piątek, 1 listopada 2024 19:23
Reklama
Reklama

Znalazł leżącego człowieka, zadzwonił po pogotowie, czekał bez skutku

TCZEW. Pan Brzezicki znalazł pod ścianą Stoczni Tczew leżącego na ziemi mężczyznę. Zadzwonił po pogotowie. Czekał. Niestety, bez skutku. Co zrobić gdy widzimy leżącego człowieka?
Znalazł leżącego człowieka, zadzwonił po pogotowie, czekał bez skutku

Z zakładowej dyżurki zadzwonił także do nas. Kiedy dojechaliśmy, służb wciąż nie było. Ani pogotowia, ani policji.

Może pogotowie weterynaryjne?
- Psa z ziemi podniosą, a człowiekiem się nie zainteresują! Następnym razem zadzwonię po pogotowie weterynaryjne. Oni przyjadą od razu!
Po krótkiej rozmowie z Henrykiem Brzezickim wiedzieliśmy już, że znaleziony mężczyzna leży na trawniku przy stoczni, opatulony kurtką i ze... zdjętymi butami. Prawdopodobnie odsypiał upojną noc.
Pan Brzezicki zadzwonił po pogotowie w miniony poniedziałek ok. godz. 10.20 (później zadzwonił też na policję). Do dyspozytora (osoby, która przyjęła wezwanie) zadzwoniliśmy i my. Okazało się, że podczas zgłaszania sprawy pan Henryk był bardzo zdenerwowany.
- Prosiłam go, by sprawdził czy temu człowiekowi coś jest - przyznała pani dyspozytor. - Nie zdążyłam nawet wyjaśnić o co dokładnie chodzi. Wytłumaczyłam, że zadzwonię po policję -bo to na policję należy dzwonić w takich przypadkach. Ale pan, który zadzwonił zaczął mnie wyzywać.
W tej samej chwili, o godz. 11.00, przyjechał radiowóz. Jednego z funkcjonariuszy spytaliśmy, dlaczego nie przyjechało pogotowie.
- Właśnie, dlaczego? – zapytał... budzący się powoli mężczyzna.
- W takich przypadkach często zdarza się, że pogotowie najpierw wzywa policję - stwierdził funkcjonariusz.

Nie jesteśmy taksówką!
Dariusz Górski, rzecznik tczewskiej policji, twierdzi, że pogotowie bez względu na to, czy mamy do czynienia z rannym czy nietrzeźwym, powinno przyjechać.
- Ja np. nie jestem lekarzem, nie potrafiłbym stwierdzić co dokładnie przytrafiło się leżącej na ziemi osobie. Nie ryzykowałbym, by wyrokować samemu. Pogotowie też powinno przyjechać.
Dariusz Górski dodaje, że takie przypadki należy zgłaszać pod numer alarmowy - 112.
O procedurę postępowania w takich przypadkach spytaliśmy kierownika tczewskiego pogotowia, Marka Kluska.
- Dyspozytor robi wywiad z osobą, która dokonuje zgłoszenia. Jeśli dyspozytor wnioskuje z rozmowy, że nieprzytomna osoba ma jakieś obrażenia lub skarży się na ból, przyjeżdża zespół pogotowia. Jeśli taka osoba jest po prostu nietrzeźwa, dzwoni się po policję. Nie jesteśmy taksówką, nie będziemy wozić każdego pijanego do izby wytrzeźwień.
Marek Klusek powiedział nam także, że zgłaszający powinien sprawdzić czy dana osoba jest pijana (sprawdzić oddech), spróbować ją dobudzić, spytać czy dobrze się czuje.
- Gdybyśmy musieli jeździć na każde takie zgłoszenie, nie mielibyśmy czasu na cokolwiek innego! Tymczasem zgłaszający takie przypadki nawet nie podejdą do leżącej na ziemi osoby, nie udzielą jej pierwszej pomocy. Boją się dotknąć takiego człowieka.

Zdezorientowani
Skoro zarówno pogotowie, jak i policja nie są zgodni co do tego, kto powinien przyjechać do leżącej na ziemi osoby, nic dziwnego, że zdezorientowany był też Henryk Brzezicki. Zadzwonił po pogotowie - nie przyjechało. Prawdopodobnie zawinił też sam zgłaszający, który zdenerwował się i dał upust swojej złości podczas telefonicznej rozmowy z dyspozytorem.
A co ze sprawcą całego zamieszania? Funkcjonariusze obudzili nietrzeźwego. Ten wstał i o własnych siłach oddalił się, jakby nic się nie stało...


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama