- Po wejściu zajęłam miejsce w tyle pojazdu. Kierowca wypatrzył mnie w lusterku i natychmiast przywołał wywołując ciekawość innych pasażerów - mówi kobieta. - Chciał dowiedzieć się dlaczego po wejściu nie skasowałam biletu i czy aby nie jadę na gapę. Odpowiedziałam, że mam legitymację na niepełnosprawne dziecko, która upoważnia mnie do podróżowania także wtedy, gdy jadę sama. Usłyszałam, że to nieprawda oraz że mam wyjść z autobusu, bo nie mam biletu. Na nic zdały się tłumaczenia i wyjaśnienia. Kierowca zaczął podnosić głos, wypraszać mnie, w końcu wyszłam na deszcz i czekałam na następny.
Do zdarzenia miało dojść 20 października ok. godz. 17.00 na tczewskim dworcu. Kobieta zapewnia, że legitymacja, a tym bardziej ulga na przejazd nigdy nie zostały podważone przez kontrolerów, gdy jednak zadzwoniliśmy do siedziby tczewskiego przewoźnika poinformowano nas, że zgodnie z regulaminem bezpłatny przejazd przysługuje niepełnosprawnemu dziecku oraz ewentualnie towarzyszącemu mu opiekunowi. Nie ma szans, by autobusem za darmo podróżował wyłącznie opiekun. (...)
Napisz komentarz
Komentarze