Zanim goście posilili się paluszkami i słodyczami podczas oglądania obrazów, najpierw wysłuchali opowieści Marka Karczmarzyka, na co dzień adwokata, a tym razem w roli drugiego wcielenia swojej żony. Pan Marek zadbał o szczegóły. Przed publicznością wystąpił w tradycyjnym hinduskim stroju. Miał m.in. shall dupata, hinduską oznakę cnotliwości.
Kasty i klasy
Widownia obejrzała 80 zdjęć wyselekcjonowanych z 400. Oglądaliśmy więc indyjskie słonie, sikhów, świętych mężów i Taj Mahal. To ostatnie trochę od tyłu, bo para ze względów oszczędnościowych i na długą kolejkę zdecydowała się tam nie wchodzić. Ze zdjęć wynikało, że społeczeństwo indyjskie jest mocno podzielone. Widać to zwłaszcza w podziale pociągów na klasy. Wygląd ostatniej od pierwszej to prawdziwa przepaść. Ostatnia klasa ma w ofercie prycze drewniane i zaspawane okna. Trzeba też zaopatrzyć się w kłódki za 1500 rubli.
- Indie to bardzo pruderyjny kraj. Z jednej strony mamy Bollywood, przemysł erotyczny, a z drugiej dziewczyna z chłopakiem nie mogą się publicznie trzymać za ręce – stwierdził podróżnik. – Gdy pozwoliłem młodemu Hindusowi zrobić sobie zdjęcie z Małgorzatą, wnet ustawiła się kolejka coraz bardziej nachalnych i chamskich Hindusów.
Mąż artystki wspomniał też, że dzieci jeżdżą w „dzieciobusach” i chodzą w mundurkach. Różnych w zależności od regionu, z którego pochodzą.
- A więc i tam dotarła myśl edukacyjna Romana Giertycha – rzucił starszy widz z tyłu.
Para w czasie podróży nie skupiała uwagi wyłącznie na „materialnych zabytkach kultury”, ale wolała pochodzić sobie po leśnych wertepach. Efekt jednego z wojaży był dość brutalny. Po paru godzinach turyści wrócili z poobcieranymi, zakrwawionym nogami, na dodatek pokąsanymi przez owady. Było też tak wilgotno, że wodoszczelny GPS zaparował. Podobno Hindusi dziwili się i mówili, że w tych warunkach wytrzymaliby tylko 1,5 godziny!
Hinduska ceremonia pogrzebowa
- Obserwowaliśmy też ceremonię pogrzebową związaną z paleniem ciała i wysypywaniem prochów do rzeki, Gangesu. Nie każdy może być poddany kremacji. Nie może spłonąć św. mąż, kobieta w ciąży i człowiek ukąszony przez węża. Tych ostatnich ludzi jest paręnaście milionów.
Małgorzata Sienkiewicz-Karczmarzyk określiła technikę swojego malarstwa jako puentylizm (technika impresjonistów). Niektóre z obrazów zgromadzonych na poddaszu CKiS były dość duże. Największy na „oko” miał wymiary nawet 3 na 3m. Obrazy przedstawiały zgodnie z zapowiedziami impresje indyjskie, ale oprócz tego, że motywy indyjskie są wyraźne zaznaczone, jest to raczej malarstwo na pograniczu impresjonizmu i abstrakcji. Bogata kolorystyka, pełna żywych, gorących barw na pewno oddaje charakter Indii.
Niechybnie, po tej wystawie, znajdzie się więcej osób zachęconych do podróżowania do dalekich krajów.
Reklama
Indie mniej tajemnicze
TCZEW. Małgorzata Sienkiewicz-Karczmarzyk zaprosiła mieszkańców Tczewa na nietypową wystawę do Centrum Kultury i Sztuki. Nietypową, bo malarstwo połączyła z fotoreportażem z podróży wraz mężem po egzotycznych Indiach.
- 30.10.2008 00:00 (aktualizacja 17.08.2023 10:48)
Napisz komentarz
Komentarze