Z naszych rozmów wynika, że dziewczynka ma ślad po oparzeniu papierosem. Mówią o tym dwie strony – przedszkole/zarząd stowarzyszenia oraz sama pani Anna, która przyznaje, że doszło do tego przypadkowo i nie ma nic wspólnego z przemocą domową.
Jak mówi kierownictwo placówek, których w Tczewie działa wiele, ich zdaniem może dochodzić do przemocy, a przynajmniej tak podejrzewają. Postanowiliśmy to sprawdzić od dwóch tygodni obserwując reakcje rodziców i placówki. W tym czasie odbyliśmy wiele rozmów z panią Anną, która relacjonowała nam poszczególne kroki Stow. TKA „Sambor” i reakcję innych rodziców. Rozmawialiśmy też z inną z matek. Jednak po kolei. Na początku kwietnia spotkaliśmy się z panią Anną i jej bardzo sympatyczną córką. Asia była małomówna, mówiła swobodnie, choć była lekko zestresowana spotkaniem. Podaliśmy jej pisaki i całkiem się uspokoiła, pochłonięta tworzeniem rysunku. Nie zauważyliśmy śladów przemocy. Asia chodzi do przedszkola społecznego „Rubinki” przy SP nr 7, prowadzonego przez STKA „Sambor” na os. Staszica. Placówka czynna jest od godz. 9.00 do 13.00. Pierwszy raz odbyliśmy rozmowę w połowie marca br.
- Wychodziliśmy z cmentarza znad grobu ojca. Asia była ciepło ubrana, ale zachowywała się „żywo”, bo jest po prostu taka – mówi pani Ania, mama dziewczynki. - Nagle przez przypadek oparzyła się papierosem. Stało się to na cmentarzu i nie było powodem przemocy. Niestety później jedna z pań przedszkolanek zapytała mnie „co Aśka ma na brodzie?”. Powiedziałam, że dotknęła lekko papierosa. Pani W. zapytała czy córka przyjdzie do przedszkola. Wtrąciła też, że Asia słabo rysuje i koloruje jak na 5 lat. Pani koordynator M. rozmawiała z Asią, twierdząc że powiedziała jej, że przypaliła się papierosem. Zapytałam W. (przedszkolanka) czy ma pretensje, że źle się opiekuję córką. W odpowiedzi usłyszałam, że ze mną będą się teraz kontaktowały „inne instytucje”.
Sprawa ciągnie się już jakiś czas pani koordynator wzywała panią Annę na rozmowę już 24 stycznia. Pani Anna ma syna niepełnosprawnego intelektualnie, drugi syn jak mówi ma poważny problem z prawem, ale jej zdaniem jest skutecznie odizolowany od niej i jej rodziny, tym bardziej małej Asi. Wychowuje też 10-letnią córkę. Rodzinę utrzymuje m.in. pracując w Gdańsku jako sprzątaczka.
- Mój syn w Domu Pomocy Społecznej także oparzył się papierosem, czy w związku z tym zdarzeniem też mam zgłosić przemoc względem niego? Mam założoną Niebieską kartę, moim zdaniem niesłusznie. Krzywdy córce nie zrobiła. Dbałam i dbam o swoje dzieci. Córka nie ma żadnych siniaków. Nie jestem alkoholiczką, ale palę papierosy. Przez te oskarżenia straciłam zaufanie do opiekunów Asi i najchętniej nie posyłałbym córki dalej na świetlicę (świetlica socjoterapeutyczna, jest swego rodzaju przedszkolem, miejscem dla dzieci i młodzieży, prowadzonym społecznie przez organizacje pozarządowe z uwagi na trudne środowisko małoletnich – dop. red.). Jestem oburzona tą sytuacją, tym bardziej, że córeczka uczęszcza na świetlicę parę miesięcy.
