Kajakarz dobił do tczewskiej kei, akurat krótko po przeprowadzeniu naszej akcji #Ratujmyprzystań. Niestety teraz, gdy królowa polskich rzek, jest zatruwana przez nieodpowiedzialne władze Warszawy, trudno zachęcać do turystyki na Wiśle, zwłaszcza gdy Wojewódzki Inspektor Sanitarny ostrzega przed korzystaniem z wód Wisły. Czy w przyszłym roku takie spływy będą możliwe? – czas pokaże... Mamy nadzieję, że tak.
Niemniej Wojciech Struna dopłynął do przystani nadwiślańskiej w Tczewie przed tą całą zawieruchą, która przypłynęła wraz ze ściekami z Czajki.
- Z Baraniej Góry zjechałem do jeziora, a następnie kajakiem dostałem się do wód wiślanych – mówi pan Wojtek. - Jestem już spływie 2 tygodnie. Wszystko co mi było potrzebne, a więc namiot i ubranie oraz jedzenie zmieściłem w kajaku. Muszę przyznać, że czuję zmęczenie. Do Płocka fajnie mi się płynęło, ale teraz odczuwam braki w formie, bo co tu dużo ukrywać nie jestem aż tak zaprawionym wodniakiem. „Czuję ręce” i dokuczają skurcze mięśni, ale chcę dopłynąć do morza... Całe szczęści, że w okolicach Tczewa prąd rzeczny pomaga.
Wojtek Struna narzekał trochę na to, że nie miał co zrobić z kajakiem w Tczewie, nie mówiąc już nawet o noclegu na przystani czy zaopatrzeniu się w wodę i prąc... Mimo to zdobył się i zwiedził krótko Tczew. Nie da się ukryć, że bosmanat by się przydał, bo ktoś mógłby okraść kajak, albo dla żartu odepchnąć go od brzegu...
- Szkoda, że na trasie nie ma zbyt wielu miejsc na Wiśle, gdzie można by się zatrzymać – przyznaje wodniak. - W zasadzie dopiero od Warszawy można płynąć „od przystani do przystani”, wcześniej: Puławy, Sandomierz Dolny, Kazimierz - nie ma po prostu żadnych takich obiektów. Pierwsze 6 dni, nawet nie natrafiłem na żadne miasto z wyjątkiem Krakowa! Tylko pola... Jednak Wisła jest wciąż dość dziką rzeką. Są takie odcinki, że nie ma żadnych siedlisk wokół. Korzystajmy z Wisły póki nie pobudowali stopni i nie ma aż tylu miejscowości i śluz na trasie. W Płocku przenosiłem kajak ok. 2 km. W Krakowie na śluzie nie było z kolei wody i też był problem.
W rozmowie z nami kajakarz przyznał, że fajną sprawą lokalną byłoby organizowanie spływów z Gniewu do Tczewa. Naszym zdaniem także. Dzięki takim turystom jak Wojciech Struna Wisła żyje i wciąż można ją odkrywać na nowo!
Napisz komentarz
Komentarze