O wyborach i kampanii po pierwszej turze wyborów na prezydenta RP rozmawiamy z mec. Kazimierzem Smolińskim, posłem na sejm.
- Jak pan ocenia wynik pierwszej tury wyborów na prezydenta RP?
- W skali kraju wynik jest podobny jak 5 lat temu, gdy wygrała PO. Dobrze to wróży Jarosławowi Kaczyńskiemu w drugiej turze, bo oznacza że jest szansa, by nadrobić te zaległości. Wielu komentatorów sceny politycznej, także zagranicznych, potwierdza, że mechanizm sprzed pięciu lat może się powtórzyć i kandydat PiS wygra wybory. Oczywiście, oznacza to dużą mobilizację elektoratu, a kampania musi mieć inny wymiar. Liczymy na to, że odbędą się debaty. Dobrze, aby w telewizji publicznej odbyły się nawet dwie tego typu dyskusje. Ostatnie doświadczenia wyborcze Wielkiej Brytanii pokazują, że debaty mogą mieć poważny wpływ na wynik wyborczy. O ile w pierwszej turze Jarosław Kaczyński zdołał przekazać pewne elementy programu, o tyle Bronisław Komorowski zrobił rzecz odwrotną – odciął się od programu własnej partii poprzez proces z Kaczyńskim o zawetowanie prywatyzacji służby zdrowia. Wiadomo, ze Platforma jest generalnie jej zwolennikiem, a Komorowski nigdy przedtem się od niej nie odcinał. Natomiast twierdzi teraz, że nic nie powiedział w tej kampanii na temat prywatyzacji służby zdrowia. I z punktu formalnego toczy proces. Jeżeli nie jest rzeczywiście za prywatyzacją to powinien powiedzieć to wprost - jakie ma w tej sprawie zdanie, a nie wykrętnie, że tego nie powiedział.
- Jedyna debata w telewizji publicznej w zasadzie nie dotyczyła prerogatyw prezydenta...
- To problem polskich kampanii prezydenckich – skupianie się na kwestiach ogólnopolskich dotyczących wszystkich organów władzy, a nie konkretnie na kompetencjach prezydenta. Być może społeczeństwo powinno mieć wiedzę o tym, że kandydat na prezydenta ma bardzo dobrą orientację na temat ogólnych problemów państwa. Później urzędujący prezydent mógłby dokonać wyboru z tego wszystkiego, co leży w jego kompetencji. W Polsce prezydent nie jest malowanym politykiem, a osobą sprawującą urząd, mający realny wpływ na życie kraju. Veto nie jest jego jedynym instrumentem prezydenta, który nie jest tylko „hamulcowym”. Tak jak dobry samochód polityka musi mieć także dobry hamulec. Veto to przełożenie poparcia społecznego na te propozycje rządu, których prezydent nie akceptuje. Nie można się na to oburzać.
- Jaj pan ocenia frekwencję wyborczą w Tczewie i na Pomorzu? Czy ta lepsza frekwencja może być skutkiem większego zainteresowania ogólnopolskich polityków Tczewem? (Tczew odwiedził także śp. prezydent Lech Kaczyński)
- W Tczewie frekwencja wyniosła 57,9 proc. Była większa niż pięć lat temu (52,9 proc.). Poparcie dla PO wzrosło o 7 proc. Natomiast poparcie dla PiS spadło o 1 proc. Gdybyśmy patrzyli na frekwencję w Tczewie pod kątem obecności znanych polityków, to powinniśmy raczej spodziewać się lepszego wyniku kandydata PiS. A na to wyniki się nie przełożyły. Wydaje mi się, że bardziej liczyło się zaangażowanie lokalnych polityków w kampanię. Na pewno ta kampania zarówno ze strony PIS, jak i PO nie była zbyt aktywna w Tczewie. Województwo Pomorskie jest ”matecznikiem" liberałów i Platformy, trudno zatem się dziwić, że kandydat tego ugrupowania ma wynik lepszy niż kandydat opozycji. Wynik Kaczyńskiego w Tczewie, na tle województwa, oceniam jako dośc dobry. Lecz walka nie jest zakończona, liczy się każdy głos, więc w tych wyborach wszystko jeszcze jest możliwe.
- W drugiej turze dwaj kandydaci w PO i PiS będą rywalizować o głosy elektoratu pozostałych kandydatów, w tym lewicy. Jaki PiS ma pomysł na dalszą część kampanii?
- W sposób naturalny program PiS jest dla elektoratu lewicowego bliższy niż program o charakterze liberalnym PO. Chodzi m.in. o sferę socjalną: podejście do prywatyzacji, opieki społecznej, gospodarki bardziej solidarnej niż propozycje Platformy. Oczywiście, w sferze konserwatywnej: m.in. stosunku do kościoła, aborcji - są różnice. Trzeba tutaj wyraźnie podkreślić, że PiS nie jest przeciwnikiem prywatyzacji, w tym także w służbie zdrowia. Jednakże uważamy, że prywatyzacja służby zdrowia (czy jak to teraz mówią politycy Platformy - komercjalizacja) nie jest jedyną możliwą drogą uzdrowienia tej ważnej dla obywateli dziedziny. Powinna być zarówno prywatna jak i publiczna służba zdrowia. Być może dla polityków lewicy istotne będą w tej wyborczej grze kwestie personalne. Platforma ma wiele stanowisk do zaoferowania, część piastują ludzie koalicjanta - PSL, lecz także dla działaczy SLD (być może przyszłego koalicjanta PO) znajdą się miejsca.
- Czy druga tura w wykonaniu Jarosława Kaczyńskiego będzie bardzie dynamiczna?
- Myślę, że nasz kandydat będzie jeździł do tych miejsc, w których nie był podczas pierwszej tury. Kampania będzie podobna. Nie zmieni się formuła kampanii, ale na pewno będziemy dążyli do wykazania różnic pomiędzy B. Komorowskim, a J. Kaczyńskim. Będziemy starali się pytać, czy państwo powinno być silne i solidarne, czy raczej ma zwyciężyć podejście liberalne - jak najmniej państwa (a każdy musi sobie radzić sam). Według tej polityki - ludzie przedsiębiorczy, mający wsparcie mogą się rozwijać, a pozbawieni możliwości (finansowych i organizacyjnych) pozostaną zostawieni sami sobie? Ostatnia powódź pokazała, że w przypadku tak ogromnych katastrof obywatele nie są w stanie sobie poradzić, to jest zadanie dla silnego państwa. Społeczeństwo oczekuje pomocy w sytuacjach trudnych.
- Przeciwnicy kandydata PiS zarzucają, że po jego wygranej pałac prezydencki będzie umacniał swoją pozycję do czasu wyborów parlamentarnych – do kolejnej okazji aby przejąć władzę w państwie.
- A co będzie czynić prezydent ktokolwiek nim zostanie. Przecież wybór na prezydenta Komorowskiego (działacza PO i podległego partyjnie Tuskowi) to wzmacnianie władzy PO. Platforma nie kryje, że chodzi im o prezydenta "żyrandolowego", "dekoracyjnego" - do przyklepywania ustaw i decyzji rządu. A kogo wzmacniał prezydent Kwaśniewski czy Wałęsa - ugrupowania opozycyjne? Tutaj chodzi o równowagę w systemie władzy - a co będzie, gdy cała władza (większość parlamentarna, rząd, instytucje zależne od rządu a także prezydent) będzie w jednych rękach, czy monopol władzy jest dla demokracji bezpieczny? Zarzut, że pałac prezydencki się rozrośnie jest bezpodstawnym, bo taka rozbudowa nie jest możliwa bez akceptacji parlamentu. Teza o tym, że Jarosław Kaczyński jest niezdolny do kompromisu jest nietrafna. Postępowanie byłego prezydenta śp. Lecha Kaczyńskiego było często wbrew interesowi partyjnemu, ale za interesem społecznym. Przedstawiano to jako brak zdolności współpracy, koncyliacji. Według mnie to ze strony rządu widać było brak współpracy i to nie tylko podczas żenujących kłótni o samolot, o to kto ma gdzie i czym lecieć, czy będzie krzesło dla prezydenta... Jeśli ktoś mówi, że tragedia Smoleńska nie miała wpływu na te wybory, to jest to nieprawda. Miała wpływ na przyspieszone wybory, same osoby kandydatów (byliby przecież inni w normalnym terminie) oraz, w tym że odsłoniła ona prawdziwe oblicze Lecha Kaczyńskiego. Według ostatnich badań 66 proc. społeczeństwa ocenia pozytywnie kadencję Lecha Kaczyńskiego. A przed katastrofą, przez pryzmat mediów, ta ocena była negatywna.
- Czy nadal sztab PiS będzie starał się przedstawiać Jarosława Kaczyńskiego jako polityka spokojnego, wyważonego, stonowanego - dobrego kandydata na męża stanu?
- Polacy nie akceptują języka agresji w polityce takich polityków jak: Stefan Niesiołowski, Janusz Palikot, Kazimierz Kutz czy Władysław Bartoszewski. Obecnie taki język prawie zniknął z mediów. W tej kampanii to PiS był prowokowany. Jacek Kurski czy Michał Kamiński nigdy nie używali języka Janusza Palikota czy Stefana Niesiołowskiego. Nawet jeśli był on ostry, nigdy nie był używany w taki sposób. W demokracji muszą być głosy różne. Istnieje tylko kwestia ich publicznej prezentacji. Myślę, że nie będziemy odpowiadać agresywnie na język polityków Platformy.
Poseł Smoliński (PiS): Nie będziemy odpowiadać agresywnie na język polityków Platformy
- W Polsce prezydent nie jest malowanym politykiem, a osobą sprawującą urząd, mający realny wpływ na życie kraju. Chodzi o równowagę w systemie władzy - a co będzie, gdy cała władza (większość parlamentarna, rząd, instytucje zależne od rządu a także prezydent) będzie w jednych rękach, czy monopol władzy jest dla demokracji bezpieczny? - powiedział Kazimierz Smoliński, pomorski poseł PiS.
- 23.06.2010 22:01 (aktualizacja 06.08.2023 21:27)
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze