Należy również zdawać sobie sprawę, iż spora część mówiących po polsku obywateli, to postkomuniści (większość w podeszłym wieku), ich dzieci i wnuki. Trzeba mieć też świadomość, iż są między nami ci, którzy przyjechali w 1944 roku do Polski na ruskich czołgach z czerwoną gwiazdą, ustanawiając nowe czerwone porządki. Ten stan trwał kilkadziesiąt lat, a ci ludzie nie wyparowali. Również, jak powszechnie wiadomo, w 1993 roku nie wszyscy „czerwonoarmiści” opuścili Polskę. Do tego dochodzą rozmowy „okrągłego stołu” w Magdalence, gdzie komuniści dogadali się z częścią ówczesnej opozycji, co doprowadziło do braku rozliczenia postkomuny, która spadła na cztery łapy za nic nie odpowiadając, a w „nagrodę” uwłaszczając się na majątku państwa, czyli naszym. To do dnia dzisiejszego powoduje ogromne perturbacje w rozwoju Polski.
Oczywiście demokracja ma swoje prawa, więc nie powinno mnie to martwić i nie martwi, ponieważ wstrząs chyba jest potrzebny i zapewne będzie wielki. PiS oczywiście nie jest partią, która nie popełnia błędów i czasami może irytować, jednak w dobie dzisiejszych czasów gwarantował pewną stabilność , rozwój i budowanie tożsamości. Jeżeli PiSowi nie uda się stworzyć rządu, czeka nas koalicja totalnej opozycji, składająca się z różnej maści organizacji: Platformy Obywatelskiej, Nowoczesnej, Inicjatywy Polskiej, Zielonych, Trzeciej Drogi, PSL, Hołowni 2050, Nowej Lewicy, Razem, PPS, Unii Pracy, Socjaldemokracji Polskiej - wszyscy muszą dojść do porozumienia, aby stworzyć rząd większościowy. Czy to możliwe? Na krótką metę być może, bo łączy ich antyPiS, na dłuższy czas raczej wróżę chaos i destrukcję, a finalnie rozpad i ponowne wybory. Większość z potencjalnych koalicjantów głosiła: po co nam CPK - Centralny Port Komunikacyjny; po co nam przekop; po co nam tunel. czy budowa nowego terminalu kontenerowego w Świnoujściu; po co nam budowa silnej armii, itd.. Jednak w takiej masie różnorodności zapewne znajdą się racjonalnie myślący i to może prowadzić do wewnętrznych konfliktów. Niestety, moim zdaniem wynik wyborczy nic dobrego nie wróży dla Polski. Niemieckie media już rozpływają się z zachwytu nad wspaniałym wynikiem, a na Kremlu strzelają korki od szampana, tylko należy zadać sobie pytanie: dla kogo?
Cieszyć może ogromna frekwencja powyżej 74%, a w niektórych okręgach nawet ponad 80%. Gdyby taka frekwencja stała się normą, byłby to ogromny sukces demokracji po okresie komunizmu, bo tam zawsze musiało być ponad 90%. Obawiam się jednak, iż rozczarowanie rządami totalnej opozycji, co jest więcej niż prawdopodobne, może doprowadzić do ponownego załamania się aktywności społecznej na bardzo wiele lat, tym bardziej, iż totalna opozycja nie przebierała w środkach, łgarstwach i chamstwie, aby osiągnąć dobry wynik wyborczy.
Muszę jeszcze zwrócić uwagę na referendum. Totalna opozycja wmówiła dużej części społeczeństwa, aby nie brała udziału w referendum. Pomimo tego, że pytania mogły wydawać się banalne, a odpowiedzi oczywiste, moim zdaniem należało wziąć udział w referendum, bo dlaczego nie?
Warto przytoczyć definicję referendum według wikipedi: Referendum (głosowanie ludowe) – forma głosowania o charakterze powszechnym, najbliższa ideałowi demokracji bezpośredniej, w której udział mogą brać wszyscy obywatele uprawnieni do głosowania. Dlaczego totalnej opozycji tak bardzo zależało na bojkocie? Z troski nad społeczeństwem? Jeżeli ktoś tak uważa, to wielka naiwność.
Optymistyczne jest to, iż przed nami kolejne wybory. W kwietniu wybory samorządowe, bardzo ważne dla społeczności lokalnej, ale również wybory do parlamentu europejskiego opanowanego przez lewactwo. Nie wykluczam również powtórki wyborów parlamentarnych. Więc dzieje się i będzie się działo.
Napisz komentarz
Komentarze