Nasz rekonesans wiódł ulicami: Podgórną, Zamkową, a następnie ul. Wodną, Rybacką przez ul. Ogrodową, schodami Krętą, aż do Wąskiej.
Niestety na ul. Podgórnej mimo atrakcyjnie wyglądających schodków ze zjazdami, patrząc od ul. Czyżykowskiej na lewo znajduje się nieuporządkowany teren ze śmieciami i szkaradnym murem, pokrytym bazgrołami miejskich chuliganów. Po drugiej stronie ulicy niedokończona budowa z workami pełnymi śmieci pozostawionymi zapewne przez mieszkańca usiłującego w ten wątpliwy sposób zaoszczędzić sobie czas i pieniądze… Do tego, gdy zejdziemy na dół w ul. Zamkową, zauważamy znaki drogowe i latarnie usytuowane… na środku chodnika. Jakby nie można było zakupić wygiętych w kształt łuków słupów, jak to często widać w innych miastach.
Idąc schodami do ul. Wodnej możemy przejść się kolejnymi estetycznymi schodkami z podjazdami dla wózków czy rowerów. Otoczenie jednak pozostawia wiele do życzenia.
Najgorsze jednak przed nami
O to co widać na ul. Rybackiej nie możemy mieć pretensji do miejskich urzędników. Popękane (ale jeszcze nie wybite) pleksi oddzielające skarpy ulice i schody, to dzieło miejscowych wandali, którzy kopnięciem lub kamieniem uszkodzili te bariery. Idąc dalej zauważymy zabytkowy mur pokryty kolejnym pseudo graffiti. Szlak forteczny to ciekawie pomyślana inicjatywa turystyczna, lecz zaniedbana. Pomijając bazgroły na odbudowanej części muru miejskiego, zaraz obok natkniemy się na pozostałość po lampie miejskiej lub reflektorze z odsłoniętymi kablami, co powoduje realne zagrożenie dla bezpieczeństwa. Dalej niestety szlak wiedzie wzdłuż szpetnych, zaniedbanych ścian budynków, które z drugiej strony prezentują się (co zadziwiające ze względu na ich tyły) całkiem nieźle.
Kolejna mała architektura odwiedzana przez nas mieści się na ul. Krętej. I znowu od strony ul. Ogrodowej zarośnięty teren po spalonym budynku mieszkalnym, gdzie obok była lata temu, całkiem niezła pizzeria. Teraz to obrys dawnych zabudowań ze śmieciami i porozrzucanymi cegłami w środku. Po drugiej stronie kolejne szpetne kamienice. Jedną z nich podejrzewamy o „bycie pustostanem”.
Nasze największe zdziwienie wzbudziły schodki w dół usytuowane w ul. Krętej. Schody te pozbawione są podjazdów, a na ich środku umiejscowiono tylko w projektanta znanym celu - poręcze. Czy po to, żeby oddzielić połowy schodów? A może by uniemożliwić bieganie z jednej na drugą stronę? Tego możemy się jedynie domyślać. Innym elementem tej inwestycji, która nieco zadziwia swą kreatywnością, jest punkt widokowy na wspomniany teren po spalonym przed laty domu oraz na szlak forteczny od najbrzydszej strony.
Wąsaty gryf
Pojawił się jeszcze jeden element. Oburzył on naszego rozmówce, którym był przechodzący tamtędy mieszkaniec.
- Panie ten punkt to nie wiem na co? Chyba żeby podziwiać te mury, a raczej pozostałości tego spalonego domu. Niech Pan spojrzy na tego gryfa! To nie jest tczewski gryf, do tego ma wąsy i koronę na boku! Śmieją się z nas z tego powodu! Co oni zrobili?!
(...)
Napisz komentarz
Komentarze