Z danych Straży Granicznej wynika, że do Polski przed wojną uciekło już ponad ponad milion sześćset tysięcy uchodźców. Na terytorium wolnej i niepodległej Ukrainy trwają walki, a rosyjscy żołnierze bez żadnych skrupułów mordują kobiety, starców, a nawet bezbronne dzieci. Pociski artyleryjskie, rakiety i bomby, w tym bomby zakazane prawem międzynarodowym, spadają na domy, szkoły i szpitale. Okupanci gwałcą, rabują i niszczą, przejeżdżają samochody cywili czołgami, codziennie giną setki osób. Mimo apeli płynących z całego świata Putin pozostaje bierny na krzywdę ukraińskiego narodu, grożąc wręcz innym państwom użyciem wobec nich broni atomowej w przypadku próby deeskalacji konfliktu.
Ukraina się broni!
Rosjanie okrążają duże ukraińskie miasta, ostrzeliwują i bombardują je, niszczą infrastrukturę strategiczną, nie pozwalają na utworzenie korytarzy humanitarnych, łamią czasowe obopólne zawieszenie broni i otwierają ogień do transportów z jedzeniem, lekami, a nawet do dziennikarzy. Do tej pory nie ostudziło to jednak zapału Ukraińców do walki i obrony swojej ojczyzny. Sił i odwagi bez wątpienia dodaje im prezydent Wołodymyr Zełenski, który codziennie przemawia do narodu, zapewniając o swoim pobycie w Kijowie i walce do samego końca.
Uciekają przed wojną
Brutalna i niczym niewytłumaczona napaść na demokratyczne państwo doprowadziła do ogromnej migracji ludności. Ze strefy walk uciekają głównie kobiety i dzieci. Ze sobą zabierają to, co mają pod ręką - najczęściej niewielki plecak, dokumenty i klucze do domu, mając nadzieję na szybki powrót do swojej ojczyzny. Jednak nie wszyscy będą mieli gdzie wracać. Część budynków została zrównana z ziemią, a inne nadają się jedynie do wyburzenia.
- Zostawiłam tam wszystko, cały dorobek życia. Chciałam zostać, ale mój mąż kazał mi jechać do Polski - opowiada nam ze łzami w oczach Dasza. Zabrałam jeden plecak, rodzinny album, dokumenty i ruszyłam. Po 13 godzinach drogi pociągiem dotarłam do Lwowa, skąd dostałam się na granicę. Po kolejnych kilku godzinach z granicy odebrał nas autobus i zawiózł do punktu, gdzie dostaliśmy ciepłą zupę i herbatę - mówi.
Niepokój o bliskich
Z danych Straży Granicznej wynika, że do Polski trafiło już ponad milion sześćset tysięcy uchodźców. Każdy, kto przekroczy granicę, otrzymuje natychmiast wsparcie od wolontariuszy, policji, wojska, czy straży pożarnej. Wszyscy pomagają, jak tylko potrafią najlepiej. Na twarzach wielu osób w końcu pojawia się uśmiech, który na kilka chwil przysłania niepokój.
- Pod Kijowem został mój mąż i brat, walczą o naszą ojczyznę […] My nie chcieliśmy wojny, chcieliśmy pokoju, chcieliśmy być wolni i wychować w spokoju nasze dzieci. Przez jednego szaleńca nasze plany i nasze marzenia już nie istnieją. Teraz jest tylko niepokój o przyszłość […] Nie wiem, co mam powiedzieć moim dzieciom, nie wiem czy jeszcze zobaczę moich bliskich, mój dom, moje miasto. Modlę się, żeby to się jak najszybciej zakończyło – dodaje jedna z matek, dziękując za naszym pośrednictwem za okazaną pomoc.
Zbrodnia ludobójstwa
Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości w Hadze rozpoczyna 7 marca wstępne przesłuchania w sprawie ataku Rosji na Ukrainę. Pozew złożyły władze w Kijowie, domagając się zakwalifikowania ataku jako zbrodni ludobójstwa i odrzucenia rosyjskich oskarżeń, że ukraińskie oddziały dopuszczały się zbrodni przeciwko rosyjskiej mniejszości.
Wielkie mocarstwo z papieru
Z wielu źródeł wynika, że Putin nie tak planował inwazję na Ukrainę. Napaść miała trwać kilka dni i zakończyć się spektakularnym zwycięstwem Rosji. Tymczasem Rosjanie odnieśli porażkę nie tylko militarną, ale także gospodarczą i wizerunkową. Jedna z potężniejszych armii, prężąca muskuły podczas defilad na Placu Czerwonym, okazała się być przestarzałą i niezorganizowaną, co wskrzesza w nas nadzieję na szybkie zakończenie konfliktu.
Sława Ukrajini! Слава Україні!
Reportaż
Jacka Trzosowskiego
Napisz komentarz
Komentarze