Kiedy nad ranem 1 września 1939 r. III Rzesza zaatakowała Polskę, Tczew był jednym z pierwszych miast, które ucierpiało w wyniku działań wojennych. O godzinie 4:34 eskadra bombowców nurkujących z Elbląga przeprowadziła nalot okolic dworca kolejowego i koszar. Celem ataku było przede wszystkim zniszczenie stacji odpalania ładunków wybuchowych, które polscy saperzy zamontowali na strategicznych mostach przez Wisłę. Licząc na opanowanie mostów przez zaskoczenie hitlerowcy 31 sierpnia zajęli w Kałdowie polski pociąg towarowy. Po obsadzeniu go swoją załogą i ukryciu w wagonach żołnierzy wyruszyli w stronę Tczewa. Za nim w odległości 100 metrów podążał – w zależności od źródeł informacji - pociąg pancerny lub drezyna pancerna. W zajęciu mostów przez zaskoczenie przeszkodzili im polscy kolejarze z Szymankowa, którzy skierowali pociąg na boczny tor i wystrzelili racę alarmową. Ostrzeżeni polscy żołnierze zamknęli wrota prowadzące na most i Niemcy musieli zaatakować go frontalnie. Za swoją bohaterską postawę kolejarze zapłacili najwyższą cenę, zostali bowiem rozstrzelani przez bojówki SA rozwścieczone nieudaną akcją. Wojska hitlerowskie atakujące most coraz bardziej zwiększały nacisk na żołnierzy polskich, dlatego też dowódca obrony Tczewa mjr. Janik rozkazał ewakuację żołnierzy ze wschodniego przyczółku i jego wysadzenie. O godzinie 6:10 wysadzono przyczółek wschodni i filar nr 6, a o godzinie 6:40 ten sam los spotkał przyczółek zachodni i filar w nurcie rzeki. Niemiecki atak na most zakończył się kompletnym fiaskiem.
Atak z północy
Ok. godz. 7 jednostki SS Heimwehr Danzig, których kwatera polowa znajdowała się w Rębielczu, zaatakowały Tczew z trzech kierunków – rejonu Dąbrówki w stronę Suchostrzyg, przez szosę z Miłobądza oraz z Koźlin przez Czatkowy. Natarcie, mimo wsparcia wozami pancernymi szybko załamało się, ponieważ polska obrona wzmocniona dwoma działkami przeciwpancernymi zniszczyła jeden z pojazdów. Od strony Dąbrówki polski pluton broniący się w okolicach Dworca Suchostrzygi również powstrzymał Niemców. Dowódca gdańskiej jednostki SS-Obersturmbannführer Goetze rozkazał ponowić natarcie. Pomimo silnego ognia obronnego ze stanowisk polskich, oddział szturmowy przeszedł przepustem kolejowym pod nasypem i znalazł schronienie w nieukończonym okopie. Atak załamał się po stracie armaty przeciwpancernej, niszczącej ogniem bezpośrednim polskie stanowiska ogniowe. Rozpoczął się nękający ostrzał artyleryjski, a o 15.00 Niemcy zbombardowali pozycje polskie. Nie spowodował on dużych strat (część bomb trafiła w oddziały niemieckie), natomiast zdezorganizował polską obronę i kolejny atak SS-manów wyparł 3 kompanię 2 Batalionu Strzelców z Suchostrzyg do Prątnicy. Zorganizowany natychmiast kontratak 2 kompanii BS wspartej dwoma plutonami z 1 kompanii odzyskał utraconą pozycję. O godz. 17.00 broniący Tczewa 2. Batalion Strzelców otrzymał rozkaz, by o zmroku opuścić zajmowane pozycję obronne. Było to związane z pogarszającą się sytuacją wojsk polskich na Pomorzu. Wieczorem batalion nie niepokojony przez przeciwnika w pełnym porządku opuścił Tczew i wymaszerował w kierunku Starogardu Gdańskiego. Niemieccy zwiadowcy wkroczyli do Tczewa w nocy, a oddziały główne 2 września. (...)
Napisz komentarz
Komentarze