Rodzina z Kresów (głowa rodziny co rusz „odkażała” się samogonem, a syn powtarzał sprośne dowcipy usłyszane w szkole) rozprawiała wraz z popem o współczesnej Polsce między „Bugiem a prawdą”. Dubler Antonio Banderasa deklarował, że w polskiej telewizji publicznej lubi oglądać Polonia Corrida (obrady Sejmu), z największych Polaków (Los frajeros) zna duos liliputos oraz padre Rydzyko, a jego ulubionym budynkiem w stolicy jest Kwa Kwa Hacjendos (Pałac Prezydencki). Publiczności nie omieszkano poinformować o tragedii w Londynie, gdzie w jednym z domów zawaliło się… piętrowe łóżko, skutkiem czego 17 Polaków zostało lekko rannych, a pan Koniec Świata wieszczył mistrzostwo Polski dla Unii Tczew, choć po chwili się poprawił mówiąc, że zwycięzcą I ligi zostanie jednak Wisła Tczew. Tak w telegraficznym skrócie wyglądał występ Kabaretu, który aż do bisu kazał czekać tczewianom na to, po co tak naprawdę przyszli – oczywiście na piosenkę „Donald marzy”.
- Jeszcze wam się nie znudziło? – dziwił się Łukasz Rybarski.
- Gdy rozpoczynaliście swoją karierę na kabaretowej scenie, jeszcze jako grupa Somgorsi, na jedną z pierwszych prób każdy z członków miał przynieść „pierwszy, lepszy tekst”. Okazało się, że są one „bardziej pierwsze, niż lepsze”. Czy rzeczywiście początkowo mieliście problemy z repertuarem?
Beata Rybarska: – Chcieliśmy zrobić kabaret, ale zupełnie nie wiedzieliśmy jak się do tego zabrać. Rzeczywiście próbowaliśmy z gotowymi tekstami, ale były one niskiej jakości. Zresztą wówczas w Krakowie poza Piwnicą pod Baranami nie było żadnych grup kabaretowych. Stwierdziliśmy, że musimy pisać teksty o tym, co nas dotyczy i tak się złożyło, że…
Łukasz Rybarski: - … pierwszy napisaliśmy o sex-shopie.
B.R.: – Innym razem poszliśmy na kurs przedmałżeński i żywcem spisaliśmy z niego część testów, bo były to znakomite dialogi kabaretowe.
- W początkach Kabaretu pod Wyrwigroszem kilka razy podczas waszych występów zaśpiewała Alicja Bachleda-Curuś. Miała wtedy kilkanaście lat. O czym śpiewała?
Maurycy Polaski: – Z pewnością nie były to piosenki zaangażowane. Pisałem teksty na jej kasety, bo jako 12-letnia dziewczynka wygrywała wszystkie festiwale piosenki dziecięcej. Chcieliśmy wywołać skandal tym, że dziecko występuje po godz. 22. Jednak kaliber wywołanego „skandalu” nie był taki, jakiego oczekiwaliśmy, bo Alicja była bardzo serdecznie przyjmowana, mając już wówczas w sobie wiele uroku.
B.R.: – Po pierwszej części od razu maszerowała z mamą do domu.
M.P.: – Właściwie prosto ze sceny, przemykając gdzieś bokiem do wyjścia.
- Parodiowaliście już Wojciecha Cejrowskiego, Tadeusza Drozdę, Piotra Rubika i wiele innych postaci. Skąd zamiłowanie do przedrzeźniania znanych osobistości?
Ł.R.: – Jest to dobry środek komunikacji z publicznością poprzez formę. Czasami parodia dotyczy samej osoby i jest kierowana przeciwko niej, a czasami używamy jej jako sposobu do załatwienia innych spraw.
B.R.: – Często w parodii używamy śmiesznych słów, którymi dana osobistość się posługuje, albo jej dziwacznej logiki, myślenia.
- Fanom kabaretu jesteście dobrze znani od ładnych kilku lat, ale dopiero piosenką „Donald marzy” zawojowaliście cały kraj. Spodziewaliście się takiego sukcesu?
Ł.R.: – Po 15 latach kiedyś musiał przyjść, więc przyszedł teraz.
M.P.: – Zawsze powtarzam, że z popularnością jest jak z seksem – jeden dochodzi wcześniej, a drugi później.
- Ale chyba przewidywaliście, że z falą popularności czeskiego pierwowzoru popłyniecie i wy?
B.R.: – Aż tak, to nie.
