- Jak zainteresowałeś się rakietami?
- Jako dziecko oglądałem w telewizji starty promów kosmicznych, które mnie zafascynowały. Gdy pewnego razu pojechałem z tatą do sklepu modelarskiego, nie mogłem się oprzeć małym modelom rakiet do samodzielnego montażu. Zaczęło się więc od naprawdę małego modelu rakiety. Potem zacząłem budować swoje własne modele rakiet, z czasem coraz to większe. Skończyło się na tym, że zbudowałem profesjonalną rakietę ponaddźwiękową, która dwa tygodnie temu poleciała na wysokość 4,8 km z prędkością Mach 1,64 (2000 km/h).
- W jaki sposób doszło do powstania „Rakietowego Tczewa”?
- Pomysł założenia modelarni rakietowej podsunął mi dwa lata temu ówczesny prezes Polskiego Towarzystwa Rakietowego. Pomyślałem, że to może być to. Skoro projektowanie i budowa rakiet wychodzi mi najlepiej, to dlaczego mam się tym nie podzielić z innymi? Obecnie pracownia ma grupę modelarską i eksperymentalną, gdzie każdy znajdzie coś dla siebie. (...)
Cały wywiad przeczytasz w papierowym wydaniu Gazety Tczewskiej!
Napisz komentarz
Komentarze