Marek Nagórski, kierownik tczewskiego oddziału zarządu Regionu Gdańskiego NSZZ „Solidarność”
Nie ulega wątpliwości, że żyjemy obecnie w lepszym kraju niż PRL. Mamy demokrację, swobodę wypowiedzi, wybory władz lokalnych i centralnych. Jednak prawa pracownicze wciąż nie są przestrzegane, a nawet są notorycznie łamane. Często pracownicy są szykanowani przez pracodawców za przynależność do „S”. Zarządy firm nieoficjalnie grożą sankcjami za próbę utworzenia związku. Gdy mimo to związek się tworzy, w ich opinii najlepiej wszystkich z marszu zwolnić. Związki nie są postrzegane przez władze, polityków i pracodawców jako partner do negocjacji. We Flextronics w Tczewie działa „S”. Jest to nawet duża organizacja, z którą zarząd się liczy. Działa nawet drugi związek. Nie jest to jednak łatwe. Wypracowywane są trudne kompromisy w wyniku niełatwych negocjacji. Myślę, że sytuacja robotników we Flextronics byłaby dużo gorsza gdyby nie praca związkowców. Na pewno dużo częstsze i na większą skalę byłoby zatrudnianie w niepełnym wymiarze i przez firmy zewnętrzne.
Wiele firm w pow. tczewskim wykorzystało kryzys do zmian umów o pracę. Część załóg zwalniano, by ponownie je zatrudnić na gorszych warunkach, tj. umowach na zlecenie. Przy umowie na czas określony oferuje się pracownikom najniższą pensje krajową. Jak z tego utrzymać rodzinę? Dodam, że pensje w naszym regionie nie należą do wygórowanych. Pracownicy w Polsce i na naszym terenie nie są mobilni i niechętnie przenoszą się za pracą. Restrukturyzacje zakładów pracy w Polsce polegają głównie na redukcji zatrudnienia. A można przecież zmienić profil produkcji, powalczyć o sprzedaż na innych rynkach zbytu...
„S” - obecna i ta sierpniowa - to wciąż ta sama organizacja. Z tą różnicą, że w sierpniu 80' wytworzył się ruch społeczno-polityczny, a dzisiejsza „S” to związek zawodowy. Podziały z okazji 30-tej rocznicy spowodowali politycy i byli liderzy „S”. Na terenie oddziału tczewskiego „S” stało się to co w Polsce – rewolucja zjadła własne dzieci. Jako „S” zawsze dążymy do wspólnych obchodów tczewskiej „S”: starszych działaczy z nowymi. Dlatego w tym roku 30-lecie organizujemy wspólnie ze Stowarzyszeniem „Zawsze Solidarni”. Były różnice zdań, ale po rozmowach uzgodniliśmy wspólny program obchodów.
Krzysztof Korda, radny miasta Tczewa, historyk
Sierpień 1980 to jedna z najpiękniejszych chwil polskiej historii. Urodziłem się w roku 1979, więc znam „Solidarność” tylko z podręczników historii, opowieści rodziców i z kościoła. Będąc bowiem małym ministrantem w parafii u księdza Stanisława Cieniewicza miałem okazję uczestniczyć w historycznych mszach świętych za Ojczyznę. Później, zwłaszcza w okresie studiów miałem okazję poznać wielu działaczy „Solidarności” - z Tczewa, Pomorza i Polski.
Solidarność współcześnie mojemu pokoleniu kojarzy się źle. Sam często spotykam się z takimi wypowiedziami rówieśników. Widzę, że słowo Solidarność rozumieją jako politykierstwo, niekończące się kłótnie i upartyjniony związek zawodowy. Bardzo ubolewam nad takim podejściem ludzi, ale mimo wszystko ich rozumiem. Przez 30 lat słowo solidarność zostało zdenominowane, a jej znaczenie zawężone. Rozumiem słowo solidarność jako ruch społeczny, wielomilionowy i posiadający wiele płaszczyzn, który zmienił Polskę i Europę. Najtrafniejszą definicję solidarności wygłosił w roku 1987 Jan Paweł II mówiąc w Gdańsku: Solidarność – to znaczy: jeden i drugi, a skoro brzemię, to brzemię niesione razem, we wspólnocie. A więc nigdy: jeden przeciw drugiemu. Jedni przeciw drugim. I nigdy „brzemię” dźwigane przez człowieka samotnie. Bez pomocy drugich. Nie może być walka silniejsza od solidarności. Nie może być program walki ponad programem solidarności.
To dla mnie najpiękniejsze i najpełniejsze znaczenie słowa solidarność. A więc bezinteresowna współpraca dla dobra mieszkańców z sąsiadem, kolegą, bratem. To krzewienie dobra na wielu płaszczyznach od codziennego życia poprzez kulturę i sztukę, politykę itp. Chyba jednak współcześnie za mało wiemy o ideałach Sierpnia, może o nich zapominamy. Jeśli odkryjemy je na nowo, wierzę, że jest możliwy powrót do ideałów Solidarności.
Cieszę się, że mogę na co dzień promować dziedzictwo Solidarności w wolnej Polsce, pracując w Europejskim Centrum Solidarności – instytucji kultury upamiętniającej dziedzictwo „Solidarności” - szeroko pojętego ruchu społecznego i przekazującej w sposób twórczy jej dorobek kolejnym pokoleniom.
Reklama
„Solidarność” – czas trudnych kompromisów
POMORZE. NSZZ „Solidarność” z wielomilionowego ruchu społeczno-politycznego zamieniła się w związek zawodowy. Czy walczy on dzisiaj skutecznie o prawa pracownicze? Czy „S” uwikłała się w politykę? Czy możliwy jest powrót do ideałów Sierpnia?
- 28.08.2010 00:00 (aktualizacja 07.08.2023 17:46)
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze