Irena Szydłowska nie ma dobrych wspomnień z Tczewa. Przynajmniej z kilku ostatnich wizyt, które zmuszona była odbyć w celu stwierdzenia nabycia spadku. W 2013 r. mieszkanka Gdyni straciła brata, który na dwa dni przed śmiercią spisał testament. Krótko po tym, wdowa po zmarłym oraz jego liczne rodzeństwo (12 osób) spotkali się na sali sądowej, gdzie miały zapaść decyzje w sprawie tego, w czyje ręce trafi odziedziczony po rodzicach majątek. Chociaż formalnie sprawa zakończyła w 2017 r., do dziś trwa batalia o podział kosztów sądowych.
„Zarzuty okazały się nietrafione”
Chodzi o powołanie biegłego grafologa, którego zadaniem było sprawdzenie czy krótki tekst testamentu będący kluczowym dowodem w sprawie został sporządzony osobiście i świadomie przez umierającego brata Ireny Szydłowskiej. W sumie sprawę badało dwóch grafologów - o pierwszego, w lutym 2015 r. zawnioskowała jedna z sióstr zmarłego, drugiego, kilkanaście dni później, powołał tczewski sąd. Oba badania jednoznacznie wykazały, że dokument jest wiarygodny i może być podstawą do stwierdzenia nabycia spadku. Po zakończeniu postępowania sąd podzielił koszty równomiernie pomiędzy strony – rodzeństwo zmarłego musiało oddać po 548,53 zł tytułem wydatków na wynagrodzenie biegłego.
- W toku postępowania uczestnicy zakwestionowali testament spadkodawcy. Zakwestionowała go również (Irena Szydłowska – dop. red.) w trakcie zeznania złożonego w charakterze strony, gdzie podniosła okoliczności, które miały świadczyć o istnieniu po stronie spadkodawcy stanu wyłączającego świadome i swobodne sporządzenie dokumentu – tłumaczy Marcin Korda, prezes Sądu Rejonowego w Tczewie. Jak poinformował nas sędzia, mieszkanka Gdyni nie była w stanie potwierdzić autentyczności pisma testatora. Przedstawienie takiego stanowiska skutkowało koniecznością zasięgnięcia opinii biegłych.
- Koszty winny ponieść strony, które podniosły nieważność testamentu, bowiem ich zarzuty okazały się nietrafione – dodaje prezes Korda. - Chciałbym podkreślić, że przedmiotowe postanowienie nie zostało zaskarżone przez któregokolwiek z uczestników.
Z takim stanowiskiem całkowicie nie zgadza się Irena Szydłowska.
„Protestowałam przeciwko biegłym”
Mieszkanka Gdyni przekonuje, że w toku postępowania nie zgłaszała zastrzeżeń do wiarygodności testamentu oraz zapewnia, że jedyne wątpliwości w tej sprawie wyraziła podczas ostatniej rozprawy, gdy temat był przesądzony, a opinie biegłych znane sądowi.
„Na wszystkich postępowaniach w sprawie stwierdzenia prawdziwości napisanego przez zmarłego brata testamentu, wyraźnie twierdziłam, że testament został napisany przez zmarłego brata. Rzetelnie i zgodnie z prawdą odpowiedziałam na wszystkie pytania. Pismem, które powinno być w aktach sprawy, protestowałam przeciwko powoływaniu biegłych” – napisała do sądu w lutym 2018 r. (...)
Napisz komentarz
Komentarze