyborów, uznały Okrągły Stół za zdradę. Zamiast siadać do rozmów z „czerwonymi”, woleli - sam nie wiem - może do nich strzelać?
Obrady Okrągłego Stołu zakończyły się 5 kwietnia 89 r. Do wyborów pozostały dwa miesiące:
- Czasu było niewiele, ale wydaje mi się, że zagrało to na naszą korzyść - stwierdził były poseł. - Świadomość braku czasu wyzwoliła w nas taką energię, która przy normalnym tempie nigdy by się nie pojawiła (…) W efekcie pierwsze powojenne wybory, które miały nie być sfałszowane, które miały odzwierciedlić rzeczywistą wolę Polaków, wypadły dla „czerwonych” katastrofalnie. Była to dla nich prawdziwa klęska, której żaden z nich się nie spodziewał.
Czuliśmy się nieswojo
Bogdan Lis, senator I kadencji, dziś poseł, tak wspomina swoją pierwszą po czerwcowych wyborach wizytę w gmachu Sejmu:
- Przez głowę przeszłą mi myśl: cholera jasna, co ja tutaj robię?! - wspominał. - (…) Każdy z nas miał bloczek na darmowe przejazdy pociągami. Strasznie głupio było mi z tego korzystać, dlatego jeździłem za własne pieniądze. Przez cały czas kadencji zużyłem tylko jeden taki bilet, i to przez przypadek. Dzisiaj może się to wydawać naiwne, ale wtedy było to dla mnie bardzo ważne.
- Kiedy już zostaliśmy posłami, kiedy po raz pierwszy weszliśmy do Sejmu, czuliśmy się nieswojo, nie u siebie - potwierdziła Olga Krzyżanowska. - Wszyscy nas tytułowali: panie pośle, pani poseł… Nie byliśmy do tego przyzwyczajeni. Byłam zaskoczona, ale i przerażona, kiedy dowiedziałam się, że zostałam wybrana na wicemarszałka. Byliśmy wtedy świadomi, że nie są to zaszczyty, ale robota, z którą musimy sobie dać radę. Jedni dawali sobie lepiej, inni gorzej.
Dla Janusza Lewandowskiego, obecnego posła do Parlamentu Europejskiego (a wówczas posła na Sejm I kadencji), wraz z 4 czerwca rozpoczął się - jak twierdzi - jeden z „najbardziej twórczych epizodów w naszej historii”:
- Był to okres, który powinien być porównywany do scalania II RP po rozbiorach - zauważył. - Jednak widząc pewne podobieństwo, zauważam również ogromną, radosną różnicę: na tamtych pokoleniach, które budowało IIRP, zawisło historyczne fatum. Oni najpierw budowali, a następnie widzieli jak ktoś to niszczy, rujnuje. Natomiast dziś, po 20 latach odbudowy dzisiejszej RP, jesteśmy w pewien sposób nagrodzeni, m.in. poprzez to, że jesteśmy pod parasolem bezpieczeństwa NATO, że możemy i musimy czerpać pożytki z UE itd.
Długa droga do wolności
Konferencja odbyła się z okazji 20. rocznicy wyborów czerwcowych. 4 czerwca 1989 r. jest datą ważną, historyczną, ale - jak zauważyli obecni na sali uczestnicy „dróg do wolności” - nie jedyną, o której należy pamiętać:
- Owszem, należy świętować takie momenty, ale do czerwcowych wyborów nie doszłoby, gdyby nie wysiłek wielu ludzi: podziemia, opozycji - zwrócił uwagę jeden z gości. - Strajki w maju i w sierpniu 1988 r., dlaczego nikt nie pamięta tych dat? (…) I jeszcze jedna sprawa - to naprawdę wstyd, że po tylu latach my cały czas jesteśmy moment po tych wyborach. Przecież nie wymieniają się elity polityczne, one cały czas trwają w Sejmie, jak kukiełki w tym samym przedstawieniu.
