Dooszło do niej 24. stycznia 1940 r.
Prawdopodobnie pożar, który był tego pretekstem zaprószyli w wyniku niedbalstwa pracownicy Arkony, którzy wnieśli na teren fabryki tlące się koksowniki.
- Społeczeństwo polskie było prześladowane już od 1 września 1939 r. - przypomniał Łukasz Brzadkowski, prowadzący dzień upamiętnienia ofiar. - Pamiętamy także o 150 ofiarach rozstrzelanych w dawnych koszarach wojskowych. Mord, który upamiętniamy dotyczył 13-tu tczewian. Nie wiemy czym kierowali się Niemcy typując te niewinne osoby.
W siedzibie gestapo na rogu ul. Baldowskiej i Kasprowicza zarządzający okupowanym Tczewem: starosta niemiecki, szef gestapo i szef SS postanowili o egzekucji na tzw. świńskim rynku, obecnej ul. Lecha. (Obecna siedziba tczewskich strażaków.)
- W chwili egzekucji naziści odgrodzili szczelnie teren - kontynuował L. Brzadkowski. - Nie dopuszczono osób postronnych, ani żadnych gapiów. Pluton egzekucyjny składał się z tczewian niemieckiego pochodzenia, którzy zostali lokalnymi SS-manami. Ofiary były rozstrzeliwanie czwórkami, następnie pozostali przy życiu skazańcy ładowali pokrwawione zwłoki na ciężarówkę...
Ofiary upamiętniono przy tablicy z 13-toma nazwiskami zabitych. W hołdzie pamięci ułożono pod nią 13 symbolicznych zniczy.
W spotkaniu uczestniczył starosta tczewski Mirosław Augustyn, którego poprosiliśmy o wypowiedź:
- To bardzo cenna inicjatywa. Każde upamiętnienie zamordowanych Polaków jest godnym działaniem i wartym kontynuacji. Trzeba podziękować Dawnemu Tczewowi, PSP, że co roku przyczyniają się do tego, że ta pamięć trwa.
Starosta dodał, że ze zbrodnią kojarzy rodzinę nazwiskiem Zebell. Syn z tej rodziny był jego sąsiadem, z którym mieszkał przy dawnej ul. Paderewskiego.
Dodajmy, że pod miejscem pamięci pojawili się także członkowie organizacji pozarządowych: TRSOW oraz ZKP O. Kociewskiego w Tczewie.
Napisz komentarz
Komentarze