Źródłem konfliktu z Gminną Spółką Wodną w Tczewie jest 120-metrowa rura, która powinna odprowadzać wodę z działki do pobliskiej studni w pasie drogi. Sęk w tym, że nie była udrażniana od 10 lat i nie spełnia swojej funkcji - tak stwierdzono podczas oględzin w listopadzie 2017 r.
Ze stawu zrobiło się jezioro
Kilka tygodni temu, wraz z roztopami, na działce Macieja Janczewskiego zaczęła zbierać się woda. Po kilku dniach, w niektórych miejscach przykryła 2-metrowy płot. Wiele drzewek oraz krzewów będzie trzeba wyciąć.
- Z małego stawu, który mam przy sadzie, zrobiło się jezioro. Sad został zalany – mówi rolnik. - Jabłonie oraz aronia są do wycięcia. Przez brak tlenu drzewa się „wyduszą”. Pod wodą są ponad 2 ha.
Rolnik jest przekonany, wszystkiemu winny jest zapuszczony rurociąg. Dodatkowo uważa, że zły stan melioracji pogorszyła ubiegłoroczna inwestycja GSW.
- Spółka wykonała dwa przepusty, które zbierają wodę z okolicznego, wyżej położonego pola. Ta następnie spływa w kierunku mojej działki. Nie mając odpowiednio drożnego odpływu, zatrzymuje się, powodując duże straty.
W praktyce utracił członkostwo
Starostwo Powiatowe w Tczewie dwukrotnie wydawało decyzję zobowiązującą Gminną Spółką Wodną do podjęcia zdecydowanych działań w zakresie udrożnienia rurociągu. W ostatnim piśmie dało czas do 15 marca br. Zarząd odmówił wykonania prac. Powód? (...)
Napisz komentarz
Komentarze