Dziennikarz stacji TVN, udając pracownika ubojni, przez miesiąc obserwował praktyki sprowadzania do zakładu chorych zwierząt. Te zamiast zostać zutylizowane, trafiły do rzeźni, a następnie do klientów. Materiał wywołał burzę o międzynarodowym zasięgu. Po wybuchu afery Powiatowe Inspektoraty Weterynaryjne jeszcze częściej niż dotychczas kontrolują sprowadzane mięso. Także u nas.
Nie mamy się czego obawiać
We wtorek, 19 lutego br., przy drodze krajowej nr 22, niedaleko Knybawy, pojawiły się auta Pomorskiej Inspekcji Weterynarii, Inspekcji Transportu Drogowego oraz policji. Od pewnego czasu służby współpracują, by wychwycić i skontrolować jak największą liczbę samochodów przewożących zwierzęta lub mięso.
- Sprawdzamy stan pojazdów, warunki w jakich są przewożone zwierzęta, ostatnie kontrole weterynaryjne oraz decyzje pozwalające na transport – informuje jeden z funkcjonariuszy.
W działaniach bierze udział także Powiatowy Inspektorat Weterynarii w Tczewie. Dzięki współpracy z policją kontrole dają jeszcze lepsze efekty. PIW oprócz kontroli przy drodze, prowadzi stały monitoring tego co dzieje się w ubojniach oraz rzeźniach. W legalnie działającym przetwórstwie, lekarz weterynarii kontroluje mięso od momentu przywiezienia żywca do ubojni aż do jego rozbioru. Na każdym etapie mięso jest badane i kontrolowane, aby nie doszło do skażenia czy zanieczyszczenia. (...)
Napisz komentarz
Komentarze