Żadnej z drużyn nie trzeba było specjalnie motywować - wystarczył rzut okiem na tabelę. Ostatni Gryf po wygranej mógł wyprzedzić własnie przedostatni Bałtyk. Tczewski zespół grał pod wodzą trenera Leszka Różyckiego po raz drugi, a w Bałtyku identyczna sytuacja jak w Tczewie przed tygodniem - zmiana na stanowisku trenera i przed własną publicznością pierwszy mecz prowadził nowy szkoleniowiec Piotr Tworek.
Różnica w skuteczności
Wiadomo było, że będzie to mecz walki. O wyniku zadecydowały błędy i... pierwsza bramka. W 21. minucie podanie w pole karne, a tu niezdecydowanie środkowych obrońców Gryfa wykorzystał Mateusz Trzebiatkowski - przejął piłkę i pokonał Damiana Janiszewskiego. Stało sie jasne, że gryfici będą odrabiać straty i próbowali. W 36. minucie najlepsza okazja do zdobycia gola, który dałby tczewianom wyrównanie. Andrzej Borys po akcji prawą stroną wyłożył piłkę na 14 metr Danielowi Podbereźnemu, a ten fatalnie przestrzelił - piłka poszybowała nad poprzeczką. Do przerwy walka i 1:0 dla gospodarzy.
Od początku drugiej połowy Gryf ruszył do przodu. Koszalinianie zamierzali grać z kontry. Tczewianie mieli swoje szanse. W 52. min. po strzale Michała Pujdaka obrońca Bałtyku wybił piłkę z linii bramkowej, a pięć minut później groźnie strzelał głową Michał Hadrysiak.
Strzał Kameruńczyka
- Wydawało się, że wyrównamy, gol dla nas wisiał w powietrzu, tymczasem to my straciliśmy bramkę - mówił o tej fazie meczu trener Leszek Różycki. - Popełniliśmy błąd przy wyprowadzaniu piłki, podanie Łukasza Skalskiego przejął ciemnoskóry zawodnik Bałtyku (Kameruńczyk Paul Armand Niankou - dop. erka), strzelił z około 25 metrów, piłka odbiła się po rykoszecie i wpadła do siatki. Przy 0:2, nie mając nic do stracenia, postawiliśmy wszystko na atak. Zrobiłem dwie zmiany, na pozycji napastnika grało czterech zawodników, mieliśmy przewagę, ale sytuacji bramkowych nie potrafiliśmy stworzyć, gospodarze grali w defensywie z determinacją - dodał szkoleniowiec Gryfa.
W końcówce wynik meczu strzałem z rzutu wolnego ustalił Łukasz Góral. Uderzenia z okolic narożnika pola karnego nie zdołał obronić Janiszewski.
Nie ma jednej przyczyny
Różycki pytany o przyczyny porażki powiedział.
- Nie ma jednej przyczyny, są takie podstawowe powody wynikające z sytuacji zespołu i kilka niuansów meczowych - mówił. - Mówiąc o samym spotkaniu zauważmy, że rywal praktycznie nie wypracował sobie bramkowej sytuacji. Popełniliśmy kilka błędów w obronie, oni dobrze strzelali z dystansu. Natomiast my mieliśmy trzy świetne okazje, a nie wykorzystaliśmy żadnej.
Gryf jest w sytuacji bardzo trudnej, gorszej niż tydzień wcześniej. Jeszcze są szanse na utrzymanie, ale jeśli nie będzie zwycięstw, nadzieja zacznie gasnąć. W tym tygodniu dwa niezwykle ważne mecze z zespołami również zagrożonymi spadkiem, 1. maja z Drawą Drawsko Pom (godz. 15.00 w Tczewie na Elżbiety) i w sobotę 5. maja w Kościerzynie z Kaszubią.
Bałtyk Koszalin - Gryf Tczew 3:0 (1:0)
Bramki: Mateusz Trzebiatowski (21), Paul Armand Niankou (63), Łukasz Góral (87).
Gryf: Janiszewski - Skalski, Manuszewski (46. Lepczak), Hadrysiak, Pujdak - Saczuk, Riebandt, Borys, Meler (72. Holz), Tutkowski (65. Zawoliński), Podbereźny (65. Poźniak).
Napisz komentarz
Komentarze