Zdzisława Antczaka „urzekła” z kolei szczera wypowiedź senatora Lisa…
- …który, jak już znalazł się w sali sejmowej, zastanawiał „co ja tutaj robię” - przypomniał gość. - Czy podobne pytania nie przychodzą państwu do głowy dziś, w związku z waszą bezradnością? Demokracja nie polega tylko na tym, aby dać się wybrać. Czasem trzeba stanąć przed lustrem i zadać sobie pytanie: co ja tutaj robię? Czy nie jesteście zniesmaczeni tym, co obecnie dzieje się w polskim Sejmie, czego jesteście uczestnikami?
Odpowiedział Bogdan Lis, który z polityki wycofał się po I kadencji, ale powrócił do niej za namową ludzi:
- Mówili mi: „Bogdan, zobacz co się dzieje: kiedy odchodzą tacy jak ty, to przychodzą tacy jak Andrzej Lepper czy Roman Giertych” - wyjaśnił. - Kiedy się wycofaliśmy, daliśmy pola tym, którzy przyszli na nasze miejsce, którzy dzisiaj robią tego rodzaju awantury… Owszem, to niesmaczne, ale wydaje mi się, że w najbliższym czasie nie jesteśmy w stanie zrobić niczego, co w jakimkolwiek stopniu ograniczyłoby tą walkę na słowa.
Zgoda buduje
O to, aby konferencja została zorganizowana ponad podziałami, od początku zabiegała Olga Krzyżanowska:
- Widziałam błysk satysfakcji w oczach komunistów, kiedy zaczęliśmy się kłócić i dzielić - wspomniała Olga Krzyżanowska. - Było widać, że rosną w siłę. Nie popełniajmy tego błędu po raz drugi. Niech wzajemne kłótnie polityczne nie pochłaniają całej naszej energii.
Nieobecna na spotkaniu Łucja Wydrowska-Biedunkiewicz, która za krzewienie ideałów „Solidarności” - razem z Lechem Wałęsą, Bogdanem Borusewiczem i ks. Stanisławem Cieniewiczem - otrzymała tytuł Honorowego Obywatela Miasta Tczewa, tak tłumaczy zwycięstwo demokracji: „Pamiętajmy o prostej i ważnej zasadzie życia: zgoda oparta na mądrym i wyważonym kompromisie - buduje; niezgoda - rujnuje”. Niestety - jak zauważył Bogdan Lis - w modzie są dziś inne wartości.
Księga tczewskiej demokracji
- Piękna historia, wspaniali ludzie, wielkie przeżycia… To jest nasze tczewskie dziedzictwo, które należy upamiętnić - zwrócił uwagę Jan Kulas. - Potrzebne są kolejne albumy, publikacje na temat historii tczewskiej „Solidarności”, Komitetu Obywatelskiego itd. Innymi słowy - powinna powstać wielka księga tczewskiej wolności i demokracji.
Do udziału w ankiecie poseł zaprosił podczas konferencji. Na podstawie zebranych relacji i refleksji powstać ma książka. O powstrzymanie się od koloryzowania wspomnień nawoływała Olga Krzyżanowska:
- Postarajmy się wyciągać wnioski z własnych błędów, ponieważ nie wszystko poszło idealnie, nie wszystko nam się udało - przypomniała uczestnikom konferencji. - Nie chodzi o to, żeby wspominać jak to byliśmy kiedyś młodzi, wspaniali i wszystko robiliśmy dobrze. Owszem, mieliśmy ogromny zapał, ale popełnialiśmy też błędy. I właśnie to powinniśmy przekazać młodym ludziom, aby wyciągnęli z tego odpowiednią naukę.
Demomkraci: Jesteśmy pamiątką po 89 r. Czuliśmy się nieswojo
TCZEW. Bierzcie sprawy w swoje ręce! - apelował Lech Wałęsa podczas wiecu wyborczego, który odbył się w Tczewie 27 maja 1989 r. Setki mieszkańców zebranych na pl. Wolności posłuchało: idąc do urn i oddając swoje głosy na kandydatów „Solidarności”.
- 20.05.2009 00:00 (aktualizacja 07.08.2023 17:25)
Napisz komentarz
Komentarze