Opinia zarządu świetlic socjoterapeutycznych
Nie mieliśmy żadnych problemów, by umówić się na rozmowę z Zarządem Stow. Tczewski Klub Abstynenta „Sambor”. Nie przyjęto nas na os. Staszica, tylko w placówce na ul. Zamkowej. W latach 80-tych był to budynek prywatny, ale parę lat temu został gruntownie wyremontowany w ramach rewitalizacji Starego Miasta. Teraz jednym z działań w tym miejscu jest świetlica socjoterapeutyczna, podobna do tej opisanej wyżej na os. Staszica. Sama Niebieska karta nie oznacza jeszcze, że doszło do popełnienia przestępstwa i zostaną wyciągnięte poważne konsekwencje prawne. Procedura Niebieskiej karty służy zweryfikowaniu sytuacji dziecka, aby tak się stało muszą to zrobić odpowiednie służby posiadające kompetencje i narzędzia w tym zakresie. Sygnał nie jest równoznaczny z wyrokiem,jedynie z rozwianiem wątpliwości i niepokoju. Ważny jest prawidłowy rozwój dziecka, by mogło ono prawidłowo rozwijać się i realizować w swoim środowisku. Zdaniem Magdaleny Kiszel, koordynator świetlic socjoterapeutycznych STKA „Sambor”, pani Anna podpisała kontrakt społeczny z placówką i tym samym zgodziła się na współpracę.
- Jeśli chodzi o Niebieską kartę, sama procedura jest procesem sprawdzającym i wyjaśniającym pewne zdarzenia. Wówczas pewne organy/służby w procesie kontrolnym uprawnione do zbierania informacji, stwierdzają czy coś się wydarzyło, a jeżeli tak kierują sprawy np. do sądu. Mogą też stwierdzić, że był to incydent i zakończyć procedurę. Do postępowanie społeczne, przed sprawą sądowe, do której może nie dojść. Jako organizacja nie wiemy nawet na jakim etapie są te sprawy.
- Jesteśmy w trakcie realizacji programu socjoterapeutycznego i wiemy jakie dzieci mają potrzeby – stwierdza Magdalena Kiszel. - Nasza organizacja opiekuje się dziećmi z trudnych środowisk. W przypadku „5-letniej Asi”, były symptomy świadczące, że może dziać się coś niedobrego. Musimy zgłaszać do służb sygnały związane z naszym zaniepokojeniem.
Dowiedzieliśmy się, że dziewczynka uczęszcza na świetlicę na os. Staszica od 31 października 2022 r. Nie powiedziano nam kiedy rodzinie założono Niebieską kartę, ani czy wdrożona procedura coś wykazała.(rozmowa z 30.03 br.).
- Jeśli chodzi o procedurę Niebieskiej karty, jest ona procesem sprawdzającym i wyjaśniającym pewne zdarzenia. Wówczas organy do tego uprawnione w procesie zbierania informacji, stwierdzają czy coś się dzieje niepokojącego, a jeżeli tak podejmują odpowiednie działania które uznają za zasadne do danej sytuacji. Mogą też stwierdzić, że był to incydent i zakończyć procedurę. Postępowanie to wynika ze ściśle określonej procedury, zawartej w odpowiedniej ustawie. Jako organizacja nie wiemy nawet na jakim etapie są w tej chwili te sprawy. Zaszły przesłanki których nie mogliśmy zbagatelizować i po przeanalizowaniu sytuacji podjęliśmy działania do których jesteśmy niejako zobowiązani.
- W codziennej pracy z dziećmi w naszych placówkach realizujemy program socjoterapeutyczny, starając się odpowiadać na potrzeby dzieci – stwierdza Magdalena Kiszel. - Nasza organizacja opiekuje się dziećmi m.in. z rodzin zagrożonych wykluczeniem społecznym. W przypadku „5-letniej Asi”, były symptomy świadczące, że może dziać się coś niepokojącego. Mamy obowiązek zgłaszać odpowiednim służbom takie sygnały, które budzą nasze zaniepokojeniem.
