Po tym jak mieszkańcy ruszyli ze zbieraniem podpisów przeciwko przyszłym inwestycjom - jak mówią „oszpecającym” i „okrajającym” tereny nadwiślane - dyrektor zarządzający spółki Resteks przedstawił na łamach Gazety Tczewskiej swój punkt widzenia. Zaznaczył, że szykowana zabudowa mieści się ramach wytyczonych przez miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego, została pozytywnie zaopiniowana przez miejskiego konserwatora zabytków, a do tego jest w otoczeniu bulwaru, a nie na samym bulwarze. To jednak nie te słowa rozjuszyły przeciwników budowy.
Mocne słowa nie pozostały bez reakcji
Michał Grześkowiak sugeruje, że cała akcja pn. „Ratujmy bulwar!” może być inspirowana przez nieuczciwą konkurencję jego firmy. Do tego jak stwierdził na łamach GT, dochodzą do niego sygnały, „że konflikt ten z tylnego siedzenia pilotuje jeden z radnych”, co nazywa brudną grą polityczną.
- Każde z rozwijających się miast podejmuje kroki, które w różnych stopniach i zakresach będą zmieniały jego dotychczasowy wygląd – mówi przedstawiciel Resteksu, zaraz po tym dodaje. - Obrońcy bulwaru dążą do eskalacji swojej niechęci dotyczącej rozwoju Tczewa.
Mocne słowa nie pozostały bez reakcji. Na wywiad natychmiast zareagowali przedstawiciele Inicjatywy Obywatelskiej.
- O jakiej „nieuczciwej konkurencji” mówi pan Michał Grześkowiak, skoro do przetargu na zakup tej nieruchomości zgłosił się tylko i wyłącznie Resteks – pyta Bogusław Dworakowski. - Nasze działania to prawdziwy, oddolny ruch obywatelski. Mieszkańcy ze wszystkich rejonów miasta, wyrażają swój sprzeciw wobec zabudowy najatrakcyjniejszego terenu w mieście. Naszym jedynym celem jest i będzie ochrona tczewskiej panoramy oraz bulwaru jako przestrzeni publicznej. Tylko tyle i aż tyle. (...)
Napisz komentarz
Komentarze