Od ponad pół roku Barbara Kaczyńska cierpi z powodu urazu, którego doznała w miejskim autobusie. Porusza się o kuli, prawdopodobnie nie wróci do pełnej sprawności z powodu śruby i prętów, którymi chirurdzy stabilizowali uszkodzone biodro. Każda zmiana pogody wiąże się z bólem, którego nie są w stanie uśmierzyć najmocniejsze środki. Mimo cierpienia, dopiero kilka dni temu mieszkance udało się uzyskać namiary do ubezpieczyciela, u którego będzie mogła ubiegać się o odszkodowanie. Wcześniejsze próby kontaktu z tczewskim przewoźnikiem pozostały bez odpowiedzi.
Noga została w drzwiach
Do nieszczęśliwego zdarzenia doszło 16 listopada ub. roku. Mieszkanka wracała z zakupami od znajomych. Na przystanku przy ul. Armii Krajowej, niedaleko bloku, w którym mieszka, drzwi pojazdu przytrzasnęły jej nogę. Gdy autobus ruszył, kobieta upadła. Wtedy poczuła przeszywający ból.
- Widziałam tylko jak pasażerowie wyciągnęli kierowcę z szoferki i nie pozwolili jechać w dalszą trasę - mówi Barbara Kaczyńska. - Noga była wygięta. Czułam straszny ból. Przyznaję, że „naskoczyłam” na kierowcę. Pytałam: co pan najlepszego narobił? Jechałam do domu, do męża, który po trzecim udarze jest częściowo sparaliżowany, dlatego poprosiłam, by chociaż poinformował go, co się stało. Zadzwonił, a mąż automatycznie powiadomił syna.
Barbara Kaczyńska nie była w stanie opuścić pojazdu o własnych siłach. Nie zapisała numeru rejestracyjnego pojazdu czy nr bocznego autobusu. Na miejsce przyjechała karetka. Ratownicy oraz kierowca nie wezwali policji. Świadkowie rozeszli się w po kilku minutach. Zdarzenie może jednak potwierdzić pracownik okolicznego sklepu.
- Wyszedłem zobaczyć co się stało. Pani była w autobusie, powiedziałem by nie ruszała się do przyjazdu pogotowia. Zabrałem jej zakupy, które po czasie odebrał jej syn.
Interwencję z 16 listopada oficjalnie potwierdziła nam także spółka Falck Medycyna, świadcząca usługi ratownictwa medycznego na terenie powiatu tczewskiego. (...)
Napisz komentarz
Komentarze