Mieszkająca przy ul. Jesionowej Czytelniczka postanowiła nagłośnić problem zalewania piwnicy nieczystościami. Na początku br. miało dojść w jej domu do trzeciej tego typu nieprzyjemnej sytuacji.
- Miałam się wykąpać, ale pomyślałam, że zanim to zrobię, pójdę do kotła. Otwieram drzwi do piwnicy i czuję szambo... Złapałam za szmaty i próbowałam jakoś ratować sytuację – mówi kobieta. – To już trzecie zalanie w naszym domu.
Ubezpieczyciele umyli ręce
Mieszkanka jest przekonana, że wina leży po stronie gminnej spółki Pelkom, która przed kilkunastoma laty odpowiadała za realizację zadania skanalizowania wsi, a dziś zajmuje się jej bieżącym utrzymaniem.
- Pierwszy raz zalało nas w 2015 r. To była powódź – mówi kobieta. – Nieczystości sięgały kostek. Zamokły meble, a przede wszystkim sprzęty: pralka, piecyk, sprzęt nagłaśniający. Najbardziej ubolewałam nad bieżnią, ponieważ w piwnicy mieliśmy niewielką siłownię. Od tamtego czasu nie działa. Jakby tego było mało, musieliśmy wymienić całą podłogę.
Ubezpieczyciele, zarówno nieruchomości, jak i Pelkomu, zaczęli odbijać piłeczkę i unikać odpowiedzialności. W efekcie rodzinie nie udało się uzyskać odszkodowania. Firma ubezpieczająca dom stwierdziła, że przyczyna zalania leży poza posesją objętą polisą, z kolei ta ubezpieczająca Pelkom odpisała, że szkoda znajduje się na terenie posesji, a więc nie może być adresatem jakichkolwiek roszczeń.
„W dniu oględzin stwierdzono szkodę w pomieszczeniach piwnicznych budynku powstałą wskutek zatoru kanalizacji miejskiej. Zgodnie z informacją uzyskaną z firmy Pelkom Sp. z o.o. (...) przyczyna cofnięcia się ścieków znajdowała się poza terenem posesji budynku – argumentował ubezpieczyciel nieruchomości należącej do mieszkanki Rajkowych. (...)
Napisz komentarz
Komentarze