Wracamy do sprawy, o której pisaliśmy w lipcowych numerach GT. Dotyczyła kłopotliwej lokatorki z ul. Nowowiejskiej, która organizowała pijackie imprezy. O sprawie zaalarmowali mieszkańcy bloku, którzy nie mogli znieść wiecznych bójek i awantur. Kiedy w lipcu br. jeden z „gości” meliny został dźgnięty nożem, a kilka dni później następny pobity kijem baseballowym, sąsiedzi powiedzieli „dość”. Gdy tylko kobieta trafiła do szpitala, Tczewskie Towarzystwo Budownictwa Społecznego wymieniło zamki w drzwiach, by nikt poza właścicielką nie mógł do niego wejść. Mieszkańcy pechowego bloku odetchnęli wówczas z ulgą. Jednak do końca nie było wiadomo czy koszmar nie powróci.
Co dalej z mieszkaniem?
Mieszkanie nie zostało bez właścicieli. Prawa do niego nie zrzekł się mąż kobiety, ojciec trójki dzieci. Jeszcze cztery lata temu cała rodzina mieszkała przy ul. Nowowiejskiej w komplecie. W grudniowy, przedświąteczny dzień kobieta wyrzuciła męża z ich wspólnego mieszkania. Ten nie chcąc „zmarnować” dzieci, zabrał je z mieszkania i wynajął nowe lokum. Zaczynając od zera, powoli stawał na nogi, dbając o córki, ich rozwój i wychowanie. Nie było to jednak proste, dwie z nich są niepełnosprawne. Kiedy usłyszał o sytuacji żony, postanowił zawalczyć o lokal, który był też jego i dzieci własnością. (...)
Napisz komentarz
Komentarze