Hendrix na kontrabasie
Zbigniew Wrombel Quartet, bo pod taką banderą przybyli do nas muzycy, to w zasadzie Trio Zbigniewa Wrombla plus Adam Wendt. Nasz tczewski saksofonista zagrał z zespołem gościnnie. Panowie zaprezentowali zarówno własne kompozycje, jak i nieśmiertelne standardy. W pewnym momencie lider kapeli zaskoczył wszystkich zapowiedzią trybutu dla Jimiego Hendrixa. Dlaczego zaskoczył? Dlatego, że żaden z członków zespołu… nie jest gitarzystą.
Jednak nie bez przyczyny o Przybyłowiczu, Wromblu i Wendtcie pisze się jako o tych, którzy stoją na samym szczycie tortu polskiej sceny jazzowej. Z rozpisaniem gitarowych kompozycji na saksofon i bas poradzili sobie - choć bez wokalu - wręcz śpiewająco.
Gdzie tu można grać?
Zanim na scenie rozsiadł się kwartet poznańskiego muzyka, publiczność rozgrzał inny gość jazzowego wieczoru - zespół Stilo. Afiszowany jako grupa etno-jazz-rockowa, dokładnie taką muzykę nam sprezentował. Kapela iście to egzotyczna, tak brzmieniowo jak i pod względem instrumentarium: jej członkowie grają na takich instrumentach jak fidel płocka, nay, darabuka, bendir czy też… pierdziel (jakie wydaje z siebie dźwięki, możemy się tylko domyślać).
Występy Stilo oraz formacji poznańskiego basisty zaspokoiły pragnienia muzycznych malkontentów. Pytanie na jak długo? Jeden z widzów poprosił nas, abyśmy na łamach gazety zaapelowali do ambasadorów muzycznej kultury, aby częściej zapraszali do Tczewa takie kapele - nie tylko jazzowe, ale i bluesowe czy rockowe.
- Dlaczego w naszym mieście odbywa się tak mało dobrych rozrywkowych koncertów? - pyta. Odpowiadamy słowami Adama Wendta, którego spytaliśmy o to samo: - A gdzie tu można grać?
Pobrali naukę u mistrzów
Wcześniej, także w ramach festiwalu, odbyły się warsztaty muzyczne poprowadzone przez Zbigniewa Wrombla, Krzysztofa Przybyłowicza i Adama Wendta. Młodzi uczestnicy mogli porozmawiać z mistrzami o sprzęcie (jaki ustnik do saksofonu lepszy - metalowy czy plastikowy), o historii muzyki, nauczyć się wybranego stylu czy nawet zagrać w duecie z nauczycielem. Warsztaty były także okazją, aby pochwalić się swoimi zdolnościami. Na muzykach nie zrobiły one jednak wrażenia.
- Była w tym masa niepotrzebnych dźwięków - podsumował popis jednego ze swoich adeptów Krzysztof Przybyłowicz. Kubeł, a przynajmniej filiżankę zimnej wody wylał na głowy młodych basistów także Zbigniew Wrombel:
- Sztuczki bardziej kojarzą się z cyrkiem. W zespole będą od was wymagali słuchu i zgrania z pozostałymi instrumentami - tłumaczy.
W najbliższym wydaniu Gazety Tczewskiej wywiad ze Zbigniewem Wromblem.
Napisz komentarz
Komentarze