Pani Joanna Szabłowska na swoim profilu na Facebooku podał wprost informację:
„To mój syn Filip Szabłowski ,z moim mężem i kolegami z pracy uratowali życie temu Panu. Reanimowali go, zadzwonili na karetkę Policja stała i patrzyła.”
Dalej internauci podają, że w akcji ratowniczej brali udział także „jego kolega i inni”.
Z informacji uzyskanych na komendzie wynika jednak jasno, że policjanci podejmowali interwencje w tym dniu. Zabezpieczali teren, pilnując porządku oraz wykonywali inne czynności.
Przypomnijmy. Jak czytamy w komunikacie policyjnym:
„23 czerwca, rano dyżurny z Komendy Powiatowej Policji w Tczewie otrzymał zgłoszenie o nieprzytomnym mężczyźnie leżącym na jednej z tczewskich ulic. Policjanci z Referatu Patrolowo Interwencyjnego, jako pierwsi dotarli na miejsce zdarzenia.
Funkcjonariusze zauważyli nieprzytomnego mężczyznę leżącego na chodniku i bez chwili wahania rozpoczęli natychmiastowe działania ratunkowe, podejmując reanimację. Dzięki ich profesjonalizmowi i wytrwałości, mężczyzna odzyskał funkcje życiowe. Przez cały czas policjanci monitorowali stan zdrowia mężczyzny, zapewniając mu niezbędną pomoc i opiekę. Gdy na miejsce przybyła karetka pogotowia, policjanci przekazali 59-latka ratownikom medycznym, którzy przejęli dalszą pomoc. Mieszkańca Tczewa przewieziono do szpitala w stanie stabilnym.
Dzięki szybkiej interwencji policjantów post. Dominiki Hirskiej i st. sierż. Kamila Świder i ich umiejętnościom reanimacyjnym, życie tego mężczyzny zostało uratowane.
Nasi czytelnicy jednak podkreślali (często w niewybrednych słowach), że pomocy udzielili także mieszkańcy.
Kasia A. podała na naszym forum Facebookowym, że „to Panowie którzy przyjechali firmowym busem na parking biedronki uratowali temu człowiekowi życie . To im należy pogratulować. Policja stała z rękoma w kieszeni a Panowie na zmianę reanimowali tego mężczyznę. Wszystko widziałam z balkonu ponieważ usłyszałam głos tego Pana wołania o pomoc.”
Z relacji osoby, która sama podejmowała akcję ratunkową wynika jednak, że nie było biernego zachowania policji, ponieważ policjantka także dokonywała reanimacji, choć krócej niż osoby, które zareagowały pierwsze.
Także Wojcich W. wymienia konkretną osobę, która uratowała życie mężczyźnie, jak podaje był to Filip Szabłowski.
Pan Filip przestawił także swoją relację innemu lokalnemu portalowi:
- Siedzieliśmy w czwórkę w busie. Nagle usłyszeliśmy, że ktoś woła o pomoc. Wyszedłem z auta i wtedy zobaczyłem, że przy sklepie leży mężczyzna. Leżał na boku. Podszedłem. Puls nie był wyczuwalny. Ułożyliśmy mężczyznę na wznak. Ja i kolega wykonywaliśmy na zmianę przez kilka minut masaż serca. W tym czasie zostały wezwane służby ratunkowe. Mężczyzna odzyskał krążenie, ale po chwili znowu je stracił. Ponownie wykonywaliśmy masaż serca. No i udało się przywrócić funkcje życiowe. Wtedy pojawiła się policja. Zapytali, czy pomóc. I wtedy policjantka kontynuowała masaż serca przez niespełna dwie minuty, do czasu przyjazdu ratowników medycznych - opowiada Filip Szabłowski.
Pojawiło się także wiele innych postów precyzujących informację policji.
Zaznaczmy jednak, że najważniejsze jest to, że 59-letniemu mężczyźnie została udzielona skutecznie pomoc. Mniej istotne jest kto dokonał tego pierwszy. Można mieć jedynie pretensję do nieprecyzyjnie podanej informacji.
KPP Tczew
Napisz komentarz
Komentarze