Mecz nie miał wpływu na układ tabeli. Od dawna wiadomo, że mistrzostwo grupy A wywalczył Sambor, a Słupia zajmie na finiszu rozgrywek drugie miejsce. Obie drużyny zapewniły sobie grę w barażach o superligę i zawodniczki są już myślami przy najważniejszych meczach sezonu.
Pomimo wszystko spotkanie miało swój ciężar gatunkowy. Grały najlepsze ekipy I ligi, był to mecz na szczycie. Aussie Latocha Sambor przegrał tylko raz w sezonie (na boisku) - właśnie w Tczewie ze Słupią (19. listopada). Z drugiej strony dwukrotnie pokonał drużynę Michała Zakrzewskiego w Słupsku. Prestiż, chęć rewanżu i ostatni mecz w rozgrywkach. Jednak nie było to spotkanie "o pietruszkę". Były emocje, walka i dramaturgia.
Sambor gonił
Lepiej zaczęły słupszczanki. Były skuteczniejsze, bardziej zdecydowane i skoncentrowane. Szybko objęły prowadzenie 2:0, a w 10. min było 7:3 dla Słupii i trener Eugeniusz Kwiatkowski już miał wykorzystany czas. Sambor zaczął budzić się z letargu. Obrona tczewianek zaczęła funkcjonować jak trzeba, a w ataku nie było może płynnie i dobrze, ale Natalia Winiarska z Justyną Belter były skuteczne. W 14. minucie po trzech bramkach gospodyń z rzędu było 7:8, a remis 10:10 pojawił się na tablicy w 21. minucie. Końcówka pierwszej połowy była zacięta i mogła się podobać. Słupia walczyła, a Belter rzuciła w 5 minut cztery bramki (trzy z karnych). Do przerwy remis 15:15 i z niecierpliwością i chęcią kibice oczekiwali drugiej połowy.
Zawodniczki obu zespołów kibiców nie zawiodły - widowisko po przerwie wciąż było ciekawe, a w końcówce niesamowite. Nie poszło to w parze z poziomem gry, bo sporo było błędów. Momentami zawodniczki porażały nieskutecznością.
Nerwy i nokaut
W 39. min tczewianki prowadziły 19:17 i wydawało się, że zaczęły marsz ku zwycięstwu. Jednak w kolejnym okresie gry nie potrafiły zbudować wyższej przewagi. To Słupia pokazała w końcowych 15 minutach charakter. Piłkarki Zakrzewskiego walczyły zaciekle o każdą piłkę. Tczewianki miały problemy, ale wyszły z opresji grając nawet w podwójnym osłabieniu. Potem nastąpił przełom - w okresie 5 minut (między 46. a 51.) samborzanki grały nerwowo i niecierpliwie, w ataku podejmowały złe decyzje i zostały znokautowane przez Słupię. Straciły z rzędu 7 bramek! Z wyniku 24:22 zrobiło się 24:29 To efekt znakomitych interwencji słupskiej bramkarki Joanny Zych, kontrataków Słupii i świetnych akcji Katarzyny Cieśli. Na odrobienie strat zostało niespełna 9 minut.
Niesamowita końcówka
Samborzanki też wtedy pokazały charakter. Zacieśniły szyki obronne, wreszcie zaczęły grać konsekwentnie. Na 4 minuty przed końcem wydawało się, że Słupia spokojnie wygra (27:31), ale doszło do pasjonującej końcówki. Grające w osłabieniu słupszczanki straciły w 3 minuty 4 gole odpowiadając jednym trafieniem. W ostatniej minucie przy wyniku 31:32 akcję na remis miały tczewianki. Długo rozgrywały piłkę, nie zakończyły akcji rzutem. Nie było na boisku najbardziej doświadczonych - Justyny Domnik i Hanny Strzałkowskiej, która zadebiutowała w drugiej połowie w tczewskim zespole. Sambor przegrał po emocjonującym i jak przyznał Kwiatkowski "dziwnym" meczu. Nie był zadowolony z postawy swojego zespołu.
- Słupszczanki walczyły o każdą piłkę, a nasz zespół miał okresy zastoju, dekoncentracji - mówił po meczu - W końcówce nasz zespół pokazał charakter, szkoda, że ostatnią akcję rozegraliśmy źle. W moim przekonaniu remis odzwierciedlałby przebieg wydarzeń na boisku, byłby sprawiedliwy - zakończył Kwiatkowski.
Sambor Tczew - Słupia Słupsk 31:32 (15:15)
Sambor: Rostankowska, A. Skonieczna - Winiarska 9, Belter 7, Strzałkowska, 3, Domnik 3, K. Skonieczna 3, Szlija 2, Stanulewicz 2, Podgórska 1, Tomczyk 1, Tuptyńska, Sabajtis, Wiśniewska.
Najwięcej dla Słupii: Cieśla 8, Ilska 6, Łazańska-Korewo 5.
Baraże - półfinały
21. kwietnia, godz. 17.00 SPR Olkusz - Sambor
25. kwietnia, godz. 18.00 Sambor - SPR Olkusz
Napisz komentarz
Komentarze