W ubiegłą środę mieli wyruszyć w długo oczekiwaną podróż do Disneylandu. Zgodnie z decyzją sądu, pochodzący z Tczewa Jarosław Sawczenko miał odebrać córkę o godz. 10, z miejscowości położonej na terenie gm. Starogard Gd.
- 18 lipca o ustalonej godzinie przybyłem pod dom, w którym mieszka moja córka, zadzwoniłem dzwonkiem przy furtce. Wyszła moja była partnerka z córką, nawet nie zeszły ze schodów. Córka schowała się za drzwi, brak było jakiegokolwiek porozumienia. Musiałem mówić podniesionym głosem, żeby córka mnie usłyszała. Mówiłem, że mamy wakacje, spędzimy je równie pięknie jak ubiegłoroczne, kiedy byliśmy m.in. w Energylandii, w Białce Tatrzańskiej. Dziecko było szczęśliwe, miało kontakt telefoniczny z mamą.
Niestety jak twierdzi J. Sawczenko, od kwietnia bieżącego roku kontakty z dzieckiem nie są realizowane, córka nie jest mu wydawana.
„Córka jest straszona ojcem”
Cały czas jest w córce budowana obawa, że tata ją zabierze. Jest straszona ojcem – mówi mężczyzna. – Interweniowałem w sądzie. Nie wiem, dlaczego nie została skierowana na specjalistyczne badania więzi rodzinnych, które wykazałyby bez wątpienia, jakie są między nami relacje, czy dziecko jest manipulowane.
Również tym razem córka nie została wydana ojcu, mimo decyzji sądu. J. Sawczenko postanowił spędzić ten czas przed bramą w samochodzie. Wywiesił baner, który ma zwrócić uwagę na łamanie praw ojca i dziecka. W trudnych warunkach koczował przez tydzień, jednocześnie publikując swoją relację na portalu społecznościowym. (...)
Napisz komentarz
Komentarze