Wraz z początkiem ub. roku kompetencje w zakresie rozpatrywania wniosków o świadczenie 500 plus z zakresu unijnej koordynacji systemów zabezpieczenia społecznego przejęli od marszałków wojewodowie. Miało to przyspieszyć tempo rozpatrywania wniosków, jednak jak pokazuje przykład mieszkańców Rudna, nie w każdym przypadku osiągnięto zamierzony efekt.
Mąż pojechał do Szczecina
W sierpniu 2018 r. Duszyńscy zawnioskowali w pelplińskim MOPS-ie o wypłatę świadczenia przysługującego w sumie na piątkę dzieci, (nie obejmuje najstarszej córki). Niestety, dopiero w grudniu, po czterech miesiącach do złożenia dokumentu, rodzina dowiedziała się o niespełnianiu wymagań z uwagi na braki w dokumentacji.
Mąż Katarzyny Duszyńskiej został delegowany do pracy zagranicą – w takim wypadku był zobowiązany dostarczyć do Urzędu Wojewódzkiego aktualny Druk A1, czyli zaświadczenie o ustawodawstwie dot. zabezpieczenia społecznego mającym zastosowanie do osoby uprawnionej wystawione przez ZUS. O brakach formalnych rodzina dowiedziała się przypadkowo, podczas wizyty w Urzędzie Wojewódzkim. Do Gdańska pojechali sprawdzić na jakim etapie jest ich sprawa.
- Nikt nie informował, że coś jest nie tak. Gdyby nie wizyta w Gdańsku, pewnie do dziś byśmy czekali - mówi Katarzyna Duszyńska. - Mąż wykorzystał dzień wolny, który mógłby spędzić z dziećmi i pojechał po dokument do Szczecina. Następnie dostarczył go do gdańskiego urzędu. To był 28 grudnia. Myśleliśmy nadzieję, że wydanie decyzji nastąpi już bez niepotrzebnej zwłoki. Tym bardziej, że zbliżały się ferie, a dzieci chciały jechać na kolonię.
Mimo dopełnienia formalności, sprawa nie przyspieszyła. (...)