Do złożenia tego wniosku radnego Urbana „zainspirowały” wydarzenia z Komisji Rewizyjnej, która odbyła się w poniedziałek, 28 maja, na kilka dni przed czwartkową sesją Rady. Członkowie komisji mieli wówczas dyskutować nad przyznaniem lub nie absolutorium prezydentowi miasta za realizację budżetu w 2011 r.
Za co pieniądze?
- Zarówno radny Mokwa, jak i radny Mroczkowski, nie uczestniczyli w tej dyskusji, co więcej, radny Mokwa podpisał listę obecności na tej komisji przebywając na niej niecałą minutę, natomiast radny Mroczkowski dwie minuty i 53 sekundy - argumentował swój wniosek Zbigniew Urban (Razem i Odpowiedzialnie), powołując się na nagranie z posiedzenia komisji. - Uważam, że moim obowiązkiem jest poinformowanie o tym szanownego grona, jak również mieszkańców Tczewa, żeby mieli pełną świadomość, za co radni otrzymują pieniądze. Przypomnę tylko, że w poprzedniej kadencji, będąc przewodniczącym komisji rewizyjnej, prowadziliśmy na nich ostre i zażarte boje dotyczące udzielenia lub nie absolutorium prezydentowi, co więcej jedna z takich komisji trwała do godz. 4.00 rano. Do tej pory nie spotkałem się z taką praktyką, żeby nie uczestnicząc w posiedzeniu komisji dotyczącej absolutorium, składać później zdania odrębne do tego wniosku. Obaj panowie radni z klubu Platformy Obywatelskiej złożyli później po jej zakończeniu zdanie odrębne, co jest moim zdaniem niedopuszczalne.
Odbijanie piłeczki
Wystąpienie radnego Urbana spotkało się z szybką odpowiedzią przewodniczącego klubu radnych PO.
- To jest nieprawda, radny Urban kłamie - powiedział Włodzimierz Mroczkowski. - Uczestniczyłem w komisji tyle minut, bo tak zorganizował to jej przewodniczący. Dzwoniąc do mnie, czy już jadę, uprzedziłem, że się spóźnię i poprosiłem, żeby na mnie chwilę poczekać. Tak się stało. Tak ważna komisja powinna potrwać dość długo, a trwała krótko. Sam zadeklarowałem, że skoro komisja już się skończyła, to ja nie podpisuję listy i nie chcę za to diety. Można mi ją obciąć, nie ma problemu.
Zbigniew Urban odbił piłeczkę zarzucając kłamstwo... radnemu Mroczkowskiemu.
- Mam przed sobą protokół z posiedzenia komisji rewizyjnej, na którym widnieje podpis pana Mroczkowskiego. Ponieważ to pomówienie, czy wręcz oszczerstwo, musi mieć swoje następstwo. Pana nieudolna próba wprowadzania opinii w błąd po raz kolejny została zdemaskowana. To nie jest moim zdaniem pierwszy przypadek i jest podobny do tych prób oszukiwania opinii publicznej, którą reprezentuje w tej chwili pana rząd, tylko półkę niżej.
„Brudna polityka”
Do dyskusji włączył się Kazimierz Ickiewicz, przewodniczący Komisji Rewizyjnej, który przyznał, że obaj radni przybyli na jej posiedzenie już po głosowaniu nad absolutorium i brali udział tylko w ostatniej części komisji. Dlatego też poprosił ich o złożenie podpisu na liście obecności. Zbigniew Urban zażądał od Włodzimierza Mroczkowskiego publicznych przeprosin za posądzenie o kłamstwo. Mroczkowski przeprosił, dodając:
- Ale proszę nie wykorzystywać takich sytuacji. Do wyborów mamy jeszcze dwa lata... Z przyczyn losowych nie byłem na czas, ale dotarłem. Należało na nas poczekać, skoro mieliśmy głosować nad tak ważną sprawą. Nie chciałem podpisywać listy, ponieważ nie byłem na głosowaniu.
Bartłomiej Kulas nazwał wniosek radnego Urbana „brudną polityką”, Kazimierz Mokwa zapewnił, że może zrzec się diety, bo nie został radnym dla pieniędzy, z kolei Kazimierz Ickiewicz stwierdził, że sprawy związane z obecnością radnych na komisjach i pobieraniem za to diet muszą zostać ściślej uregulowane.
- Przepisy w tej chwili nie mówią konkretnie, ile czasu radny musi spędzić na komisji, żeby otrzymać za to dietę - zauważyła Brygida Genca. - Radni sami uznali, że nie trzeba tego regulować. Trudno dojść do tego, kto o której przychodzi i o której wychodzi. Z praktyki wiemy, że wielu radnych się spóźnia, wychodzi z obrad.
Za nieobecność na sesji radnym potrącane jest 25 proc. diety. Po trzech nieusprawiedliwionych nieobecnościach na komisjach potrąca się 15 proc.
Napisz komentarz
Komentarze