- Było kilka sytuacji, które wzbudziły nasz niepokój. Spełniliśmy nasz obowiązek. Dla nas najważniejsze jest dobro tego dziecka i jej mamy - stwierdza M. Kiszel.
Nieoficjalnie powiedziano nam, że podejrzewa się celowe przypalanie dziecka papierosem. Czy mógł tego dokonać tzw. wujek? Są pewne przesłanki odnośnie tego kto to mógłby robić, o których jednak nie możemy napisać. Strup na twarzy miał pojawić się jakiś czas przed naszą rozmową z pracownikami stowarzyszenia. Usłyszeliśmy nieoficjalnie, że dziecko może być manipulowane. Miało powiedzieć „znowu nie uważałam”... Zwrócono uwagę na pojawiającą się zmianę zachowania dziecka. Są różnie rozbieżności, które muszą sprawdzić i ocenić służby.
Pani Anna twierdzi, że nie przysłano do niej żadnego pracownika z pomocy społecznej, by zobaczyć jak mieszka. Przed założeniem Niebieskiej karty żadne służby jej nie kontrolowały. Teraz musi stawiać się na policji, być w kontakcie z dzielnicowym oraz prowadzić rozmowy z opiekunami i panią koordynator. Jak nam zgłaszała w ostatnich dniach odbywały się zebrania rodziców dzieci, z którymi Asia uczęszcza do ww. przedszkola. Zapytaliśmy jedną z mam o zebranie i o to jak postrzega to przedszkole.
- Mieliśmy zebranie z panią W. koordynatorką nie wszystkie mamy na nim były. Zebranie odbyło się ok. miesiąc temu – mówi koleżanka pani Ani, która także posyła córkę do świetlicy socjoterapeutycznej na os. Staszica. - Odbyło się ono z inicjatywy rodziców. Uczestniczyło w nim troje rodziców. Chcieliśmy porozmawiać o pani Weronice. Ogólnie nie jestem zadowolona. Ono nie skarży się na W. ale wychodzą różne sytuacje typu: zimny obiad, rozcieńczanie kakao wodą z mlekiem. Prowadzi rozmowy o kolczykowaniu, farbowaniu włosów, twarzy, narzeczonym – to dla mnie nieodpowiednie tematy dla małych dzieci. Z panią W. rozmawiałam też na osobności jako matka o tym co mi się nie podoba. Wówczas potem odbyło się zebranie rodziców.
Korzystając z tego, że pani, z którą rozmawialiśmy zna panią Annę zapytaliśmy czy mają podstawy podejrzenia pani W. i prezesa TSKA„Sambor”?
- Nie, to niemożliwe by w jej domu działo się coś złego. Jeżeli w domu byli starsi chłopcy to miała przy nich dużo „roboty”, ale Ania mieszka obok mnie i nie widzę złych sytuacji. Widzę jedynie, że młodsza córka bawi się na placu i wychodzi z mamą na spacery. Byłam w szoku słysząc te oskarżenia. Nie widzę ani nie słyszę krzyków czy płaczu.
Dowiedzieliśmy się tuż przed zamknięciem numeru, ze będzie kolejne zebranie rodziców. Pani Anna przedstawiła na policji udokumentowany „ślad” córki. Zostaną zebrane opinie innych sąsiadów. Sama pani Anna pokazała nam zaświadczenie z Przychodni POZ Polimed z 13.03.2023, na którym widnieje informacja: „Dziecko w stanie w stanie ogólnym dobrym, wydolne krążeniowo-oddechowo ASM. Skóra czysta, bez wykwitów na twarzy, w okolicy nosa niewielkie podrażnienie około 0,5 x 0,5 cm, gardło blade śluzówki wilgotne, węzły chłonne dostępne w badaniu niepowiększone (...)”.
Wawrzyniec Mocny
Fot.
- Musimy reagować na każdy sygnał – mówi Andrzej Netkowski, prezes Stow. Tczewski Klub Abstynenta ”Sambor” (w świetlicy przy ul. Zamkowej).
Napisz komentarz
Komentarze