piątek, 1 listopada 2024 19:20
Reklama
Reklama

Kosz kwiatów i łzy w oczach niezwykłej pary małżeńskiej

TCZEW. Maria i Andrzej Chudzianowie na pierwszy rzut oka wydają się zwykłą parą w średnim wieku. A jednak ich historia jest niezwykła. Poznali się w 1996 r. w Środowiskowym Domu Pomocy Społecznej przy ul. Nowowiejskiej.
Kosz kwiatów i łzy w oczach niezwykłej pary małżeńskiej

Rok później 27 września wzięli ślub. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby oboje nie byli niepełnosprawni intelektualnie.

Niewiele takich ślubów
Ich małżeństwo, jak prawie każde, przetrwało różne koleje losu. Terapeuci mówią, że choć niepełnosprawnych par w tczewskich ŚDPS jest więcej, to jednak wciąż należą one do rzadkości. Niewiele z nich decyduje się na ślub. Niektóre z tych osób nie są w stanie zawrzeć takiego związku. Pojawiają się trudności natury zdrowotnej, prawnej (niekiedy potrzebna jest zgoda dorosłego członka rodziny) i religijnej. Państwu Chudzian się udało, choć przekonanie rodziny i pokonanie wszystkich formalności trochę trwało...

Łzy w oczach
W rocznicę ślubu cały środowiskowy dom (28 domowników) odśpiewał im „Sto lat”. W prezencie opiekunowie podarowali Chudzianom wielki kosz kwiatów. Potem wszyscy starali się przypomnieć sobie radosne chwile podczas zawarcia przez nich związku małżeńskiego w USC w Tczewie (zostały zarejestrowane kamerą wideo).
Pan Andrzej słysząc swoją przysięgę małżeńską mocno się wzruszył. W pewnej chwili poprosił, by zrobić głośniej i zaczął jeszcze raz powtarzać te słowa, które mówił za ówczesną kierownik USC Wandą Giełdon. Miał łzy w oczach!
Aby przypieczętować rocznicę nie mogło obejść się bez pocałunku, do czego kilkakrotnie zachęcali opiekunowie wołając „Gorzko, gorzko”.

Radzą sobie, są samodzielni
Przed laty ich ślub był w ośrodku wielkim wydarzeniem.
- Jako terapeuci pytaliśmy wszystkich naszych podopiecznych o to, czy wiedzą czym jest zawarcie związku małżeńskiego – wspomina Gabriela Brządkowska, kierownik ŚDPS. – Tłumaczyliśmy, że ślub to coś niepowtarzalnego, że to nie jest fanaberia. Nie można się pogniewać i wyjść. Obserwuję jak sobie radzą, a idzie im nieźle. Sami opłacają rachunki. Utrzymują się z renty socjalnej i różnych zasiłków. Otrzymają też dofinansowanie z Urzędu Miejskiego.
Właściwie pan Andrzej to chodząca historia Tczewa; pracował w wielu zawodach. Wystarczy wymienić, że był kolejarzem, stróżem i pracownikiem elektrowni.
- Dla osób niepełnosprawnych, które decydują się na taki związek, to dodatkowa szansa na samodzielne, normalne życie – twierdzi pani kierownik. – Takie osoby muszą żyć, normalnie funkcjonując w społeczeństwie. Nie są wykluczone. Nie pozostawiamy ich jednak samych sobie. Pomagamy im, doradzamy. W mojej pracy zawodowej spotkałam się z dwiema niepełnosprawnymi parami, które zawarły związek małżeński.

Związki niepełnosprawnych
Pensjonariusze ośrodka najpierw wstydzili się, że chodzą na zajęcia do takiego miejsca. Ale w miarę jak tolerancja i świadomość społeczeństwa wobec problemu niepełnosprawności ewoluuje, stają się bardziej otwarci. Podobnie było z państwem Chudzian. Teraz jest wręcz przeciwnie. Sami chcą pokazać, że są zdolni i potrafią coś zrobić. Wydają się być dumni z tego, że są razem.
Według lekarzy wśród osób z lekkim stopniem upośledzenia umysłowego śluby lub związki nieformalne nie są wcale takie wyjątkowe. Z reguły im większy stopień niepełnosprawności, tym do ślubów dochodzi rzadziej. Jeśli chodzi o trwałość tego typu związków – nie ma reguły. Związek może być udany lub nie, tak jak w „zwyczajnych” małżeństwach. Te osoby mają zresztą takie same potrzeby seksualne jak każdy człowiek.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama