Decyzja malborskiego sądu kończy dywagacje na temat tego czy prezydent, oskarżony przez śledczych o przekroczenie uprawnień, powinien odpowiadać za swoje działania przed wymiarem sprawiedliwości. Mirosław Pobłocki usłyszał prokuratorskie zarzuty i będzie musiał bronić się przed sądem, w związku z możliwością niezgodnego z prawem posłużenia się nagraniami z miejskiego monitoringu oraz przekazania ich prezesom miejskich spółek, co z kolei miało skutkować bezprawnym udostępnieniem danych osobowych. Zapisy z monitoringu miały posłużyć Marianowi Cegielskiemu (ZUOS) oraz Marcjuszowi Fornalikowi (ZWiK) do pociągnięcia do odpowiedzialności karnej miejskiego radnego Zbigniewa Urbana, który w ich opinii był autorem akcji plakatowej pt. „Władza się wyżywi”. Ostatecznie okazało się, że na nagraniach nie ma radnego, a jest jego brat, który nie jest osobą publiczną, i to jego prawa do ochrony danych zostały naruszone.
Już na pierwszej rozprawie obrońca Mirosława Pobłockiego, mec. Joanna Grodzicka zawnioskowała zarówno o cofnięcie akt sprawy do prokuratury z uwagi na możliwość niedostatecznie rzetelnego przeprowadzenia postępowania przygotowawczego przez Prokuraturę Rejonową w Malborku, a także o umorzenie jej w całości. Jak argumentowała, trudno skazać prezydenta w oparciu o artykuły ustawy o ochronie danych osobowych, które już nie istnieją. Piątkowa rozprawa, na której sąd miał rozstrzygnąć kwestię uznania bądź odrzucenia wniosków zamieniła się w ponadgodzinną wymianę ciosów, w postaci, z jednej strony oskarżania o przestępstwo, z drugiej obrony prezydenta Pobłockiego. (...)
Napisz komentarz
Komentarze