piątek, 1 listopada 2024 20:33
Reklama
Reklama

Patriota do ostatnich chwil

TCZEW. Zmarł Witold Bielecki – kapitan w stanie spoczynku oraz prezes tczewskiego koła Związku Byłych Więźniów Politycznych i Osób Represjonowanych. W ostatniej drodze towarzyszyła mu rodzina, przyjaciele, harcerze, żołnierze i działacze organizacji kombatanckich.
Patriota do ostatnich chwil
Pożegnanie kapitana Witolda Bieleckiego (1935 - 2007). Odszedł na wieczną wartę we wtorek, 27 listopada.
- Jesteśmy bezsilni wobec tajemnicy śmierci – usłyszeliśmy w homilii podczas mszy św. w kościele pw. św. Józefa. – Ale Bóg w osobie Jezusa Chrystusa obwieszcza nam prawdę, że śmierć nie jest ostatnim słowem w życiu człowieka. Dzisiaj prosimy Boga, by śp. Witold narodził się w niebie do nowego życia. Pan teraz czyta księgę jego życia, czyta o chwilach trudnych – prześladowaniach i cierpieniach, oraz o chwilach radosnych – gdy przebywał w gronie rodzinnym.

Twórca niepodległościowej organizacji
Kondukt pogrzebowy, kierowany przez Harcerską Orkiestrę Dętą oraz poczty sztandarowe wojska, organizacji kombatanckich i ZHP, po mszy św. skierował się na cmentarz przy ul. Gdańskiej. Postać Witolda Bieleckiego przedstawił Mieczysław Chrzanowski, przewodniczący Konwentu Organizacji Kombatanckich Miasta i Powiatu Tczewskiego. Witold Bielecki urodził się 13 czerwca 1935 r. w Tczewie, w rodzinie urzędniczej Stanisława i Agaty z domu Sehlert. Od najmłodszych lat interesował się historią najnowszą, a w szczególności dziejami harcerstwa. Do ZHP należał od kwietnia 1945 r. zdobywając kolejno wszystkie stopnie młodzieżowe i instruktorskie do harcmistrza włącznie. W 1950 r. założył i dowodził Tajną Organizacją Skautingu – konspiracyjną organizacją niepodległościową.

Więziony przez komunistów
Za tę działalność został aresztowany w dniu 22 października 1952 r. Tak wspominał moment aresztowania podczas rozmowy z niżej podpisanym.
- Po powrocie z Gdańska ze szkoły przebrałem się w galowy mundur ucznia Technikum Budowy Okrętów, ponieważ byłem umówiony z koleżanką do kina – mówił Witold Bielecki. – Przed wyjściem z domu do mieszkania wkroczyło czterech cywilów. Zostałem zatrzymany. Już nigdy nie widziałem dziewczyny, z którą miałem się spotkać.
Tego samego dnia w nocy został przewieziony do Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Gdańsku. Po brutalnych przesłuchaniach, poddany torturom fizycznym i psychicznym, Witold Bielecki (ps. „Czarny”, „Konrad”, „Krokodyl”) został skazany wyrokiem Wojskowego Sądu Rejonowego w Gdańsku na 8 lat pozbawienia wolności. Karę odbywał w więzieniu w Gdańsku oraz osławionym Jaworznie, byłym hitlerowskim obozie koncentracyjnym, który komuniści zaadaptowali na obóz dla swoich przeciwników politycznych. Po trzech latach został warunkowo zwolniony.

Harcerz i prawnik
Po wyjściu z więzienia od 1956 r. czynnie działał w szeregach Związku Harcerstwa Polskiego. Był drużynowym, komendantem szczepu, sztormanem hufca, zastępcą komendanta, a następnie do 1968 r. komendantem Hufca ZHP w Tczewie. Ukończył Wydział Prawa Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Zawodowo od 1967 r. pracował w Gdańskiej Delegaturze Najwyższej Izby Kontroli, ostatnio – do przejścia w 1995 r. na emeryturę – jako główny specjalista kontroli państwowej. Za działalność został odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, Złotym i Srebrnym Krzyżem Zasługi oraz wieloma odznaczeniami resortowymi i medalami pamiątkowymi organizacji kombatanckich. Był również autorem sześciu książek m. in. „Dziobaty”, „Przemijają lata, pozostają ślady”, czy „Koszmar i gehenna” (o tczewskich organizacjach niepodległościowych walczących z dyktaturą w okresie stalinizmu). Ostatniej pt. „Na maszcie flaga” nie zdążył już opublikować.

Patriota do ostatnich chwil
- Odszedłeś nagle, nie pozostawiłeś przesłania – mówił Mieczysław Chrzanowski. – Dzisiaj udajesz się na wieczną wartę.
O zasługach zmarłego dla tczewskiego harcerstwa opowiadał phm. Mariusz Portjanko, komendant Hufca ZHP w Tczewie.
- Druhu Witku – twoje zasługi dla nas są nieocenione. Słowa „Bóg, Honor, Ojczyzna” towarzyszyły Tobie do ostatnich chwil.
Niżej podpisany poznał Witolda Bieleckiego podczas pracy nad artykułem dotyczącym skierowania przez Instytut Pamięci Narodowej aktu oskarżenia przeciwko byłemu oficerowi Urzędu Bezpieczeństwa, któremu zarzuca się znęcanie się nad przesłuchiwanym członkiem innej tczewskiej organizacji niepodległościowej „Victoria”. Pan Witold chętnie służył swoją pomocą, wiedzą, a przede wszystkim wspomnieniami. Ostatni raz spotkaliśmy się podczas otwarcia wystawy „Drogi do wolności” z okazji Święta Niepodległości. Część ekspozycji poświęcono Związkowi Byłych Więźniów Politycznych i Osób Represjonowanych, którym kierował.

Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama