Byli jednak i tacy, którzy zdecydowali się obejrzeć mecze biało-czerwonych w strefach kibica w Gdańsku, Sopocie i Gdyni.
Wszyscy jesteśmy... Polakami
- Nie wyobrażam sobie oglądania spotkań naszej drużyny w domu - mówi Patryk z Tczewa, jeden z kibiców, który zdecydował się pojechać do Gdańska. - W dniu meczu Polska - Rosja specjalnie wziąłem urlop, by już z samego rana być na miejscu. Pojawiliśmy się w strefie o godz. 6 rano, a przed zieloną bramą i tak były już tłumy kibiców z różnych krajów. Wszystko tu robi wrażenie. Na środku scena i dwa wielkie telebimy. Dało się odczuć, że wszyscy jesteśmy... Polakami - wszędzie polskie flagi, czapeczki, wymalowane twarze. Atmosfera nie do opisania. Przeżywałem każdą akcję naszych, od samego początku, czyli od wyjścia piłkarzy, odśpiewania hymnu. Każde podanie piłki, a zwłaszcza strzelenie bramki przez Jakuba Błaszczykowskiego. Radość, płacz, okrzyki radości, oklaski. Organizacja strefy - bardzo dobra. Można było co nieco zjeść i napić się. Uśmiechnięci wolontariusze bez problemów dogadywali się z obcokrajowcami, służyli radą i pomocą.
Z drugiej strony ludzie, którzy przyszli później narzekali, że było za mało wejść. Na bramkach wszystkich przeszukiwano i trochę długo to trwało. Słyszałem też, że nie wpuszczano kibiców, którzy mieli większe aparaty fotograficzne. I utrudnienia finansowe - nie można było płacić gotówką tylko kartą zbliżeniową lub żetonami, na które długo się czekało. Cóż, na pewno znajdą się i tacy, którzy będą narzekać, ale przecież chodzi o to, by nasza drużyna wygrywała. A takie miejsca są po to, aby jednoczyć kibiców. Zresztą rozmawiałem z mieszkańcem Poznania, bardzo zadowolonym z gdańskiej strefy!
Mnóstwo ludzi, atmosfera niesamowita
- Byłam w Strefie Kibica na długo wyczekiwanym meczem Polska - Rosja - wspomina tczewianka Magda. - Atmosfera nieprawdopodobna, wszędzie morze biało-czerwonych ubiorów, czuło się jedność kibiców we wspólnym celu - aby Polska zwyciężyła. Miałam założony na szyi szalik w barwach naszej reprezentacji. W momencie śpiewania hymnu Polski mąż zdarł mi go i trzymał rozpostarty wysoko nad głową! W takim samym geście jak cały tłum. Po zdobyciu gola przez Rosjan, wielu kibiców ze łzami w oczach padło na trawę. Kiedy nasi wyrównali zaczęło się prawdziwe szaleństwo, tysiące okrzyków, wymachiwanie szalikami i czym się tylko dało. Krzyczeli pod adresem Błaszczykowskiego: „Jeszcze jeden”! Z nami kibicowali też Portugalczycy. Świetni ludzie, z poczuciem humoru, wyluzowani. Byli kolorowo ubrani, wygłupiali się. Bardzo miło było słyszeć z ich ust: „Trzymamy za Polską”. Można zaryzykować stwierdzenie, że atmosfera panująca w Strefie Kibica jest porównywalna do tej jaka panuje na stadionie. Olbrzymie emocje, mnóstwo ludzi, mieszkanka narodowościowa. Rosyjscy kibice - spokojni, nikt nikogo nie zaczepiał, przynajmniej ja tego nie widziałam.
Ale mam też uwagi krytyczne. Zdziwiłam się dużą liczbą straganów z piwem i jedzeniem. To impreza sportowa i raczej powinna zachęcać do uprawiania sportu, a nie jedzenia i picia. Poza tym wiele osób nie wiedziało, że nie będzie można płacić gotówką. Wyrobiłam więc kartę pay pass, za którą zapłaciłam 50 zł. Liczyłam, że właśnie ta kwota znajdzie się na niej i będę mogła nią dysponować. Niestety, okazało się, że mam do dyspozycji... 35 zł! Zaskoczyło mnie to i nieco rozczarowało. Mam też zastrzeżenia do telebimów, na tak dużą liczbę ludzi było ich za mało. Nie wspomnę już o małej ilości koszy na śmieci, wszędzie walących się plastykowych kubkach po piwie i puszkach. Gdy wychodziliśmy ze strefy widzieliśmy osoby załatwiające swoje potrzeby pod krzakami i murami. Nie był to miły widok... Przecież przygotowano sporo toi toi.
Ale w sumie bardzo cieszę się, że pojechałam do Gdańska i mogłam uczestniczyć w wielkim wydarzeniu, które długo jeszcze nie powtórzy się w naszym kraju. Kibice zresztą uznali mecz Polska - Rosja za bardzo udany i świętowali remis do późnych godzin nocnych.
Napisz komentarz
Komentarze