Do zdarzenia doszło w miniony piątek, ok. godz. 11.40 przy ul. Kołłątaja.
Pomogli koledzy z pracy
- W pewnym momencie nasz kolega z pracy bardzo źle się poczuł – mówi interweniujący, który prosi o anonimowość. – Nagle zrobił się blady, dostał drgawek i silnego bólu w klatce piersiowej. Wszystko wskazywało, że to zawał serca. Dokładnie o godz. 11.40 zadzwoniliśmy na 112. Do operatora także mamy pretensje, bo zamiast od razu zadysponować karetkę, poprosił chorego do telefonu i zaczął przeprowadzać z nim szczegółowy wywiad. To trwało kilka minut. A kolega nawet nie mógł utrzymać się na nogach.
Po zakończeniu rozmowy oczekiwano przyjazdu zespołu ratownictwa medycznego. W Tczewie karetkami dysponuje firma Falck Medycyna, która na co dzień korzysta z dwóch zespołów, stacjonujących przy ul. 1 Maja.
- Po kilku minutach oczekiwania zadzwoniliśmy ponowienie. Dowiedzieliśmy się, że karetka jest w drodze. Ale przecież to są do nas dosłownie 3 min jazdy! – mówi Czytelnik. – Zanim przyjechali minęły kolejne cenne minuty. (...)
Co na to Falck?
Firma dysponująca karetkami przedstawia sprawę w nieco innym świetle.
- Udokumentowany czas dotarcia zespołu w miejsce zgłoszenia, od momentu potwierdzenia jego przyjęcia wynosił 6 minut – mówi Wojciech Jóźwiak, rzecznik prasowy Falck Medycyna. - Zgłoszenie zostało przyjęte o godz. 11.48, wyjazd zespołu - 11.49, dotarcie na miejsce – 11.54. Nie można stwierdzić, aby interwencja ta się opóźniła. (...)
Napisz komentarz
Komentarze