Na grudniowej sesji Rady Miejskiej w Gniewie, radny Grzegorz Wasielewski po raz kolejny poruszył sprawę osiedla przy ul. Krasickiego, zwłaszcza panujących tam warunków. Wielokrotnie apelował o zajęcie się tematem, jednak bez większego efektu.
Kłopotliwy sąsiad
Podczas sesji prosił o interwencję w sprawie jednego z mieszkańców, który doprowadza sąsiadów z klatki do białej gorączki. Problemem jest zapach dochodzący z jego mieszkania. Niestety w lokalu zalegają od dawna zbierane puszki, a także odpady. Mężczyzna tłumaczy, że mieszka tam od niecałego roku i żałuje, że zgodził się przyjąć ten lokal a nie inny np. w centrum miasta. Odpiera zarzuty i wyjaśnia swoją sytuację bytową.
- Mieszkam sam i mieszkanie w takim stanie dostałem - z ubrudzoną podłogą, z rurą wystającą ze ściany, z obdrapanym tynkiem, bez łazienki i umywalki – tłumaczy gniewianin. - Jak pan kierownik powiedział, że mam posprzątać, to posprzątałem. Na tyle ile mogłem.
I dodaje:
- Łazienka jest dla kilku rodzin. Nie mam się gdzie umyć czy wyprać ubrań. Zbieram puszki, bo nie posiadam dochodu, a mój stan zdrowia (problem z nogami, mężczyzna chodzi o kulach - dop. red.) nie pozwala mi na podjęcie pracy. Nie mam ich gdzie składować, a żyć z czegoś muszę.
Sytuacja mieszkańca, jak i lokatorów jest w trakcie rozwiązywania. Obecnie mężczyzna kąpie się w środowiskowym domu samopomocy i korzysta z przenośnej, zamykanej toalety.
Brak łazienki, wody itd.
Rzeczywistość bytowo-lokalowa jest trudna, choć nie dla każdego. Lokale nie są duże, przerobione z byłych biur. Podstawowym zarzutem w stronę gminy jest brak łazienek oraz ogólny stan budynku. (...)
Napisz komentarz
Komentarze