W krainie wierszy
Wanda Chotomska przyjechała do Pelplina na zaproszenie Miejskiej Biblioteki Publicznej im. ks. Bernarda Sychty. Okazją do spotkania było rozstrzygnięcie konkursu „W krainie wierszy Wandy Chotomskiej”. Zwyciężyli w nim uczniowie Szkoły Podstawowej w Gniewie. W spotkaniu z pisarką wzięli udział również: pelplińskie przedszkolaki, uczniowie z SOSW w Tczewie i Pelplinie oraz ze szkół w Gniewie i Starogardzie Gd.
- Pani twórczość jest adresowana do dzieci i młodzieży. Nie myślała Pan kiedykolwiek o napisaniu czegoś wyłącznie dla dorosłych?
- Przecież wszyscy dorośli to czytają! Zaczyna się od czytania dzieciom, ale dorośli patrzą na te wiersze przez pryzmat własnych doświadczeń, z czym innym im się kojarzą. Na przykład „Dziura w moście” - słyszałam już od paru wójtów, że od tego wiersza zaczynają posiedzenia rady. Dla dzieci ten wiersz jest nonsensowny, dla dorosłych satyryczny. Bywa i tak, że na spotkaniach takich jak to dzisiejsze, dzieci przynoszą do podpisania moje książki, mówiąc, że mama prosiła o autograf.
- Coraz trudniej odciągnąć dzieci od telewizorów i komputerów i zachęcić je do sięgnięcia po książkę. Jest na to jakaś recepta?
- Tak, żeby rodzice czytali. Jak dziecko widzi książkę w ręku rodziców, to wie do czego książka służy. Kiedyś pewien taksówkarz żalił mi się, że jego syn nie chce czytać pytając, co ma zrobić. A co pan ostatnio czytał? - zapytałam. Odpowiedział, że nie ma czasu, choć przyznał, że na postojach i tak nic nie robi. A przecież ojciec jest pierwszym idolem chłopaka. Gdyby zobaczyło u niego książkę, może sam by też zaczął czytać. Z książkami trzeba oswajać od najmłodszych lat. Ale zgrzeszyłabym gdybym powiedziała, że dzieci w ogóle nie czytają. Jest dużo interesujących książek – tylko moich nowych tytułów jest na rynku ok. 20.
- Jakie są podstawowe cechy dobrej literatury dziecięcej?
- Oczywiście musi zainteresować czytelnika. Może być odrobinę na wyrost – jak buty o numer większe, ale żeby stopień trudności nie był za duży, np. jak dzieci z drugiej klasy mówią, że przeczytały całego Harrego Pottera, nie wierzę.
- Skoro jesteśmy przy Harrym Potterze… Czy monopolizacja literatury dziecięcej i młodzieżowej przez tę postać jest szkodliwa, czy dobrze, że w ogóle dzieci „coś” czytają?
- Ważne, że w ogóle sięgają po książkę. Harry Potter nie jest szkodliwy…
- Ale czy nie „wycina” innych wartościowych książek?
- Niekoniecznie. Polskie autorki, jak Małgorzata Musierowicz, mają przecież swoje fankluby. Słyszałam, że dzieci lubią książki Grzegorza Kasdepki, Barbary Kosmowskiej, Anny Onichimowskiej. Należy pozazdrościć pani Rowling wydawcy, który rzucił tak duże pieniądze na promocję. W czasie promocji pierwszego Harry Pottera byłam akurat w Chicago i wszystkie księgarnie były załadowane, nie licząc książek, gadżetami z nim związanymi. Z kolei nasze wydawnictwa w ogóle książek nie reklamują. Czy widział pan kiedykolwiek w telewizji reklamę książki? Ludzie nauczyli się wybierać towar według reklam, a książka też jest towarem.
Reklama
Wanda Chotomska: Z książkami trzeba oswajać od najmłodszych lat
PELPLIN. Rozmowa z Wandą Chotomską - pisarką, autorką opowiadań i wierszy dla dzieci oraz młodzieży. To jej zawdzięczamy „Czarną krowę w kropki bordo”, „Tadka Niejadka”, „Jacka i Agatkę”, piosenkę „Kundel bury” oraz wiele innych ponadczasowych utworów.
- 07.10.2008 00:09 (aktualizacja 13.08.2023 17:42)
Napisz komentarz
Komentarze