Ł.R.: – W zeszłym roku do Mrągowa napisaliśmy parodię Rubika, nawiązując do ówcześnie rządzącej koalicji – ten numer był fajny, ale widocznie nie aż tak. Trzeba mieć trochę łutu szczęścia, którego nie da się przewidzieć, bo gdyby tak było, to by każdy robił hiciora. Po prostu się zdarzyło – wola niebios.
- Piosenka o marzeniach premiera spodobała się Prawu i Sprawiedliwości, które wykorzystało ją bez waszej zgody podczas jednej z konferencji. Sprawa trafiła do sądu, czy nie byłoby lepiej, gdyby polityków tego ugrupowania „wypunktować” na scenie niż czekać na wyrok Temidy?
Ł.R.: – Robimy to cały czas, ale nie można tej sprawy zostawić samej sobie. Tu chodzi o symbol – żeby sprawiedliwość była po naszej stronie.
B.R.: – Prawda jest taka, że trochę na tym ucierpieliśmy. Dostaliśmy masę maili, telefonów, określających nas jako sprzedawczyków.
M.P.: – Jak ktoś strzela do pana z armaty, to nie odpowie mu pan śrutem. Na scenie załatwimy tę sprawę w gronie 400 osób, a większość będzie dalej myślała, że jesteśmy zwolennikami PiS, a tak nie jest, bo jako kabaret nie skłaniamy się ku jakiejkolwiek opcji politycznej. Swoje sympatie załatwiamy przy urnach, a na scenie dokładamy raz tej partii, a innym razem następnej.
B.R.: – W tej sprawie nie chodzi tylko o prawa autorskie. Najpierw ta partia chciała, żebyśmy udostępnili materiały, czego oczywiście nie zrobiliśmy. Potem prosili nas o występ, którego odmówiliśmy, a ostatecznie użyli naszej piosenki bezprawnie.
Andrzej Kozłowski: – To naruszenie naszego wizerunku, bo kojarzenie kabaretu z jedną partią może być dla niego zabójcze.
- W Tczewie jesteście po raz pierwszy, ale sądząc po dzisiejszym występie jesteście nieźle zorientowani w lokalnym światku piłkarskim...
M.P.: - Oczywiście, że jest nam znany i trzymamy kciuki za Unię (śmiech).
B.R.: – Maurycy interesuje się sportem, dlatego czasami wykorzystujemy jego prywatne zamiłowania w skeczach. W końcu kiedyś się musi zwrócić codzienne kupowanie „Przeglądu Sportowego”.
M.P.: – O Wiśle słyszałem już wcześniej, z kolei o Unii dowiedziałem się dopiero w kuluarach.
Rozmawiał Przemysław Zieliński
Od sex-shopów do Donalda
Kabaret pod Wyrwigroszem powstał w październiku 1990 r. z inicjatywy Maurycego Polaskiego i Łukasza Rybarskiego, absolwentów PWST w Krakowie. Początkowo grupa nosiła nazwę Somgorsi (obecną kabaret przyjął po reaktywacji w 1994 r.). Kabaret współpracuje z radiem RMF FM, m.in. realizując „Między Bugiem a prawdą” – cykl słuchowisk satyrycznych o rodzinie z Kresów. W jednym z pierwszych autorskich programów znalazły się skecze o sex-shopach, Teleekspressie, Stanisławie Tymińskim oraz naukach przedmałżeńskich. Kabaret wystąpił kilkanaście razy gościnnie na scenie Teatru STU.
Rok 1997 okazał się przełomowym, ze względu na udział w benefisie Iwony Bielskiej, emitowanym na antenie TVP 2 i TV Polonia. W lutym 2008 r. kabaret nagrał wersję przeboju „Jožin z bažin” zespołu Banjo Band z Czech, zatytułowaną „Donald marzy”. Utwór wykonany został w programie „Pojedynek nie na żarty” TVP 2 i zyskał rozgłos dzięki upowszechnieniu przez portale You Tube i Joe Monster.
Reklama
„Donald marzy”, czyli Kabaret pod Wyrwigroszem w Tczewie
TCZEW. Centrum Kultury i Sztuki w Tczewie odwiedzili m. in.: Alfredo - dubler Antonio Banderasa, typowa rodzina z Kresów oraz osobnik podający się za… Koniec Świata. Z taką „menażerią” mógł przyjechać do Tczewa tylko Kabaret pod Wyrwigroszem. „Gazecie Tczewskiej” udało się porozmawiać z członkami grupy.
- 24.04.2008 03:44 (aktualizacja 13.08.2023 13:07)
Napisz komentarz
Komentarze