Dodajmy, że wodniacy chcieli też opłynąć Zalew Wiślany docierając także do Elbląga. Łącznie pytani o plany sugerowali trasę o łącznej długości – 206 km. Grupa kajakarzy nie jest tu pierwszy raz. W ramach Vistuliady – specjalnego spływu, odbywali także krótsze rejsy np. Gniew – Tczew.
Duże wyzwanie
Zwykle mety Vistuliady mają miejsce w Twierdzy Wisłoujście. Jak mówią kajakarze – wszystkie imprezy, które organizują są po to, by podkreślić znaczenie turystyczne Wisły, bo z infrastrukturą na królowej polskich rzek wciąż jest „krucho”. Takim pozytywnym przykładem był do niedawna Tczew, ale niestety – do niedawna.
- Tym razem bez śluzy w Przegalinie. Nie ukrywamy jest to duże wyzwanie – mówiła kmdr Ewa Kruszewska, kierownik spływu. - Musieliśmy odwołać duży spływ całą Wisłą z powodu koronawirusa. Teraz przygotowaliśmy tzw. Vistuliadę, zamiast większego projektu. Tu jest fajne miejsce także na biwak. Wcześniej nie było możliwe zatrzymanie się tutaj z uwagi na budowę trasy rowerowej. Przy przystani się nie zatrzymaliśmy, bo kajakom jest trudno tam podejść. Z kolei żeglarze zauważają, że trudnością są tam także kamienie... W 2017 r. jednak korzystaliśmy z infrastruktury przystani, ale nie mogliśmy rozbić namiotów z uwagi na wysoką skarpę. Ale za to zrobiliśmy zakupy, zwiedziliśmy Tczew, zwłaszcza muzeum i przygotowaliśmy się do spływu!
- Wczorajszy dzień była bardzo udany - pierwszy raz podczas spływu doświadczyliśmy wiatru w plecy. - Do wywrotek dochodzi bardzo rzadko. Wbrew pozorom kajakarstwo to dość bezpieczna rekreacja. - przyznała pani kmdr.
Oglądali zabytkowe łodzie
Co ciekawe usłyszeliśmy, że jeden z kajakarzy opłynął kajakiem Nord Cup i bałtycką wyspę Bornholm. Trzeba przyznać, że to nie lada wyczyn, a do pokonania był kawałek świata.
Poznaliśmy także uczestnika grupy – pana Zbyszka - kajakarza z Tczewa.
Dodajmy, że w ostatnich latach patronat nad spływami kajakowymi pani Ewy obejmował prezydent Mirosław Pobłocki. Bywało, że grupa pani Ewy korzystała z noclegów w Zespole Szkół Katolickich. W każdym razie była niejedna okazja, żeby zwiedzić Tczewa z czego uczestnicy spływ korzystali.
- Specjalnie zostajemy na dzień (dwie noce) w Tczewie ze względu na Muzeum Wisły, które jest naszym zdaniem najciekawszym muzeum poświęconym Wiśle. Dwa lata temu korzystaliśmy z sanitariatów na przystani. Nie było tylko miejsca dla namiotów... Tutaj przy ujściu Strugi Subkowskiej jesteśmy nieoficjalnie. Przydałaby się jakaś tablica np. „miejsce do biwakowania”. Przy innych trasach rowerowych jest taka informacja i infrastruktura z dostępem do sanitariatów i prądu.
Dlaczego „nie ma” już przystani?
Gdy rozmawialiśmy o atrakcjach turystycznych Kociewia, kilku kajakarzy przyznało się, że korzysta z rowerowych tras. Jedna z pań towarzyszyła grupie, podążając za nimi rowerem. Spotykali się na przystankach...
Jeden z uczestników oburzył się na bałagan na „niechcianej przystani”. Jak powiedzieliśmy wszyscy milczą na ten temat: radni i władze miasta. Wodniacy byli zdziwieni, że jedynym pomysłem na przystań jest sprzedaż grubo poniżej wartości... Jedyny pomysł to sprzedać i postawić bloki.
- Chytry dwa razy traci... - podsumował uczestnik. - W przeszłości zamawialiśmy nawet posiłek w restauracji na przystani dla 30 osób. Szkoda, że teraz jest nieczynna.
Tegoroczny rejs wodniaków, których odwiedziliśmy zorganizowało Towarzystwo „Kajel” z Warszawy, które ma członków w całej Polsce. Kajakarzy pożegnał Klub „Kociewiak”, który podarował na ręce pani komandor medal imprezy „Święto Wisły”, na którą przekazano Towarzystwu „Kajel” zaproszenie. Będzie to już ósme Święto Wisły.
Wawrzyniec Mocny
Fot. Z. Mocny
Napisz komentarz
Komentarze