Do Redakcji GT zadzwonił zaniepokojony tczewianin, który skarżył się na nieznośne „buczenie”. Mieszkaniec ul. Matejki stwierdził, że dźwięki dobiegają z okolic szpitala, są uciążliwe zwłaszcza w godzinach wieczornych i nocnych.
- Od dłuższego czasu nie możemy otworzyć okien, normalnie funkcjonować. Gdyby to był pobliski zakład produkcyjny Eaton to byśmy wiedzieli. Ale to ewidentnie dobiega z okolic szpitala. Być może chodzi o spalarnię.
Brak wytchnienia nawet w święta
Okazuje się, że problem dotyczy znacznej części Starego Miasta, okolic parku, Kanonki, aż do ul. Sobieskiego, czyli ponad kilometr od lecznicy.
- W dzień jest „w miarę”, bo inne dźwięki zagłusza szum samochodów, miasto żyje. Ale wieczorami lub w nocy, to już trudno wytrzymać – mówi jeden z mieszkańców.
W najgorszym położeniu są pacjenci oraz personel szpitala, który pracuje całą dobę.
- Jest to hałas o dużym natężeniu, dzień i noc jednostajny. Do tego kłęby dymu o większym czy mniejszym natężeniu – stwierdza Małgorzata Grochocińska, ordynator oddziału wewnętrznego Szpitali Tczewskich SA. - W ciągu dnia hałas uniemożliwia nam rozmowy, nie mówiąc o pacjentach, którzy skarżą się, że nie mogą odpocząć. Najgorzej jest od strony spalarni. Z drugiej jest trochę ciszej. (...)
Napisz komentarz
Komentarze