środa, 6 listopada 2024 02:28
Reklama
Reklama

Wokół śmierci i nadziei śp. Marka Klińskiego (1951-2024)

Wielu tczewian przybyło na pogrzeb śp. Marka Klińskiego, który zaledwie kilka dni temu ukończył 73 lata życia. Marek pochodził z wielodzietnej tczewskiej rodziny kolejarskiej. Wiele lat z rodziną, zamieszkiwał na Starym Mieście, przy ul. Westerplatte 16. Marek był synem ojca Williama i i matki Genowefy.
Wokół śmierci i nadziei śp. Marka Klińskiego (1951-2024)

Autor: pixabay

Wychowywał się z rodzeństwem, wedle starszeństwa - z Jackiem, Wiesią, Gabrysią i Edwardem. Podczas mszy świętej pogrzebowej, ks. proboszcz Parafii Św. Józefa dr Andrzej Piernikarczyk, podkreślił że Marek „służył swojej rodzinie i bliźnim, którzy potrzebowali pomocy”. Małżonkowie Marek i Zyta Klińscy wychowali dwoje dzieci, syna Macieja i córkę Agnieszkę. Jednak podczas ostatnich lat życia, Marek Kliński wskutek choroby, wiele wycierpiał.

Może warto uzupełnić te podstawowe informacje. Otóż, w rodzinie Klińskich, dbano o rozwój talentów i zainteresowań, szczególnie pasji muzycznych. Starszy brat Marka, Jacek Kliński (1950-1982) był jednym z najwybitniejszych artystów i muzyków Tczewa. Powszechnie znany i szanowany muzyk, kompozytor i poeta Grzegorz Ciechowski (1957-2001), był uczniem Jacka. Z kolei siostra Gabrysia i jej mąż Jan Cieniewicz, należeli do bliskich i życzliwych przyjaciół oraz współpracowników, legendarnego proboszcza Parafii NMP Matki Kościoła i kapelana „Solidarności”, ks. prałata Stanisława Cieniewicza (1940-2022). Na przykładzie rodziny Klińskich i obecnej biografii Marka, warto zauważyć rozwój tradycji i więzi rodzinnych, oraz aspiracji społecznych, szczególnie etosu kolejarskiego w Tczewie, o czym tak ciepło, przejmująco i serdecznie mówił na Cmentarzy Komunalnym syn śp. Marka, Maciej Kliński!


 

Red.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama
Reklama