Jakąś nadzieję wiązałem z debatą dwóch kandydatów, czyli Łukasza Brządkowskiego i Mirosława Pobłockiego, o ile można debatą nazwać spotkanie i polemikę o mieście na przyszłe pięć lat, która trwała raptem 14 minut. Być może tyle aktualnie jest warte zainteresowanie naszym miastem.
W skali od 1 do 10 oceniam wartość merytoryczną tej tak zwanej debaty na 3. W zasadzie żaden z kandydatów nie przedstawił wyrazistej i zdecydowanej wizji dla przyszłości Tczewa.
To, co usłyszałem było miałkie i bez większego znaczenia dla rozwoju miasta. Brakowało dynamiki i interesujących pomysłów. Odniosłem wrażenie, że żaden z kandydatów tak naprawdę nie ma poważnego programu dla Tczewa. Zdumiała mnie postawa Łukasza Brządkowskiego i pewna bezradność, ponieważ wypunktowanie obecnego prezydenta i kandydata na kolejną kadencję nie powinno stanowić większego problemu, ponieważ pan Pobłocki jest bardzo słabym prezydentem miasta od wielu kadencji. Z kolei pan Mirosław Pobłocki, jak zwykle okazał pewną butę z nutą arogancji, wracając między innymi po raz kolejny do tematu budowy basenu, co zakrawa o śmieszność. Niestety riposta powinna być miażdżąca dla Pobłockiego, a była powrotem do chorej koncepcji Aquaparku w centrum miasta, która jest bez polotu.
Przywołany przez Łukasza Brządkowskiego problem chodnika przy ulicy Bałdowskiej jest zapewne bardzo ważny, jednak czy na tyle, aby zachęcić mieszkańców Tczewa do oddania głosu na nowego prezydenta? Obawiam się, że nie. Oczywiście Mirosław Pobłocki w kontekście pytania o Tczew, jako miasto turystyczne w swoim stylu i z samozadowoleniem przedstawił miasto tętniące życiem za jego kadencji. Riposta powinna być miażdżąca - 52.303 mieszkańców i ciągły spadek liczby mieszkańców to przejaw stagnacji, a nie szczęśliwości z faktu zamieszkiwania w Tczewie. Białym krukiem w tej debacie moim zdaniem był stary park, tutaj Łukasz Brządkowski wybrnął bardzo dobrze, wyczuwając duże potrzeby mieszkańców na rewitalizację tego miejsca. Nie wiem, czy Łukasz Brządkowski kontaktuje się z komitetem Jana Kulasa - bo moim zdaniem powinien, ponieważ oni, jako jedyni przedstawili ambitny, konstruktywny i interesujący program dla Tczewa. A ponieważ Kulas został wyeliminowany, należy czerpać z doświadczeń takiego polityka, jak on dla dobra miasta. Jan Kulas był również chyba jedynym, który wprost i odważnie krytykował Pobłockiego, ale nie Brządkowskiego. Co do końcowej oceny tej debaty bardzo słabe 2 : 1 dla Pobłockiego, jednak uwzględniając jego butę i prezencję 1 : 1, tak więc wszystko w rękach mieszkańców.
Odchodząc od tematu debaty, nie bardzo wiem, czego nagle szukają w Tczewie, u boku pana Pobłockiego takie osoby jak Struk, Dulkiewicz, Karnowski , czy ogłoszone poparcie Trzaskowskiego - prezydenta Warszawy, za którego rządów zatruto ściekami Wisłę, nad którą leży Tczew. Mnie to raczej nie zachęca do zmiany oceny Pobłockiego, a wręcz przeciwnie, i dobrze.
Interesujące oświadczenie w ostatnich dniach wydała pani Iwona Ochocka, która oświadczyła, iż odchodzi z lewicy. Trudno się dziwić irytacji. Osiągając całkiem dobry wynik podczas wyborów prezydenckich, czyli 24 proc.. Jej dotychczasowe ugrupowanie zapewne przez następne 50 lat nie przekroczy 8 proc.. Niestety pani Ochocka nie odcina się od swoich lewackich poglądów, więc nie należy wróżyć jej w polityce świetlanej przyszłości.
Tak na zakończenie chciałem obstawić zakład u bukmacherów, kto wygra wybory w Tczewie, niestety nie znalazłem nikogo, kto przyjmuje takie zakłady. Może i dobrze, bo to zakład okraszony dużym ryzykiem.
Napisz komentarz
Komentarze