O byciu dumnym z tego stadionu, jednak nie ma mowy. Jak manipuluje się ludźmi, jaki może być stan umysłu świetnie pokazuje mądrość poniższego dowcipu:
-Rabe, mam małe problem... A mianowicie mam za ciasne mieszkanie..
-To weź do siebie na kwaterę jeszcze kozę
-Ale Rabe, ja nie mam miejsca!
-To nic, weź se kozę!
Po dwóch tygodniach
-Rabe, wziąłem te kozę i ciasno mam w domu jeszcze bardziej, nie da się wyżyć!
-To weź se drugo kozę!
-Ale rabe!
-Weź drugo kozę!
Po kolejnych dwóch tygodniach...
-Rabe, teraz to już naprawdę nie mam miejsca!
-To teraz sprzedaj obie kozy!
Następnego dnia
-I jak teraz?
-O Rabe!, nawet nie wiesz, jak teraz się luźno zrobiło, pięknie!...
Jest to żart, który doskonale pokazuje jak można wpływać na zachowania ludzi. Dokładnie tak jest ze stadionem lekkoatletycznym (lekkoatletyczno-piłkarskim) i zapewne będzie z przystanią czy parkiem.
Opór włodarzy Tczewa przed powstaniem stadionu lekkoatletycznego był tak wielki, że do końca nie było pewności czy w ogóle powstanie. Efekt był taki, iż włodarze stali się „panami życia i śmierci„ stadionu, a społeczników walczących o stadion (chwała im za to) postawiono w sytuacji, że zaczęli zgadzać się na wszystko byleby w ogóle powstał. Jednak nie mogło powstać nic porządnego, skoro na parking samochodowy przy dworcu wydano 13 milionów złotych, a na stadion około 7 milionów uzyskując najniższą możliwą kategorię PZLA – „V B”. Czy to są prawidłowe proporcje? Jest dokładnie tak jak w tym dowcipie, najpierw doprowadzono do ruiny stary stadion. Później blokowano jego powstanie aż w końcu na klepisku powstała kolorowa bieżnia, miejsca do siedzenia i zaplecze sanitarne. Mając na uwadze, że punktem wyjścia było klepisko można przytoczyć ten fragment dowcipu „…-O Rabe !, nawet nie wiesz, jak teraz się luźno zrobiło, pięknie!...”. Mieszkańcy zasługiwali na piękny obiekt z zapleczem na miarę dzisiejszych czasów, który byłby prowadzony przez sprawnego menedżera. To, że powstał taki słaby obiekt nie jest winą społeczników, tylko stanu umysłu włodarzy i miejsca, w jakim znajduje się obecnie miasto. Czyli głęboka dryfująca prowincja. Szkoda, liczyłem na piękny obiekt z profesjonalnym zapleczem, w którym znaleźliby miejsce lekkoatleci, działacze sportowi, społecznicy, sympatycy lekkoatletyki czy „Biegający Tczew”. Niestety tak się nie stanie.
Moją uwagę zwrócił również fakt, że zdemontowano już zamontowane bramki piłkarskie. Czy po to żeby kogoś nie drażniły, przecież to stadion lekkoatletyczny? Niestety stadion lekkoatletyczno-piłkarski przy ul. Bałdowskiej, to stracona szansa na piękny nowoczesny obiekt. Tak naprawdę zafundowano nam dużego „Orlika”. Co najśmieszniejsze, a zarazem smutne zapewne w pierwszym szeregu przy otwarciu stadionu i przecięciu wstęgi będą stali ci, którzy blokowali powstanie tego obiektu, a kiedy to się nie udało wydali marne 7 milionów. Może włodarze uważają, że na więcej nie zasługujemy?
Przytoczony dowcip pasuje ogólnie do tego, co się dzieje w Tczewie. Może właśnie oto chodzi. Przystań doprowadzić do takiego stanu, że mieszkańcy sami będą chcieli sprzedaży, a po remoncie będzie „łał”!? Być może park celowo doprowadzono do stanu, w którym wymaga rewitalizacji i znowu będzie zachwyt i „łał”!? Chociaż nic szczególnego nie powstanie.
Napisz komentarz
Komentarze