Do wypadku doszło we wtorek, 12 kwietnia 2016 roku. Tego dnia Dominik po raz ostatni miał jeszcze pełną rodzinę - mamę i tatę, a sam był pełnym zdrowia dzieckiem…
Mama Dominika nie miała szans - zginęła na miejscu (miała wówczas tylko 19 lat), tata natomiast zmarł w szpitalu. Podróżująca z nimi ciocia chłopca (siostra matki) doznała z kolei ciężkich obrażeń ciała podobnie, jak bohater naszego artykułu - Dominik, który w wyniku wypadku miał pękniętą czaszkę, krwiaka mózgu, stłuczenie płuc, doznał porażenia czterokończynowego, pękł mu także rdzeń kręgowy. Był w stanie krytycznym.
Najbliżsi o wypadku
- Wiadomość o wypadku spadła na nas jak grom z jasnego nieba… Nie wierzyliśmy w to, co się stało. Nigdy się z tym nie pogodzimy. Przepłakaliśmy całą noc… Dominik został przetransportowany helikopterem do szpitala. Długo walczył o życie. Umieraliśmy ze strachu, że umrze naprawdę… Że dołączy do swojej mamy – opisuje pod zbiórką Krzysztof Raczkowski, dziadek chłopca.
- Mimo że wnuczek siedział zapięty w foteliku, do szpitala trafił nieprzytomny, z pękniętą czaszką, krwiakiem w głowie i na kręgosłupie oraz licznymi złamaniami. Dominik doznał urazu wielonarządowego. Miał przerwany rdzeń kręgowy na wysokości szyi – między kręgami ma przerwę długości 10 mm. Przeszedł szereg operacji, ratujących życie… Gdy go zobaczyliśmy, był nie do poznania. Ledwo widoczny spod bandaży, respiratora, kabli urządzeń, utrzymujących go przy życiu – opisuje dalej.
Potrzebna jest pomoc ludzi wielkich serc
Od momentu wypadku, pan Krzysztof zajmuje się chorym Dominikiem wraz z żoną – babcią chłopca. Chłopiec otoczony jest opieką i miłością, ale każdy dzień to kolejny krok w leczeniu, żmudna walka o zdrowie i sprawność Dominika.. A to niestety jest kosztowne. Trzy lata temu założona została pierwsza zbiórka. W czasie jej trwania udało się zebrać pieniążki, które pomogły opłacić leczenie komórkami macierzystymi, pierwsze rehabilitacje i specjalistyczny wózek inwalidzki. Przed rodziną kolejne etapy leczenia, kolejne, ogromne wydatki, których dziadkowie nie są w stanie sami udźwignąć. W związku z tym, dziadkowie ponownie apelują o pomoc w zebraniu potrzebnych środków finansowych.
Przebieg leczenia
- W szpitalu w Gdańsku nasze 1,5-roczne słoneczko przeszło operację usunięcia krwiaka głowy. Później były kolejne operacje ratujące jego życie... Wnuczek przez wiele miesięcy karmiony był dojelitowo przez sondę, nie potrafił również samodzielnie oddychać. Początkowo lekarze nie dawali mu szans… Stwierdzono u niego porażenie kończyn dolnych, niedowład kończyn górnych... Nie mogliśmy zrozumieć, dlaczego? Dlaczego ta mała istotka, która jeszcze wczoraj była pełna życia – dziś nie może nawet poruszać paluszkami?! Dla nas to był szok... - Po 1,5-rocznym pobycie w szpitalach, licznych operacjach i zabiegach nasz ukochany wnuczek jest z nami, ale wymaga stałej opieki i codziennej rehabilitacji. Miesięczny koszt leczenia to około 3 tysięcy złotych... Do tego turnusy rehabilitacyjne, musimy też kupić podnośnik sufitowy do transportu Dominika po mieszkaniu. Codziennie potrzebne są także maści, opatrunki, leki – wszystko to bardzo mocno obciąża nasz budżet. Tym bardziej, że tylko ja pracuje, żona opiekuje się Dominikiem – opowiada dziadek chłopca.
WYIMEK - Dominik jest jedynym, co zostało nam po córce… - mówią zrozpaczeni dziadkowie chłopca.
Marzenie dziadków…
- Bardzo chciałbym zabrać wnuczka na grób jego mamy, aby szedł na własnych nóżkach, ale jeszcze nie teraz… Nie jesteśmy jeszcze na to gotowi… Każdy dzień, to dla nas walka o Dominika, o jego samodzielność. Jedyny cel, jedyny sens życia, jakie teraz z żoną mamy, to poprawa stanu zdrowia naszego wnuczka. Robimy, co możemy. Nie sądziłem, że będę musiał znów prosić o pomoc… Ale nie mam wyjścia – mówi zakłopotany pan Krzysztof.
Marzeniem każdych dziadków jest patrzeć na radosne wnuki, bawiące się z rówieśnikami… Pomóżmy zatem dziadkom Dominika, dokładając swoją cegiełkę do zbiórki, a także przekazując informację o historii małego Dominika dalej. Dajmy rodzinie nadzieję na lepsze jutro. Każda złotówka się liczy, bo to ona przyczynia się do tego, żeby chłopiec stawał się samodzielniejszy.
Szczegóły zbiórki
Przed kilkoma dniami zostaliśmy poinformowani, że po udostępnieniu pierwszej informacji o zbiórce, na naszym portalu www.Kociewiak.pl, przez kilka godzin przybyło ponad kilkanaście tysięcy złotych! - Za co z całego serca dziękujemy w imieniu rodziny i własnym. Cel jednak nie jest jeszcze osiągnięty. Prosimy zatem Was, Drodzy Czytelnicy o wsparcie zbiórki. Już niejednokrotnie udowodniliście, że Kociewiacy mają moc!
(MB)
Zbiórkę wesprzeć można na kilka sposobów:
Pierwszy sposób - wchodzimy w link do internetowej zbiórki, założonej na stronie: https://www.siepomaga.pl/dladominika i klikamy czerwony przycisk „Wesprzyj”, następnie wybieramy, bądź wpisujemy ręcznie kwotę wsparcia, klikamy następny przycisk „Wpłać teraz”, a potem postępujemy już wedle wyświetlanej na ekranie instrukcji.
Sposób drugi – wysyłka SMS na nr 75365 o treści: 0055723
Koszt 6,15 zł brutto (w tym VAT)
Sposób trzeci, tradycyjny – dokonujemy przelewu na dane fundacji, z odpowiednim dopiskiem:
Fundacja Siepomaga
Pl. Władysława Andersa 3
61-894 Poznań
Numer rachunku: 23 2490 1028 3587 1000 0005 5723
Tytułem: Darowizna Dominik Raczkowski-Marynowski 0055723
Napisz komentarz
Komentarze