Fabuła wydawała się prosta, ale diabeł tkwił w szczegółach. Oficer Marcus Moscowicz to małomiasteczkowy policjant, który marzy o tym, by zostać detektywem. Nikt nie przypuszczał, że szansa pokazania swoich umiejętności śledczych nadarzy się tak szybko… Urodzinowe przyjęcie niespodzianka u znanego pisarza, zaskakuje nie tylko jubilata. Morderstwo i tłum podejrzanych, którzy jeszcze przed chwilą byli gośćmi i znany motyw z kryminałów brytyjskiej pisarki czyli ograniczenie intrygi do paru pomieszczeń przez, które przewija się cała plejada doskonale zarysowanych postaci...
Autorzy spektaklu do zobrazowania świata czarnej komedii wykorzystali bardzo oszczędną, lecz wymowną i pomysłową scenografię w postaci zaledwie kliku rekwizytów, z których najważniejszy był imbryk z filiżankami, drzwi na kółkach oraz koło obrotowe. Na kole ustawiono pianino, które pełniło z drugiej strony także rolę skrzyni lub sofy, dzięki czemu można było sobie wyobrazić kolejne sceny.
Interesującym pomysłem aktorskim i reżyserskim było rozegranie czarnej komedii Aghaty Christie w ten sposób, że jeden z aktorów skupiony był na roli młodego, żądnego sukcesu detektywa (Wojciech Łapiński), podczas gdy drugi przejął rolę co najmniej kilku postaci (naliczyliśmy: m.in. doktora, denata, żonę denata, siostrzenicę, a nawet strażaka, w którego w pewnej chwili po powrocie na scenę nagle się przeistoczył). Postaci te dały prawdziwe fajerwerki możliwości, świetnie wykorzystane przez Marcina Sosińskiego. Publiczność doceniła wysiłki tej dwójki dając owacje na stojąco. Dodajmy, że sala CKiS była pełna.
Cały spektakl był przerywany brawami, aktorzy jednak, zgodnie ze sztuką nie przerywali ani na chwilę swojej gry.
Dodajmy, że nie zabrakło w spektaklu interakcji z publicznością. Gdy dzwonił detektywowi telefon, aktor, który wcielał się w kilka postaci, ostentacyjnie „prosił” publiczność, by wyłączyła komórkę i wypatrywał ostentacyjnie delikwenta. Urządzono też dla publiczności konkurs, bo jak na intrygę kryminalną przystało ktoś musiał przecież zastrzelić ofiarę! W tym celu poproszono widzów, by w przerwie czarnej komedii wrzucali swoje typy do specjalnego kartonu. Innym przejawem bezpośredniego udziału publiczności w spektaklu było wyłowienie z widowni pani Moniki i poproszenie jej, by zagrała... trupa otrutego doktora, co było jedną z zabawniejszych scen wieczoru.
Jedna z pań oglądających przedstawienie przyznała po spektaklu, że do końca nie wiedziała, kto zabił. Wyjaśniło się to rzecz jasna dopiero w finałowej scenie.
Ale my nie zamierzamy zdradzać kto pociągnął za cyngiel. Warto przekonać się samemu, jeśli będą mieli Państwo możliwość obejrzenia tej nietypowo zrealizowanej komedii kryminalnej w Kujawsko – Pomorskim Teatrze Muzycznym w Toruniu.
Tekst i fot. W. Mocny
Napisz komentarz
Komentarze