Bardzo bogata historia miasta, mająca 762 lata (prawa miejskie), powinna być wielkim ułatwieniem dla kolejnych włodarzy w kreowaniu interesującego i wygodnego do życia miasta. Niestety mam czasami wrażenie, iż miasto i jej mieszkańcy są dla włodarzy, jak kula u nogi i potrzebni tylko do tego, aby mogli wygrywać wybory. W mieście prowincjonalnym łatwiej utrzymać się przy tzw. „korycie”, ponieważ wymagania dużej części mieszkańców wobec włodarzy maleją. Dlatego włodarze nie muszą wkładać dużego wysiłku, aby zaspokajać mieszkańcom potrzeby wyższego rzędu. Tczew jest miastem niewykorzystanych szans być może dlatego, aby „było jak było” czyli był prowincjonalnym miastem. Jako mieszkańca Tczewa bardzo mnie to irytuje, ponieważ miasto ze swoją historią i potencjałem nie wykorzystuje swojej historycznej szansy. Jednak, aby uruchomić drzemiący potencjał tczewscy włodarze muszą mieć pomysł na miasto, a takiego nie ma od wielu lat. Jeżeli ktoś mi zarzuci, że jestem malkontentem, to zapytam - a jaki charakter ma Tczew? Miasto kolejarzy? Jedynym symbolem jest semafor na ul. Kardynała S. Wyszyńskiego. A może jeszcze lokomotywa przy dworu, przypominająca co prawda Republikę i G. Ciechowskiego, ale jednak symbol kolejowy? Na razie do miana miasta turystycznego również nie możemy aspirować, ponieważ jedyny symbol historyczny znany w świecie, jaki posiadaliśmy czyli most, właśnie za przyczyną włodarzy przestał istnieć.
Wisła królowa polskich rzek, nad którą Tczew leży od wieków, również nie ma żadnego wpływu na charakter miasta, a małe światełko po powstaniu przystani nadwiślańskiej szybko zgasło. Tczew nie ma żadnego charakteru, a co gorsza na horyzoncie nie widać żadnej koncepcji, w jakim kierunku ma podążać miasto, wszystko jest marnym dziełem przypadku. Czy Tczew, jako miasto nie może przypominać pięknych miast Niemiec, Austrii, Czech, Francji czy Holandii? Oczywiście, że może ma ku temu wszelkie predyspozycje. Jednak, aby tak się stało to włodarze muszą wyjść z zaścianka i to jest niestety największy problem naszego miasta. Dlatego to mówi się, że Tczew jest miastem niewykorzystanych szans. Gdzie w mieście mamy silne akcenty związane z Samborem II - księciem lubiszewsko-tczewskim, synem Mściwoja I, któremu zawdzięczamy powstanie miasta? Dlaczego w przestrzeni miasta nie istnieje Aleksander Skultet ur. 1485r. (jedyny akcent to patron biblioteki). Był jednym z nielicznych poddanych królów Polski, których ścigała i uwięziła rzymska Inkwizycja. Odtąd jego postać związana była z czarną, ale i tajemniczą legendą. Kolejna bardzo interesująca postać urodzona w Tczewie w 1729 roku to Johann Reinhold Forster - podróżnik, badacz historii naturalnej, ornitolog, brał udział w II wyprawie Jamesa Cooka. Następna postać niemająca należytego miejsca w przestani miasta to urodzony w Tczewie w 1760 roku Tomasz Koss przyjaciel Reinholda Forstera, który popłynął z Jamesem Cookiem statkiem „Discovery” w ostatnią podróż dookoła świata (1776-1779). Bliżej naszych czasów to Alfred Eisenstaedt urodzony w 1898 roku w Tczewie, autor słynnego zdjęcia żołnierza całującego dziewczynę „marynarz i pielęgniarka na Times Square” w Nowym Jorku. Niestety jedyny ślad to kompromitujący nas mural na szczycie budynku przy ul. A. Zwycięstwa. Bardzo wiele postaci sportu i kultury pochodzących z Tczewa nie znalazło należytego miejsca w przestrzeni miasta - takich jak Pan Kazimierz Zimny, który wszedł do grona 100 najlepszych lekkoatletów stulecia Polski; uznany Tenor Pan Ryszard Karczykowski czy aktorka Pani Teresa Budzisz Krzyżanowska oraz wiele, wiele inny znanych postaci związanych z Tczewem, których nie sposób wymienić, a nieistniejących w przestrzeni miasta.
Ponieważ temat jest bardzo szeroki postanowiłem felieton podzielić na dwie części, pierwszą poświęciłem postaciom związanym z Tczewem, drugą część miejscom i zdarzeniom.
Jednak już ta część pokazuje jak włodarze Tczewa są nieudolni i nie potrafią wykorzystać atutów miasta.
Napisz komentarz
Komentarze